Choć czas ucieka, partie lewicy nie mogą dojść do porozumienia w sprawie wspólnej listy, mimo że Péter Márki-Zay złożył rezygnację z własnej frakcji i niepewne jest również włączenie trzech żądanych przez niego polityków romskich. Nawiasem mówiąc, negocjacje w sprawie listy utknęły w martwym punkcie, ponieważ burmistrz Gergely Karácsony, który jest również współprzewodniczącym Párbeszéd, jeździ obecnie na nartach. Tymczasem András Schiffer powiedział: jest niezadowolony z występu elity politycznej, dlatego głosuje na węgierską partię Kétfarkú Kutya.
Choć okres kampanii oficjalnie rozpoczyna się w sobotę, a listy muszą być złożone najpóźniej do 26 lutego, lewica wciąż nie jest w stanie sporządzić wspólnej listy. Jednak szybkość leżałaby w ich własnym interesie, ponieważ mogliby wcześniej uzyskać dostęp do centralnego wsparcia kampanii, szybciej wykupić rejestr wyborców, a także szybciej delegować członka do PKW.
- MSZP i Párbeszéd nie doszli do porozumienia w sprawie liczby mandatów na liście, więc nie ma jeszcze wspólnej listy wyborczej - powiedziała Inforádio współprzewodnicząca MSZP Ágnes Kunhalmi. Wiadomo: socjaliści chcą dla siebie ośmiu mandatów, a inne partie razem z Párbeszéd tyle by im dały. Współprzewodniczący potwierdził doniesienia prasowe, że ze względu na nieobecność MSZP-Párbeszéd Karácsony Karácsony nie brał udziału w ostatnich negocjacjach w sprawie wspólnej listy, przez co też umowa się opóźnia.
Chociaż Ágnes Kunhalmi nie odniosła się do tego, burmistrz - który jest także współprzewodniczącym Párbeszéd - nie pojawił się na spotkaniu, ponieważ w tym czasie był na nartach.
- Jesteśmy bardzo blisko porozumienia, a to wielka sprawa, bo od zmiany ustroju to wszystko, więc jeszcze sześć partii nie sporządziło wspólnej listy - powiedział współprzewodniczący MSZP. - Niemniej jednak dla MSZP i Párbeszéd ważne jest, aby lista odzwierciedlała wyniki prawyborów, ponieważ w oparciu o zasadę powszechnej reprezentacji udało nam się pozyskać do głosowania 852 tys. osób z jednym z największych wyników, a ich opinia nie da się uciszyć – powiedziała Ágnes Kunhalmi. Dodał: chcą, żeby lista była bliższa rzeczywistości i "w grę wchodzą nie tylko aspekty polityczne".
Współprzewodniczący MSZP nie chciał powiedzieć, kiedy negocjacje będą kontynuowane z powodu braku upoważnienia. Według niego po powrocie Gergely'ego Karácsony'ego negocjacje mogą odbyć się „w ciągu kilku dni lub w ustalonym terminie”, ponieważ muszą również dotrzymać terminu publicznoprawnego.
Pełny artykuł Magyara Nemzeta można przeczytać tutaj.
Autor: Ádám Bakonyi
Zdjęcie: Árpád Kurucz