Prawnik i pisarz Tamás Kötter, lider opinii politycznej Megafon, ocenił wczorajszą coroczną recenzję Gyurcsány na swojej stronie na Facebooku
„Zakończyliśmy coroczną ocenę Ferenca Gyurcsány'ego. Trudno zachować spokój, bo wspomnienia sprzed lat 2010 są wciąż żywe. Dokładnie pamiętam, jak ta sama niekompetentna banda zepchnęła kraj w otchłań kulturalną, ekonomiczną i polityczną w tym samym nadrzędnym, znającym się na rzeczy stylu.
Ale co widzieliśmy?! Coroczny asesor nadawał zarówno wizualnie, jak i retorycznie, że „przybył szef!” atmosfera. Gyurcsány próbował namalować duże łuki i wyznaczyć kierunki w lewo. Dało to jasno do zrozumienia, że ​​jest liderem lewicy, nie tylko moim zdaniem, ale także wyraźnie w ich opinii. Pod względem treści było to bez sensu. Gyurcsány jest wykwalifikowanym elektrykiem, dlatego udało mu się zdominować lewicę, ale jego wizja społeczna nie istniała 20 lat temu i, jak widzieliśmy, nie istnieje teraz. Próbował pokazać, że trzeba wybierać między Zachodem a Wschodem, w którym oczywiście reprezentuje Zachód, ale tak nie jest.
Węgierski rząd nie szuka punktu zaczepienia za granicą. Punktem styku rządu węgierskiego jest interes Węgier, który determinuje naszą politykę wewnętrzną i zagraniczną. Teraz stawką nie jest więc wybór między Zachodem a Wschodem, o czym zdecydował już 1000 lat temu św. István. Prawdziwą stawką wyborów jest to, czy w ciągu najbliższych 4 lat nasz kraj będzie miał suwerenny, narodowy rząd, który będzie służył narodowi węgierskiemu i węgierskim rodzinom, czy też Gyurcsánys odzyskają władzę na grzbiecie Márki-Zay i wręczą nad naszym krajem do tęczowego lobby z szerokimi uderzeniami języka, otwórzmy nasze granice przed imigrantami, a oni szerzą nasze wspólne dobra, tak jak to robili przed 2010 r. czy teraz w ratuszu.
Brońmy naszych dotychczasowych osiągnięć, na które ciężko pracowaliśmy! Nie ma już szans dla lewicy! Na Węgry! Dalej, silna Europo!”
Zdjęcie: Daniel Deák, Facebook