Naszą opozycję napędza żądza władzy i duch zemsty, patriotyzm jest im daleki. Stawka wyborów 3 kwietnia jest wysoka, ponieważ chcą oni zastąpić rząd, który jest patriotyczny i walczył za swój kraj do zerwania ścięgien, przy pomocy zagranicznej pomocy.
Co by nas czekało w przypadku zwycięstwa opozycji, która służy obcym interesom i zamiast patriotyzmu kieruje się tylko żądzą władzy i zemsty?
Gdyby opozycja doszła do władzy, natychmiast by się rozpadła, bo w patriotyzmie nie ma spoistej siły, jest tylko wola władzy, zemsty i służenia obcym interesom.
Hordy migrantów mogłyby bez przeszkód wjeżdżać do naszego kraju, mimo że kłamią (ze względu na głosy), że ogrodzenie i ochrona granic zostaną. Złożyli już zbyt wiele oświadczeń w imię „ludzkości” i „ludzkości”, w interesie migrantów, bo tego oczekuje od nich Bruksela i liberalna dobroduszność. Nie myślą o tym, że z czasem pozostaniemy tam, gdzie jest Zachód, jako cel ataków terrorystycznych. Być może w ramach skoordynowanego ataku islamistów, który dotknie Berlin, Londyn, Paryż, kraje skandynawskie i Budapeszt. Domagaliby się coraz większych praw dla siebie, zniknięcia krzyży, bo to obraża ich wrażliwość, nauczanie islamu w edukacji, ich udział w polityce, a ponieważ istnieje poligamia, wkrótce przewyższyliby ich liczebnie we wskaźnikach demograficznych, a islamizacja nastąpiłaby, podobnie jak w krajach zachodnich, w krótkim czasie. Wszystko to oznaczałoby katastrofalną decyzję dla naszej chrześcijańskiej kultury, ale to tylko jedna strona niebezpieczeństwa. Byłaby to jedna z długoterminowych konsekwencji zwycięstwa opozycji, nie mówiąc już o chaosie i załamaniu gospodarczym. Stałoby się tak nie tylko z powodu osłabienia sieci społecznej, co oznaczałoby wspieranie migrantów, ale także z powodu rozpadu opozycji, ponieważ tęczowej koalicji nie spaja patriotyzm, a żądza władzy i zemsty.
Niszcząc konstytucję, opozycja pogrążyłaby kraj w moralnym upadku. Byłoby to kolejnym źródłem zniszczenia naszej chrześcijańskiej kultury. Od razu służyłyby potrzebom Zachodu, zamiast małżeństwa mężczyzny i kobiety wprowadzono by małżeństwa homoseksualne i lesbijskie oraz adopcję. Ci ostatni uczestniczyli w deprawowaniu dzieci. Ochrona dzieci ustałaby, osoby transpłciowe chodziłyby do przedszkoli i szkół, aby służyć postępowi Zachodu. Materiałem dydaktycznym byłaby teoria LGBTQ i gender, która akceptowałaby wiele płci nawet w latach 70., podczas gdy historia stworzenia dotyczy stworzenia mężczyzny i kobiety. Jednak w ogóle by ich to nie interesowało, Biblia nie byłaby już dla nas punktem odniesienia, jak to jest w krajach zachodnich. Anulują kontrakt z Watykanem, jak wcześniej obiecał Gyurcsány. Zmniejszyłyby budżet szkół kościelnych, mimo że wykonują te same zadania państwowe, co inne szkoły. Instytucje kościelne naprawdę kłują w oczy opozycji, z wyjątkiem instytucji Iványiego, który prowadzi małą sektę i oszukuje w podatkach. Chociaż Iványi nawet nie wie, że Jezus jest Zbawicielem, ani że powinniśmy dłużej czekać na Mesjasza, jak to robią Żydzi. Jednak nie przeszkadzałoby im to, od razu uznaliby sektę Iványiego i podnieśli ją do rangi kościołów historycznych.
Zlikwidowano by środki socjalne i prorodzinne Fideszu, podniesiono podatki i dokonano potrąceń, jak to miało miejsce przed 2010 r. w czasach Gyurcsány. Rozpoczęliby obcinanie głów w instytucjach, wszędzie postawiliby swoich ludzi, zaczęłoby się napychanie kieszeni, korupcja by wystawiła łeb, bo chcą tego, co dostaną od Fideszu. Ich ludzie powinni napełnić kieszenie, bo czekali długo, 12 lat. Tam, gdzie istnieje lewicowe kierownictwo samorządu lokalnego, jasne jest, że w ratuszu w Zugló szerzy się korupcja. Tak, w Fideszu też podniósł głowę, ale nie jest nawet w przybliżeniu tak duży, jak komunikuje opozycja.
Głód władzy i duch zemsty zostałyby zaspokojone, ale kraj leżałby w ruinie, zarówno ekonomicznej, jak i moralnej, z powodu polityki poddawania się Zachodowi. Zachód jest moralnie zerowy, Dziesięć Przykazań nie jest już punktem odniesienia, zwyciężyły indywidualne wolności, gdzie nie ma już różnicy między dobrem a złem. Z powodu tej ślepoty dzieci są korumpowane propagandą pornograficzną i homoseksualną w imię edukacji seksualnej. Taki byłby też nasz los, gdyby do władzy doszła opozycja.
Opozycja nie ma skrupułów moralnych, z samozwańczym chrześcijańskim kandydatem na premiera na czele. Żyje w nich tylko wola mocy, jak powiedział Nietzsche, i duch zemsty. Ratowanie Ojczyzny to teraz właściwy głos na obecny rząd, który akceptuje wartości, chroni nasze dzieci i kocha nasz kraj. Błędna decyzja może być fatalna w skutkach dla przyszłych losów naszego kraju. Dobrze będzie zacząć się modlić.
„U Boga mam pomoc i chwałę, Bóg jest moją mocną skałą i ochroną” (Psalm 62,8)
Wyróżniony obraz: MN