W roku Pańskim 2022, trzeciego dnia miesiąca św. Jerzego, Péter VagyVagy, którego rodzina nazywała tylko Kapitanem, wyruszył, by pokonać tyrana Muscaföld, obłąkanego Vova, który w tym czasie ukrywał się w pod mury odległego Kremla, przy wsparciu swojej bohaterskiej armii.
Tego chłodnego poranka, trzeciego dnia miesiąca św. Jerzego, turkusowa flaga Petera VagyVagy - uszyta w kraju Wspólnoty Gmin - powiewała wręcz pod wiatr, by tylko śmiało ogłosić hasło, które Kapitan wyśnione poprzedniej nocy: „Wschód czy Zachód, wojna czy pokój” ! Jego zwolennicy z zamglonymi oczami skandowali prawdę Pétera, jedyne takie na Facebooku, a 160 000 serc biło razem przed monitorami.
Gdy tylko Kapitan zobaczył, że nadszedł czas, w transmisji na żywo przytulił do piersi żonę i sześcioro czy siedmioro dzieci, żegnając się: tylko w górę ! Wskoczył więc na swój chiński rydwan bojowy - BMW również obiecało rydwan, ale wstrzymało produkcję z powodu sankcji UE nałożonych na muszkieterów, więc do diabła z tymi rosyjskimi wiązkami kabli! - i poszedł na wojnę. Z dwiema rakietami Grad w kształcie Túró Rudiego w kieszeni i mapą od króla Burbonów skierował się na wschód i według wcześniejszych prognoz ukraińskiego MSZ, jadąc z prędkością 400 kilometrów na godzinę, dotarł do granicy Bułgarii w około kwadrans od Vásárhely.
Kiedy ludzie Gyulavarsánd powiedzieli mu, że jest w Transylwanii, Kapitan był przez chwilę zdezorientowany, ale tak naprawdę trwało to tylko chwilę, bo zaraz potem, przeciwstawiając się chytrym spojrzeniom węgierskich psów, krzyknął: „propaganda to broń, kłamstwo zabija ” !
Wzruszyli ramionami, a Péter VagyVagy zdecydowanie ruszył na wschód i wkrótce dotarł do Odessy, gdzie wchodząc na najwyższy stopień Schodów Patiomkina, zażądał od narodu irańskiego, aby król ukraiński natychmiast stanął przed nim, ponieważ nadeszła armia pomocy w jego osobie. Na to rosyjscy żołnierze, którzy wykorzystali sztuczkę językową i łudząco upodobnili się do żołnierzy ukraińskich, chwycili rydwan wojenny i pod dowództwem i z turkusową flagą wrzucili go do Morza Czarnego. Péter nie był jednak z drewna, by zniechęcić się tak błahym wyzwaniem, więc zdecydował się i przepłynął deltą Dunaju do Rumunii, a na podstawie mapy Burbonów przekroczył granicę innego państwa pod pod osłoną nocy i dotarliśmy - do Rumunii.
W tym dziwnie znajomym kraju pojechał swoim wózkiem na Plac Kossutha, trochę zmęczony, ale nie tracąc entuzjazmu, otrząsnął się z wody i natychmiast rozkazał swoim wiernym wyznawcom przed wiejskim domem, gdzie wkrótce zebrał się dziesięcio- lub dwudziestoosobowy tłum dookoła niego. W tym czasie zwrócił się do swoich ludzi w transmisji na żywo:
„Jest wielu zdrajców, są albo aktywni, albo mniej aktywni. Nie wiemy, co nimi kieruje”. Tym razem próbowali mnie zabić tylko wtedy, gdy zmienili mi broń na Túró Rudi, ale nie wiedzą, że mnie nią uratowali, nie wiedzą, że bez jałmużny nie byłbym w stanie pokonać zła i przepłynąć wielką wodę!
Słysząc to, 160-tysięczna armia kibiców zatrzymała się, niektórzy spojrzeli po sobie zdezorientowani, inni jeszcze bardziej zdezorientowani w wirtualnej przestrzeni, a zdradzieccy przyjaciele Pétera VagyVagy poczuli, że są bezsilni wobec geniuszu Kapitana. On kontynuował:
Więc opowiem wam, trzymane w ciemności grzyby, jak w pojedynkę pokonałem tyrana Wową i jak udało mi się sprawić, że ani rosyjski gaz, ani dwa Paki nie zagrażają teraz bezpieczeństwu ojczyzny! Ostatni raz rozmawiałem z tobą z Odessy, ze szczytu schodów Patiomkina, gdzie niedługo potem przybyli moi prawdziwi sojusznicy, wielcy synowie NATO, i zabrali mnie w ukryciu nad Kremlem. Stamtąd skoczyłem na spadochronie w ciemność, pędziłem z prędkością 3000 kilometrów na godzinę „tylko pod górę” , po czym wylądowałem bezpośrednio na szczycie dzwonnicy Ivána Nagya, skąd wylądowałem trzynastoma saltami i doczołgałem się do rezydencji Wowy. Nauczyłem się tego, kiedy byłem agentem nieruchomości.
W tym czasie rosyjski car gwałcił w piwnicy ukraińskie sekretarki, ale kiedy mnie zobaczył, tak się przestraszył, że wbiegł do sali przyjęć, gdzie goniłem go po stole, aż się udusił. Aby się ukryć, nagle zmienił się w niedźwiedzia, pogryzł trochę intarsję, ale widziałem w jego oczach, że wiedział, że nie ma ucieczki. Wskoczyłem mu na plecy, wylałem mu wódkę w twarz, włożyłem placek do ucha, owinąłem mu trójkę wokół szyi, naplułem mu w usta i własnymi rękami wyrwałem mu serce.
Więc idź w pokoju, znajdź imbryk i doniczkę, ciesz się bezpieczeństwem i pamiętaj, że przyniosłem to dla ciebie! A mężczyźni w wieku wojskowym powinni się przygotować, bo wybuchła trzecia wojna światowa. A może jeszcze o tym nie wspomniałem?
Zdjęcie: Máté Krisztián / Węgierski naród
Fragmenty zapisane kursywą zostały wypowiedziane przez opozycyjnego kandydata na premiera podczas kampanii wyborczej.