Lewica od samego początku miała w kieszeni obywatelstwo i prawa wyborcze obcokrajowców – stwierdził Pál Zsigmond Barna w swoim artykule opublikowanym w Mandiner, w którym parlamentarzysta Fideszu wyjaśnił, że znalezione w Transylwanii porzucone pocztowe karty do głosowania najwyraźniej nie są oryginalne i przypuszczalnie w wyniku działania pozbawionej skrupułów partii lewicowej, która stoi za skandalem.

Polityk zwrócił uwagę, że lewicowcy wiedzą, że Węgrzy ich nie popierają, nie popierają kłamstwa i lekkomyślnej mowy, podżegania do wojny, zagrażającej bezpieczeństwu fizycznemu i ekonomicznemu kraju. Dlatego Gyurcsányowie wybrali strategię próby zdyskredytowania wyników wyborów we współpracy z zagranicznymi partnerami.

Plotkują, oskarżają, oszukują, psują i prowokują. Podczas gdy oni dokonują największego oszustwa wyborczego w historii Węgier, korzystając z nielegalnych baz danych, teraz Węgrzy po drugiej stronie granicy i ich głosy ponownie znajdują się w krzyżowym ogniu ataków. Pál Zsigmond Barna zapewnił, że lewica od początku miała w kieszeni obywatelstwo i prawa wyborcze obcokrajowców.

Nie możemy zapomnieć o 5 grudnia 2004 r., najpoważniejszej zdradzie we współczesnej historii Węgier. Nawet wtedy, nawet teraz, Ferenc Gyurcsány jest strategiem, mistrzem ceremonii. Pozostali wykonują jego polecenia w 100 procentach, budują nastrój i podsycają napięcie. Teraz, po ubiegłotygodniowej poprawie nastrojów w Wojwodinie, w Marosvásárhely zorganizowano dywersję – przeanalizował strategię lewicy, a następnie podkreślił, że na granicy Jedd znaleziono na wpół spalone węgierskie karty do głosowania i wyrzucone przy drodze koperty , wieś w powiecie Maros, gdzie żyje lewicowa partia siedmiogrodzka, najbardziej aktywny prowokator we wszechświecie, siedmiogrodzka dziennikarka Parászka Boróka, nienawistnie krytykująca obecny rząd Węgier, jako pierwsza relacjonowała to, co tam widziała , podkreślając jednocześnie, że sprawa nie dotyczy jej bezpośrednio, bo oczywiście nie jest obywatelką Węgier jako postępowa.

Proszę, aby nikt nie dał się nabrać na lewicowe nastroje, a nasi bracia zza granicy nie czuli się niepewnie w związku z nowymi atakami na nich.

Takie bezzasadne ataki tylko potwierdzają: niedziela będzie decydującym głosowaniem, które zadecyduje o losach narodu na długi czas. Jeśli będziemy zdeterminowani i zjednoczeni i wszyscy pójdziemy głosować, mamy szansę raz na zawsze zagłosować na wykluczonego z polityki nienacjonalistę Gyurcsány'ego. Naród węgierski zasługuje na o wiele lepszą opozycję niż oni. Każdy głos się liczy, bo Węgry idą do przodu, a nie do tyłu! Pál Zsigmond Barna podsumował swoje przemyślenia.

 

Źródło: PestiSrácok/Mandiner;

Wyróżniony obraz: Pest Boys