Po raz pierwszy od początku wojny Zakarpacie zostało dotknięte atakiem rakietowym, pocisk trafił w obiekt infrastrukturalny w regionie górskim, trwa szacowanie szkód i wyjaśnianie, czy są ranni lub ofiary - powiedział gubernator Wiktor Mikita.

Pożar i wybite okna wybuchły w promieniu około 500 metrów w pobliżu miejscowości Volóc na Zakarpaciu, kiedy we wtorek wieczorem w okolicy doszło do ataku rakietowego. Według ukraińskiego węgierskiego portalu informacyjnego Kárpáthír pocisk trafił w stację transformatorową w pobliżu stacji kolejowej Voloc.

Według zakarpackiej administracji wojskowej 57 domów pozostało bez gazu z powodu uszkodzenia sieci gazowej.
Odłamki rakiety uszkodziły kilka zaparkowanych w pobliżu samochodów. Na razie nie ma informacji o rannych. Na miejscu pracują specjaliści ds. reagowania na katastrofy.

Służba obrony powietrznej Węgierskich Sił Zbrojnych wydała ostrzeżenie krótko po godzinie 22:00, ponieważ radary wskazywały niezidentyfikowany samolot i wystartował myśliwiec Gripen Służby Gotowości Obrony Powietrznej, poinformował hirado.hu.

Podczas inspekcji zagrożonej przestrzeni powietrznej nie znaleziono żadnego samolotu, jednak samolot pozostawał w tym rejonie przez jakiś czas w celu obserwacji przestrzeni powietrznej, a następnie wrócił do bazy w Kecskemét.

Pocisk mógł trafić w stację kolejową

Rakieta mogła trafić w stację kolejową na Zakarpaciu - powiedział radiu Kossuth sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i Handlu odpowiedzialny za informację i prezentację Węgier na arenie międzynarodowej. Dzień dobry, Węgry! w jego przedstawieniu.

Tamás Menczer powiedział, że są w stałym kontakcie z przedstawicielstwem zagranicznym w Ungvár, ich pracujący tam koledzy powiedzieli, że alarm przeciwlotniczy rozpoczął się kilka minut po godzinie 18.00 we wtorek i trwał dwie godziny. Według aktualnych informacji nikt nie został ranny w ataku - dodał.

„Warto też zauważyć, że ten atak dowodzi, że podjęliśmy dobrą decyzję, nie dostarczając broni na wojnę” – podkreślił Tamás Menczer, dodając, że dostawy wojskowe – gdy tylko przekroczą granicę węgiersko-ukraińską – również Rosjanie mogą stać się celem ataku.

Zapytany wspomniał też, że cały czas opracowywany jest unijny pakiet sankcyjny, ale stanowisko Węgier jest jasne: rząd nie może poprzeć sankcjonowania importu gazu ziemnego i ropy naftowej, bo nie może zmusić Węgrów do płacenia ceny wojna.

Sekretarz stanu zwrócił uwagę, że 85 proc. zużycia gazu na Węgrzech to gaz rosyjski, a 65 proc. zużycia ropy naftowej to ropa rosyjska, co oznacza zakup 20 tys. ton ropy dziennie. Według Tamása Menczera wymiana tego jest po prostu niemożliwa z dnia na dzień. „Pozyskanie nośników energii nie jest kwestią filozoficzną, ale kwestią fizyczną i rzeczywistością” – zaznaczył sekretarz stanu.

Powiedział również, że rząd zgadza się, że europejskie zakupy energii muszą być zdywersyfikowane, że Węgry odrobiły lekcje, ale gaz i ropę można kupować tylko tam, gdzie się znajdują i gdzie można je dostarczyć.

Tamás Menczer powiedział w obecnym kanale M1, że potrzebny będzie bardzo poważny rozwój po stronie chorwackiej, aby Węgry mogły odbierać więcej ropy rurociągiem Adriatyckim, a także że węgierska technologia rafineryjna musiałaby zostać przekonwertowana na inny rodzaj ropy naftowej, co również zajęłoby lata i wymagałoby inwestycji setek milionów dolarów.

MTI/hirado.hu/karpathir.com