Pétera Márki-Zaya może naprawdę frustrować to, że został zepchnięty na dalszy plan i że wszyscy jego sojusznicy powoli go opuszczają, o czym świadczy fakt, że coraz częściej „wrzeszczy” na Facebooku. Pisze, że ludzie, których uważałem za swoich towarzyszy broni, dokonują najbardziej nikczemnych ataków na mnie.

"Ciekawe, że jeśli członek prezydium MMM bezpodstawnie oskarży go o kradzież i nielegalne finansowanie partii, to ogólnopolskie media będą kręcić się całymi dniami"

– pisze burmistrz Hódmezővásárhely, Péter Márki-Zay, w swoim poście na Facebooku, odnosząc się do wypowiedzi Zoltána Késza, wiceprezesa odpowiedzialnego za regiony Ruchu Wszyscy Węgry. Kés napisał w piątek w zeszłym tygodniu, że zawiesi członkostwo w kierownictwie ruchu, jeśli Márki-Zay nie rozliczy się do końca miesiąca z kwotą 100 milionów wsparcia finansowego, które darczyńcy zaoferowali na rzecz kampanii opozycji, a które Mimo to MMM uważa za własne pieniądze.

„Jeśli inny członek prezydium MMM staje w obronie mojego honoru i potępia atak, prawie nikt o tym nie informuje… Dziękuję burmistrzowi Róbertowi Lengyelowi i oczywiście wielu innym za powstanie podczas dyskredytującej kampanii”

dodaje Márki-Zay. Róbert Lengyel stanął po stronie byłego kandydata na premiera sześciopartyjnego sojuszu opozycyjnego: w swoim poście wysłał wiadomość do tych członków MMM, „którzy z nas w przeszłości dni i tygodnie skręciły na tę śmierdzącą bagienną drogę i zaczęły kopać i szturchać leżącego na dywanie Márki-Zayta”.

Márki-Zay, który przygotowuje się do założenia partii, dodał, że jest zdziwiony, że jego bliscy towarzysze broni rozpoczęli przeciwko niemu kompromitującą kampanię.

„Po 4 latach walki zdałem sobie sprawę nie tylko z tego, że nie udało nam się oczyścić polityki, ale także z tego, że najbardziej nikczemne ataki na mnie dokonują ci, których wcześniej uważałem za moich towarzyszy broni”

- mówi Márki-Zay.

TYCH, KTÓRZY ATAKUJĄ MNIE TERAZ W KAMPANII, TAKŻE WŁAŚNIE, BO NIE DAŁAM IM Ukraść

Któregoś dnia w takim wpisie z dużej litery skarżył się, że portal Telex „PROWADZIŁ PRZECIWKO NIEMU KAMPANIE DO KOŃCA”, a potem powiedział: „NAJBARDZIEJ JESTEM ZŁY Z POZWOLENIA, ŻE JAKIEKOLWIEK PIENIĄDZE Z KAMPANII MOGĄ BYĆ POWIĄZANE ZE MNĄ - PODCZAS TYCH, KTÓRZY ATAKUJĄ MNIE TERAZ W KAMPANII, BYŁO DOKŁADNIE ZIRYTOWANE TYM, ŻE NIE WYSZEDŁEM ICH Ukraść.” Innymi słowy, oskarżył Gyurcsánys, swoich byłych sojuszników, o ponowne „krzyczenie”, znowu anonimowo.

KOGO ma na myśli Márki-Zay?

Chociaż ujawniono to w zeszłym tygodniu: na razie pozostałe pieniądze na kampanię są zaparkowane u Márki-Zaysów, a rozliczenie obiecano dopiero do końca maja, a więc prawie dwa miesiące po wyborach. Zoltán Ceglédi, analityk, prawnik i komik, zasugerował: „O kim myśli Márki-Zay? Kim są aktorzy w kampanii, którzy chcieli ukraść? Jak się nazywają? Czy nie denerwuje cię, że nigdy nie wymienia nazwisk, tylko oskarża? Nie powiedział, kim są zdrajcy, którzy zmawiają się z Fideszem. Ani homoseksualnych członków rządu.

„Teraz nawet nie wiem, kto chciał ukraść w kampanii. (…) Więc wypadałoby wymienić tylko nazwiska, przynajmniej tych, którzy chcieli kraść w czasie kampanii. Ponieważ jest to zarówno śmieszne, jak i żałosne”

– stwierdził analityk, któremu w żaden sposób nie można zarzucić prawicowych uprzedzeń.

Następnie zażądał (również wielkimi literami): „Kto chciał kraść po imieniu? A więc nie ograniczone, zasugerowane, zasugerowane, nawet nie za pomocą szytego na miarę rozwiązania, polegającego na wymienianiu tylko imion, nawet nie z monogramami, ale poprzez poprawne wymawianie ich imion! Nie kłamie, mówiąc, że powiedział to wcześniej i że „możesz wiedzieć”. Usłyszmy choć raz prawdziwą odpowiedź! Kto chciał kraść podczas kampanii opozycji? Jak one się nazywają?! Nie zawsze powinna to być ta gadka z lisim uśmiechem, ta tchórzliwa, bezimienna plotka” – powiedział Ceglédi.

Źródło: 2022plus / Facebook Péter Márki-Zay / Magyar Hírlap

Zdjęcie: Mandiner