Europa Środkowo-Wschodnia to nowe centrum władzy w Europie, a Berlin musi nauczyć się z tym żyć. Węgry to demokracja, a jej przywództwo zostało wybrane przez jej obywateli – powiedział Peter Hefele, oficjalny think tank Europejskiej Partii Ludowej, niemiecki dyrektor polityczny Wilfried Martens Center na imprezie Mathias Corvinus Collegium w Esztergom, w rozmowie z Magyar Nemzet.wdrożenie i odpowiedzialność Angeli Merkel.
- Chociaż Europejska Partia Ludowa (EPP) jest największą rodziną partyjną w związku, nie jest w najlepszej kondycji. W Niemczech zostali zepchnięci do opozycji, we Francji i we Włoszech są ledwie widoczni, w Hiszpanii i w Polsce też tylko wzmacniają opozycję – a wtedy wymieniliśmy tylko największe państwa członkowskie. Pięć, dziesięć lat temu polityczna mapa Europy była zupełnie inna. Co Ci się stało?
– Rzeczywiście czeka nas wyboista droga, ale z wielką siłą przygotowujemy się do wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2024 r. Chcemy również wprowadzać innowacje w zakresie treści politycznych, strategii i komunikacji. Jeśli chodzi o Francję, naprawdę nie widzę, jak nasza partia członkowska, Republikanie, mogłaby się wzmocnić. We Włoszech obecne procesy mogą za kilka lat zreorganizować ich system partyjny – zobaczymy! W przyszłym roku w Hiszpanii odbędą się wybory, co może napawać nas nadzieją. Rzeczywiście jesteśmy dużą rodziną partii, ale to również utrudnia nam pracę w porównaniu z innymi: różnorodne interesy z wielu krajów, od prawicowych partii członkowskich po te, które zajmują stanowisko centrowo-liberalne, muszą mieścić się w ramach parasol Partii Ludowej.
- Czy zgadza się Pan, że Niemcy są nadal kluczem do europejskiej polityki? Od czasu wyboru Friedricha Merza na przewodniczącego Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) niemieccy konserwatyści mają nadzieję, że największa partia członkowska EPL może zyskać na sile.
– Niemcy są rzeczywiście bardzo ważne, ale w Europie powstały nowe ośrodki władzy, do czego przyczyniła się też wojna na Ukrainie. Berlin również musi nauczyć się z tym żyć.
„Co to za centra?”
– Europa Środkowo-Wschodnia, ale mógłbym też wspomnieć o krajach nordyckich.
- Kontrasty między kierowaną przez Polskę i Węgry Europą Środkowo-Wschodnią a Zachodem stały się w ostatnich latach widoczne, co doprowadziło również do tarć w Partii Ludowej. Ostatecznie Fidesz pożegnał się z partyjną rodziną, a współrządzący z nią KDNP pozostał w środku. Jak głęboko widzi Pan podział na Zachód i Wschód w Europie?
– Istnieją również inne rodzaje uskoków, na przykład w krajach zachodnich, wzdłuż linii podziału północ-południe. Od ilu lat Węgry lub Polska są członkami UE? Nie mówmy jeszcze o „starej” i „nowej” Europie!
– Nie myślałem o kontynuacji zimnowojennego podziału, ale o fundamentalnych nieporozumieniach w dzisiejszej Europie…
– To pytanie o to, w jakiej Europie chcemy żyć. Jest to coś, co EPL powinna poważnie rozważyć i przedyskutować. Nie chcemy za wszelką cenę większego zjednoczenia Europy. W przeciwieństwie np. do partii lewicowych i zielonych, uważamy, że w sprawach edukacji i kultury należy je pozostawić jurysdykcji państw narodowych. Takie sprawy muszą być rozstrzygane na poziomie tych ostatnich – to się nazywa pomocniczość, do której zawsze się odwołujemy. Komisja Europejska nie jest kompetentna w tych sprawach.
- Według nich jesteś wielkim przyjacielem Węgier, bo to właśnie doprowadziło do wielu sporów węgierskiego kierownictwa z Brukselą...
- Spójrz, Węgry to demokracja, a jej obywatele wybrali jej przywództwo. Zadaniem Komisji Europejskiej nie jest ingerowanie w sprawy państw członkowskich, chyba że zagrożone są podstawowe prawa człowieka, ale nie sądzę, żeby tak było.
Cały wywiad dostępny jest KLIKAJĄC TUTAJ
Zdjęcie na okładce: Peter Hefele, oficjalny think tank Europejskiej Partii Ludowej, niemiecki dyrektor polityczny Wilfried Martens Centre (Zdjęcie: Magyar Nemzet / Zoltán Havran)