W partii socjalistycznej doszło do poważnej sytuacji, bo zbliża się jesienna odnowa, ale wciąż nie ma kandydata na prezydenta. Nikt tego nie bierze. Według źródeł Magyar Hírlap dyrektor partii Zsolt Molnár organizuje prawdziwy casting.

Sytuacja jest podobna jak wtedy, gdy szukano nowego premiera po upadku Gyurcsány, a zakres poszedł od Lajosa Bokrosa do proszków do prania. Ponownie padło też nazwisko byłego prezydenta, Attili Mesterházy'ego, co zupełnie nie pasuje do obecnego kierownictwa.

Bertalan Tóth, jeden ze współprzewodniczących MSZP, zapowiedział przed wyborami parlamentarnymi, że nie będzie ponownie kandydował na prezydenta, a druga wiceprzewodnicząca Ágnes Kunhalmi na razie tego nie skomentowała. Wśród autokandydatów wystąpił poseł do Parlamentu Europejskiego István Ujhelyi z hasłem „zwiędły goździk”, a nawet z nową nazwą, z programem całkowitej odnowy partii, ale poniósł porażkę w kwestii sekundy. (Zobacz nasze pudełko.)

Członkostwo w partii wyraźnie sprzyjało burmistrzowi Szombathely Andrásowi Nemény'emu, który prosił o czas do namysłu, ale obecnie nasze źródła jasno wskazują, że nie zamierza rezygnować z funkcji zarządcy miasta. Tym samym z pewnością nie obejmie też kierownictwa partii. Poseł do parlamentu Tamás Harangozó również oferował swoje usługi, a nasze źródła twierdziły, że był uważany za jeszcze gorszego kandydata niż Ujhelyi. Wyjaśnili, że nikt go nie wspiera oprócz jego brata Gábora Harangozó, który pracuje w Socjalistycznym Instytucie Demokracji i byłej przedstawicielki Anity Heringes. Zaprosili także Istvána Hillera, obecnego przewodniczącego komitetu, który również podziękował mu za szansę, ale nie chciał z niej skorzystać. Wręcz przeciwnie, jak się dowiedzieliśmy, poprosił tylko o kierowcę i samochód służbowy z imprezy. Kierownictwo partii przyjęło wniosek byłego prezesa MSZP, który ma obecnie jednoprocentowe poparcie.

Pełny artykuł Magyar Hírlap można przeczytać tutaj.

Autor: Károly Bán

Zdjęcie: Tamás Kovács