Znaczna część tych, którzy pojawili się na demonstracji rolników, ostatecznie zwróciła się przeciwko Szabó, który oszukiwał ludzi.
Stale twierdząc, że to niemożliwe, Bálin Szabó próbował wprowadzić w błąd opinię publiczną, która uparcie twierdziła, że 1800 traktorzystów przygotowuje się do zorganizowanej przez niego demonstracji w Budapeszcie na 20 sierpnia. Jednak rolnicy nie zgodzili się z całkowicie skompromitowanym już lewicowym politykiem, który coraz bardziej absurdalnie obstaje przy swoich absurdalnych twierdzeniach, i nie poszli na demonstrację, w której prawie nikt nie uczestniczył. Znaczna część tych, którzy się pojawili, w końcu zwróciła się przeciwko Szabó, który sprawił, że ludzie uwierzyli, relacjonuje Magyar Nemzet .
Bálin Szabó chciał ponownie stanąć na czele węgierskich rolników, ale w zasadzie nic nie wyszło z demonstracji, którą były socjalistyczny polityk zorganizował w Budapeszcie 20 sierpnia. Demonstracja zakończyła się całkowitym fiaskiem nie z powodu złej pogody, czy – jak próbował sugerować Szabó – z powodu władz, które chciały temu zapobiec, ale z powodu braku zainteresowania.
Nie było wątpliwości, że Szabós mogą iść do parlamentu
Bálint Szabó cały czas mówił o tym, że na pokaz rolników do stolicy miało przyjechać około 1800 traktorów z całego kraju, na które pojechało zaledwie kilkuset, w większości mieszkańców Budapesztu.
Co więcej, demonstracja nigdy nie mogłaby się odbyć w ramach określonych przez Szabó. Lewicowy polityk, który zorganizował demonstrację, obiecał, że zamierzający przyłączyć się do demonstracji będą mogli przemaszerować dolnym nabrzeżem w Peszcie w czasie święta narodowego.
Jednak policja już z dużym wyprzedzeniem zasygnalizowała, że wpuści protestujących tylko na Dózsa György út, ponieważ firma organizująca świąteczne fajerwerki, a nie oni, miała pozwolenie na zajmowanie centrum miasta.
Mimo wszystko, jeszcze wczesnym rankiem 20 sierpnia Bálint Szabó próbował oszukać swoich obserwujących na Facebooku, mówiąc, że odbędzie się wielka demonstracja, na którą potrzebna była jedynie zgoda szefa firmy organizującej fajerwerki, gdyż wieczorny program świąteczny z pewnością zostałby odwołany.
Robiło się coraz bardziej niezręcznie
Bálint Szabó poprosił rolników, aby cierpliwie czekali, aż poinformuje ich, że mogą wyjechać do stolicy. Już wtedy nawet lewicowy polityk musiał liczyć się z tym, że żadnej znaczącej demonstracji nie będzie, i to nie tylko ze względu na spodziewaną na wieczór wyjątkowo kiepską pogodę. Z naszych doniesień wynika, że na wiejskich punktach zbornych pojawiało się bardzo mało rolników, więc Szabo musiał dokładnie wiedzieć, że zakończył „wielką demonstrację”, o której marzył.
zalogował się ponownie na żywo na Facebooku i mówił o tym, że rolnicy muszą jeszcze poczekać, bo nie ma jeszcze ostatecznej decyzji co do miejsca demonstracji. Już wtedy lewicowy polityk fałszywie twierdził, że tysiące ludzi czeka, by pojechać traktorami do Budapesztu.
Nawet jego zwolennicy na Facebooku nie wierzyli Szabo
Jednak w tym czasie nastroje społeczne zwróciły się już przeciwko Bálintowi Szabó. W komentarzach pod jego ogłoszeniem na Facebooku coraz więcej osób występowało przeciwko niemu i wyrażając swoje wątpliwości, domagało się opublikowania materiału filmowego pokazującego, jak naprawdę traktorzyści masowo czekają na odjazd w różnych częściach kraju.
Szabó nie spełnił tych próśb, ale w wideologowaniu opublikowanym poprosił rolników, aby udali się do Budapesztu do Dózsa György út w celu zorganizowania demonstracji. Jednak rolnicy nie dali się nabrać na lewicowego polityka i nie poszli na „pokaz rolników z traktorem”, który zakończył się totalną porażką.
Zamiast traktorów pchano „pokaz rolników”
Tak więc wieczorem tylko kilkuset protestujących, według lokalnych doniesień, głównie z Budapesztu, zgromadziło się na Dózsa György út, gdzie nie było widać żadnych traktorów.
Podczas przemówienia Bálinta Szabó coraz więcej krzykaczy pytało, gdzie są rolnicy i obiecane traktory. Frustracja ludzi wyraźnie skierowała się w stronę organizatora.
Protestujący zaczął domagać się, by Szabó przynajmniej pokazał zdjęcia rolników próbujących dostać się do Budapesztu, zadzwonił do jednego z nich, ale lewicowy polityk nie chciał tego zrobić. Kilka osób zaczęło naciskać na młodego mężczyznę, który pociągnął go do odpowiedzialności, a potem wybuchło zamieszanie, podczas gdy zwolennicy Bálinta Szabó próbowali odebrać mikrofon mężczyźnie, który przesłuchiwał go za kierowanie ludem i fiasko demonstracji.
To nie był pierwszy raz, kiedy próbowali wykorzystać rolników
Nic dziwnego, że Bálintowi Szabó nie udało się oszukać rolników, ponieważ nie był to pierwszy raz, kiedy chciał ich przewodzić. Jak wiadomo , według zgłaszających go hodowców ptactwa wodnego, w lutym br. pracownicy jego firmy Likvid Kontroll Kft. próbowali nakłonić rolników do zapłacenia 10 proc. prowizji pośrednika za należne im dotacje rolne. .
Próby te uniemożliwił wówczas komunikat ministerstwa, w którym wyjaśniono, że przekazanie 1,9 mld HUF dotacji odbywa się bezpośrednio przez skarb państwa i pośrednicy nie są potrzebni.
Zdjęcie na okładce: Bálint Szabó podczas demonstracji rolników 20 sierpnia (Zdjęcie: Zoltán Havran / Magyar Nemzet)