Szefowie czterech firm sondażowych zaprzeczyli portalowi informacyjnemu 444.hu wypowiedzi lidera kampanii opozycyjnej Pétera Zaránda i kierowników kampanii partii, że wyników wyborów parlamentarnych nie da się przewidzieć.

Ankieterzy Zoltán Ember (Instytut Compass), Endre Hann (Median, na naszym zdjęciu), Róna Dániel (21 Research Center) i Tibor Zavecz (Závecz Research) odpowiedzieli na oskarżenia partii opozycyjnych, że ankieterzy uśpili ich zasadniczo wprowadziła ich w błąd przez sześciopartyjną opozycję w kampanii przed wyborami parlamentarnymi, zwłaszcza w jej finale. Zdaniem opozycji do ich wyborczej porażki przyczyniło się też to, że "dostali w czasie kampanii tak słabe materiały badawcze, że nie można było przewidzieć, że tak poniosą porażkę".

Z wypowiedzi badaczy jasno wynika, że ​​podczas osobistych spotkań z liderami kampanii opozycji byli oni bardzo jasno informowani, że „jeśli tak dalej będzie, opozycja raczej nie zdobędzie okręgów wyborczych na wsi. To będzie katastrofa”. Jak wiemy, lewica wygrała tylko w dwóch z osiemdziesięciu ośmiu okręgów wiejskich, jednym w Segedynie (Sándor Szabó) i jednym w Peczu (Tamás Mellár).

Razem z Iránytú przeprowadziliśmy już w listopadzie badania, które ujawniły, że opozycja jest w złej sytuacji, powiedział Dániel Róna (Centrum Badawcze 21). „Bandi (Hann Endre, Median) przedstawił publiczną prognozę w marcu: powiedział 50-40 procent, pięćdziesiąt dla Fideszu, czterdzieści dla opozycji”.

Upubliczniono również ankietę Závecza, z której wynika , że ​​wśród niezdecydowanych wyborców poparcie dla Pétera Márki-Zaya spadło do poziomu poparcia dla Ferenca Gyurcsány'ego. Otrzymali więc wiele sygnałów, ale im nie uwierzyli - ujawnia artykuł 444.hu. Ankieterzy wykonali też niepubliczne badania dla partii opozycyjnych, z których wynikało, że nie mogą się spodziewać wiele dobrego, ale „pozwalają też wyglądać na głupców”.

Źródło: Magyar Hírlap

Obraz: Facebook