Prezydent Władimir Putin ogłosił aneksję czterech ukraińskich regionów. Taka jest wola milionów! – zadeklarował prezydent Rosji Władimir Putin przed oficjalną aneksją czterech ukraińskich regionów.
Prezydent dodał, że „wszystkich mężczyzn, którzy walczyli i zginęli w tej specjalnej operacji, uważa za bohaterów. Są dumą Rosji”. - następnie poprosił uczestników uroczystości o uczczenie minutą ciszy pamięci zmarłego.
Choć w nocy z piątku na sobotę Rosja uznała niepodległość tylko ukraińskich regionów Chersoniu i Zaporoża, w piątek po południu zdecydowała o aneksji czterech regionów – oprócz wspomnianych regionów separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańska. Moskwa tłumaczyła swoją decyzję wynikami „referendum”, które rozpoczęło się w zeszłym tygodniu w piątek i trwało do wtorku, ale nikt oprócz nich nie uznaje jego zasadności.
Stany Zjednoczone nigdy, przenigdy nie uznają roszczeń Rosji do suwerennych terytoriów ukraińskich - powiedział w czwartek wieczorem prezydent USA Joe Biden.
Podobnie stwierdził niedawno w wywiadzie kanclerz Niemiec Olaf Scholz: - Niemcy nie uznają wyników referendów przeprowadzonych na terenach wschodniej Ukrainy pod okupacją rosyjską iw sprawie przystąpienia do Rosji.
Z rosyjskiego punktu widzenia były one zasadne i skuteczne, gdyż frekwencja wahała się między 63 a 86 proc., a za przyłączeniem ziem do Rosji opowiedziało się od 87 do 99 proc.
Jednocześnie, oprócz międzynarodowej bezprawności referendum, wyniki nie odzwierciedlają faktu, że wiele osób uciekło z wymienionych terenów z powodu wojny i okupacji, a Rosja nie „rządzi” wszystkimi czterema obszarami. Separatystyczna Ługańska Republika Ludowa jest jedynym powiatem, który jest w pełni pod wpływami rosyjskimi, ale w przypadku Doniecka oznacza to mniej więcej połowę powiatu.
Po „referendach” powiedział to rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow
„Status prawny Zagłębia Donieckiego i innych kontrolowanych przez Rosję obszarów Ukrainy ulegnie zasadniczej zmianie w wyniku przeprowadzonego tam referendum, które pociągnie za sobą m.in. działania gwarantujące bezpieczeństwo”.
Już w piątek potwierdził, że ukraińskie ataki na „nowe terytoria” zostaną przez Moskwę zinterpretowane jako agresja przeciwko sobie.
W poprzednim wywiadzie udzielonym naszej gazecie Zoltán Szenes, emerytowany profesor Narodowego Uniwersytetu Służby Publicznej i prezes Węgierskiego Towarzystwa Wojskowego, powiedział w tej sprawie:
Jeśli te cztery okręgi zostaną uznane za terytorium rosyjskie, to z rosyjskiego punktu widzenia będzie istniała podstawa prawna dla Moskwy do zakwalifikowania obecnej „specjalnej operacji wojskowej” jako wojny w obronie narodowej
Potem dodał:
"Ani w 2014 roku, kiedy Krym został zaanektowany, ani teraz, zachodni przywódcy nie podjęli otwartej konfrontacji między Zachodem a Rosją, ponieważ Moskwa ma w ręku ciężki atut, a mianowicie broń nuklearną" - podkreślił.
Ekspert uważa jednak, że groźba użycia broni nuklearnej jest ze strony Rosjan tylko retorycznym posunięciem iw praktyce nie będą się do niej uciekać.
Źródło: naród węgierski
Wyróżniony obraz: MTI/EPA/Sputnik/Kreml/Pool/Pavel Bednyakov