Program wizyty komisji edukacji i kultury PE w przyszłym tygodniu w Budapeszcie należy do rangi europejskiego absurdu i politycznego nonsensu, powiedział Tamás Deutsch, szef delegacji Fideszu do Parlamentu Europejskiego (PE). Komisja PE 2–4 listopada. odwiedza Węgry między

Tamás Deutsch powiedział na swojej konferencji prasowej o wizycie komisji PE w przyszłym tygodniu: opracowanie programu opierało się na tendencyjnym, z góry przyjętym założeniu i nie uwzględniono z góry ani jednego elementu programu zaproponowanego przez stronę węgierską, wszystkie tego typu inicjatywy zostały „zmiecione” ze stołu. Dodał: w odpowiedzi na skierowane do niego pismo, przewodniczący komitetu ludowo-niemieckiego nazwał program doskonale wyważonym.

Polityk Fideszu nazwał wizytę komisji specjalistycznej „cudowną misją”, gdyż w Budapeszcie spotkają się z przywódcami CEU, o których od lat „mantrują”, że zostali wypędzeni ze stolicy Węgier i że nie ma tu CEU. Według niego stał się cud, bo teraz przyjeżdżają i spotkają się z aktywnymi liderami CEU. Jednocześnie zwrócił uwagę, że wizyta w uczelni zmieniającej model „nie mieści się już” w programie wizyty.

Zaznaczył, że "komisja rozpoznawcza" może spotykać się z "ekspertami" Wolnej SZFE, ale nie z przedstawicielami Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej. Zwrócił też uwagę na obecność przedstawicieli Direkt 36, Telex, Index, Tilos Rádió, Klubrádió, Mérték Médiaműhely i Euronews.

Gdyby SZDSZ istniał i organizował liberalne forum dziennikarskie, spotkanie byłoby tylko bardziej zróżnicowane niż to

wyjaśnił Tamás Deutsch. Przypomniał, że spotykają jedenaście osób ze świata artystycznego, które są przedstawicielami "jeszcze bardziej alternatywnych niż alternatywnych warsztatów teatralnych", ale "nie ma możliwości ani możliwości" spotkania reżysera, który prowadzi kamienny teatr. Według niego po tym nie będzie dużym zaskoczeniem, jakie wnioski będzie zawierał ich raport.

Polityk ujął to w ten sposób: praktyka, którą PE regularnie stosuje w stosunku do Węgier, Polski, a okazjonalnie innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, niszcząc i podważając współpracę europejską, jest niegodna i obraźliwa. Wyjaśnił: aby poprzeć „fałszywe oskarżenia wymyślane i rozpowszechniane” przez lewicową większość, PE stale wysyła delegacje śledcze do tych krajów. Podkreślił: zachowują się tak, jakby były prokuraturą, urzędem skarbowym czy jakimś organem dochodzeniowo-śledczym, który w związku z uzasadnionym podejrzeniem popełnienia przestępstwa powinien działać niezwłocznie, stawiając sugestywne zarzuty.

Procedura jest również niegodna i obraźliwa, ponieważ Parlament Europejski i Unia nie są na Węgrzech organem nadrzędnym

- stwierdził Tamás Deutsch, podkreślając: należy nawiązywać partnerskie stosunki ze wszystkimi państwami członkowskimi, należy przestrzegać zasady lojalnej współpracy. Dodał: to zachowanie jest ostrzejsze niż to, jakie ośrodki kolonialne wykazywały wobec swoich kolonii oddalonych od nich 100-150 lat temu.

Mówił też o tym, że obecne śledztwo dotyczy spraw leżących wyłącznie w gestii państw członkowskich, takich jak edukacja czy programy rozwoju kultury.

Stwierdził: „Mają tyle samo wspólnego z systemem edukacji Tűzföld, co z hiszpańskim, w porównaniu

przychodzą tu, wtrącają się, przemilczają, krytykują, oskarżają, ciągle opowiadają nieprawdę i kłamstwa.

Zdaniem polityka lewicowa większość w PE jest w „stanie szału politycznego”, ponieważ przez wiele lat, przy aktywnym udziale węgierskiej lewicy, inwestowała całą swoją energię w zakończenie politycznej zimnej wojny z Węgrami i Polski i pozbawienie obu krajów wszystkich środków rozwojowych UE. Zaznaczył: to przedsięwzięcie zdaje się ugrzęznąć w martwym punkcie, trwają negocjacje w sprawie porozumienia.

Źródło: naród węgierski

Wyróżniony obraz: MH / Róbert Hegedüs