Na tym właśnie polegają wybory śródokresowe w Ameryce.
„W ostatnich tygodniach byliśmy bombardowani niewiarygodną ilością zamieszania na temat tego, czym naprawdę są wybory w połowie kadencji w USA.
Trump, aborcja, populizm, klimat, Putin, płeć, rasizm, trans, myśliwy Biden, Ukraina, polityka tożsamości, migracje itp. Właściwie nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ w ostatnich latach do wydmuchiwania tych samych drewnianych łyżek używano tych samych garnków. Pytanie brzmi, czy ten koncert hałasu ma nuty?
Czy w szaleństwie jest logika?
Odpowiedź brzmi: tak. Ta tyrada służyła jednemu celowi: odwróceniu uwagi od najważniejszego problemu, który podnieca społeczeństwo amerykańskie, o którym nie wypada mówić i o którym „skoro nie istnieje, nie powinno się o nim wspominać”.
Problem ten ma charakter klasowy i opiera się na bardzo prostym pytaniu: czy Ameryka jest jeszcze republiką czy społeczeństwem neofeudalnym? Czy nadal istnieje merytokracja, równość praw, obywatelstwo, wolność słowa itp., czy też oligarchom udało się utrwalić swoje dziedziczne rządy pod pretekstem wyszukanych masek?
Czy amerykański sen nadal istnieje? Na tym właśnie polegają wybory śródokresowe w Ameryce. I nie tylko interwały. I to nie tylko w Ameryce”.
Robert C. Castel / Facebook
Wyróżniony obraz: Izraelski Instytut Demokracji