Polityk jest sprawdzany codziennie, nie zawsze przed opinią publiczną, ale dla polityka jest to codzienne wyzwanie - powiedziała w czwartek w programie KeljFelJancsi, gdzie debatowała z Balázsem Fürjesem, lewicowa burmistrz Ferencváros Krisztina Baranyi , sekretarz parlamentarny Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Tłem sprawy jest to, że Baranyi zapowiedział na żywo w miniony piątek rano, że nie będzie odpowiadał na pytania jednego z dziennikarzy, który go zadał, ponieważ jest pracownikiem portalu Pesti Srácok. Wskazał: gdyby wiedział, że dziennikarz Pesti Srácok będzie obecny w studiu, nie wziąłby udziału w programie, a następnym razem zapytałby producentów, którzy dziennikarze chcą zadać burmistrzowi pytania. We wtorek wieczorem Krisztina Baranyi powiedziała w programie ATV Egyenes beszéd, że „od dawna nie komentowałam pytań Pesti Srács ani innych śmieciowych gazet”. W odpowiedzi na to Balázs Fürjes, parlamentarny sekretarz stanu w Kancelarii Premiera, powiedział w programie: „Prowadzę spór z burmistrzem, że jest to bardzo zły sposób decydowania przez polityków lewicowych lub prawicowych kto jest dziennikarzem”.

W debacie w KelFelJancsi Fürjes powiedział, że dla niego wolność słowa i prasy jest zgodna z programem Szigorlat i sam poszedłby na taki program, gdyby został zaproszony. „Dobrze, że ta sprawa wywołała debatę o wolności słowa, bo to nie jest część codziennego dyskursu” – zaznaczył. Jeśli chodzi o to, czy ma jakieś oczekiwania co do konkretnego programu, powiedział, że poza podstawowymi pytaniami (na przykład, jak długo będzie trwał program), nie pyta, ponieważ „im mniej oczekiwań ma człowiek, tym łatwiejsze jest życie”. Według Baranyi ta debata nie powinna była mieć miejsca teraz, ale co najmniej pięć, sześć lat wcześniej, jednak według niego nie chodzi tu o wolność słowa, ale o to, że węgierskie społeczeństwo dryfuje w nienormalną sytuację dzięki ogromnej dominacji medialnej Fideszu.

- Uważamy za uprawnione narzędzia propagandowe stworzone do kompromitacji za publiczne pieniądze, do celów politycznych, które nie są produktami prasowymi i nic nie możemy zrobić, bo ciągle dostają pieniądze, a politycy są zmęczeni procesami sądowymi - tłumaczył lewicowy burmistrz. Dodał, że ludzie traktują treści tych mediów jako prawdę, jeśli nie mają innego źródła informacji.

Krisztina Baranyi powiedziała też, że była w szoku podczas piątkowego programu, prezenter Pesti Srácok spóźnił się, przed emisją nie ujawniono, że będzie, więc została skonfrontowana z jego obecnością.

Na początku myślał, że skręci za róg i wyjdzie, ale zobaczył nagłówki o jego ucieczce z rozmowy, więc zamiast tego został w studiu. Zdaniem Fürjesa politycy też mają prawo milczeć, ale politycy nie są powołani do klasyfikowania prasy, dziennikarzy i produktów prasowych.

Baranyi powiedział, że od lat nie rozmawiał z Pesti Srácok, ponieważ, jak twierdzi, od lat go nękają. Według jego słów, czym jest propaganda agitacyjna, a czym jest prasa, można określić w podręczniku. „To, o co pytają, nie jest już prawdą, na przykład to odróżnia propagandę od wolnej prasy” – wskazał Baranyi, a następnie zacytował nagłówki PestiSrácok, które o nim mówią.

W odpowiedzi na to Balázs Fürjes wyjaśnił, że bez względu na to, jak bardzo boli polityków wyrażanie się w mediach, politycy nie powinni podejmować decyzji na podstawie osobistych emocji, ponieważ pretensje są osobiste, ale osobiste pretensje osób sprawujących władzę publiczną mają wpływ Społeczność.

- To wpisuje się w styl wystąpień publicznych, mieści się w ramach wolności słowa i prasy, ale poza dobrym smakiem - powiedział sekretarz stanu. Fürjes przytoczył następnie lewicowe nagłówki – na przykład tytuł swojego artykułu Árpáda W. Tóty: W końcu diabeł zabrał Marię Wittner – przeciwstawiając się twierdzeniom Baranyiego i udowadniając, że niestety w imię wolności słowa i prasy, nie ma sposobu, aby ich zakazać, nawet jeśli nie jest to w dobrym guście, upadają

Według Fürjesa od lat dobrze współpracuje z Baranyi, mogą odłożyć na bok dzielące ich różnice, zaznaczył jednak

lewica ma poczucie moralnej wyższości, kiedy klasyfikuje produkty prasowe. Arbitralna, subiektywna opinia polityków nie może być podstawą do piętnowania i wykluczania dziennikarzy – powiedział.

Prezenterka i Krisztina Baranyi dyskutowali także o zakazie dostępu lewicowych Magyar Hang do informacji rządowych, na co Balázs Fürjes odpowiedział, przypominając o praktykach informacyjnych rządu Orbána. - Viktor Orbán jest jedynym przewodniczącym partii, który jako premier organizuje jedną lub dwie konferencje prasowe w roku, kiedy to przeciwstawia się przedstawicielom organizacji medialnych, które są w większości krytyczne wobec rządu, ponadto to cotygodniowa odprawa rządu z udziałem Gergely'ego Gulyása i Alexandry Szentkirályi, Viktor Orbán jest też co trzy tygodnie przesłuchiwany przez przedstawicieli opozycji w parlamencie. Dla porównania, burmistrz István Tarlós co dwa tygodnie organizował informacje w Budapeszcie, obecny burmistrz Gergely Karácsony nie prowadzi informacji w Budapeszcie, nie zaprasza prawicowych gazet na konferencje prasowe i bojkotuje niektóre prawicowe gazety, wymienił sekretarz stanu.

Fürjes podkreślił, że każdy ma prawo do wolności słowa i prasy, politycy nie mogą decydować o dziennikarzach i nie mogą nikogo uciszać. Na zakończenie sekretarz stanu powiedział, że uważa za bardzo ważne, aby wolność prasy i słowa była powszechnym prawem człowieka, co oznacza, że ​​każdy ma takie same prawa, zawsze będzie po stronie polityków, którzy tego nie ograniczają i zgadza się z Krisztina Baranyi, że jeśli ważne kwestie są omawiane w różnych podmiotach partii politycznych, to mogą oni w cywilizowany sposób usiąść i przedyskutować argumenty, co jest dobre dla jakości dyskursu publicznego i demokracji. Dodał, że ocenianie polityków należy do wyborców.

Źródło: naród węgierski

Wyróżniony obraz: Facebook