Ferenc Gyurcsány mówi między innymi w swoim niezwykle przebiegłym i nikczemnym piśmie: „Jesień 2006 roku przyniosła poważny kryzys polityczny. Zawiera dramatyczne przemówienie, przygotowaną próbę zamachu stanu dokonaną przez Orbána.«
Człowiek! To nie biedna jesień 2006 roku „przyniosła” kryzys polityczny (mały kryzys polityczny pojawia się nagle tu i tam znikąd), ale osobiście
skłamał w sprawie kampanii wyborczej, sfałszował numery budżetowe, "zgubił papiery" - jak powiedział - i oszukał cały kraj, a potem to wyszło na jaw."
Máté Kocsis napisał w piątkowym poście na Facebooku w odpowiedzi na poranny post Ferenca Gyurcsány'ego.
Zdaniem lidera DK przed 2010 r. prasa była wolna, prawo do strajku szerokie, godzenie interesów społecznych działało. Jak pisał, jesień 2006 roku przyniosła poważny kryzys polityczny, w tym dramatyczne przemówienie, nielegalne, radykalne działania i niezdarną, często bezprawną policję.
Lider frakcji Fidesz stwierdził, że Gyurcsány nie był ofiarą tego maleńkiego jesiennego kryzysu, ale jego przyczyną. Podobnie jak w przypadku kryzysu finansowego i gospodarczego.
Máté Kocsis dodał, że przemówienie „nie było dramatyczne, ale
inscenizowane i sprośne samouwielbienie nikczemnego drania na oczach kolegów partyjnych, w którym – aby dowieść własnej wielkości i zdolności – zgrabnie wylicza, ile i ile punktów pokonał Węgrów”.
Według lidera frakcji najbardziej dramatyczne w tym wszystkim było to, że od czasu zmiany ustroju nikt nigdy nie traktował narodu węgierskiego tak bezwstydnie. „Pisze w swoim poście, że policja była „niezdarna”. (Niezdarny, rozumiesz?) Nie zwalaj tego na nich, człowieku, nie relatywizuj. Dałeś rozkaz. Niezdarny. Aby niebo nie spadło. Albo jego twarz. Máté Kocsis podsumował swoje przemyślenia.
Źródło: 888.hu
Wyróżniony obraz: MTI/Szilárd Koszticsák