Liderzy frakcji Fideszu z sześciu stołecznych dzielnic wszczynają postępowanie dyscyplinarne przeciwko burmistrzowi dzielnicy, ponieważ nie dogadali się z rządem w sprawie dopłat do mediów, wyrządzając tym samym szkodę swojemu okręgowi.
István Nagy, IV. Lider okręgowej frakcji Fidesz powiedział w nagraniu: ci lewicowi burmistrzowie okręgów, którzy nie poszli na konsultacje z komisarzem rządu Zsoltem Lángiem „na żądanie Ferenca Gyurcsány'ego” i tym samym ich okręg nie korzysta z rekompensaty cen energii, skrzywdzili 600 tys. mieszkańców dzielnicy, których powinni reprezentować. Dodał: ci burmistrzowie złamali przysięgę, w której zobowiązali się sumiennie wykonywać swoje obowiązki burmistrza dla dobra rozwoju swojej dzielnicy. Zapowiedział: frakcje Fideszu w okręgu wszczęją postępowania dyscyplinarne wobec burmistrzów, których dotyczy to zaniedbanie.
„Odrzucenie gminnych rekompensat kosztów ogólnych jest dobrym przykładem tego, jak lewica nie dba o ludność, każda pojedyncza działalność, którą wykonuje, ma na celu zdobycie władzy” – powiedział.
Kwota, którą Krisztina Baranyi pozbawiła Ferencvárosa swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem, może wynosić od 4 do 500 milionów HUF. To jest całkowicie nie do zaakceptowania ze strony burmistrza, powiedziała Magyarowi Nemzetowi Mária Kállay, przedstawicielka gminy Fidesz-KDNP i była wiceburmistrz.
Baranyi był jedynym burmistrzem, który nie przesłał przedstawicielom rządu danych o kosztach zużycia energii, choć sam przyznał, że otrzymał pismo z prośbą o dane w tej sprawie w październiku ubiegłego roku. Według Márii Kállay, IX. wsparcie rządowe dla dzielnicy, które można było przeznaczyć na wznowienie rewitalizacji miast, doposażenie mieszkań komunalnych, modernizację instytucji oraz zwiększenie budżetu przetargu na remont mieszkań. Rozwinął to przedstawiciel Fideszu: standardową metodą zarządzania miastem Baranyi jest łączenie linii budżetowych. „Wszystko, co reprezentuje tożsamość Ferencvárosa, powoli zanika: solidarność z potrzebującymi, dobre relacje z Fradi, lokalnymi cywilami i społecznością romską, kościołami i wspólnotami mieszkalnymi” – zauważył.
Cały artykuł można przeczytać w Magyar Nemzet