Jeśli istnieje cnota, która zasługuje na nagrodę w postaci przetrwania, to jest nią trzymanie się siebie - powiedział w niedzielę w Szatmárcsek premier Viktor Orbán.

Na nabożeństwie ekumenicznym z okazji Dnia Kultury Węgierskiej premier w swoim uroczystym przemówieniu podkreślił: „ nawoływania, które kuszą nas, by «stać po dobrej stronie historii», nie mogą nas usidlić . Ujął to tak: „dlatego nie kręci nam się w głowie w wirze coraz bardziej krwawej wojny, dlatego chcemy zawieszenia broni, negocjacji i pokoju” . Wierzył, że Węgrzy nauczyli się, że dobre i złe strony historii zostaną określone przez wielkie mocarstwa, które później zwyciężą, i nie są w najmniejszym stopniu zainteresowane tym, co jest dobre, a co złe dla Węgrów.

Dlatego zdaniem Viktora Orbána „musimy pozostać po węgierskiej stronie historii nawet w najbardziej skomplikowanych i trudnych sytuacjach” . Premier oświadczył: „mówimy, kto może wejść, a kto może tu zostać; kto może z nami mieszkać, a kto nie, a także chcemy ustalić, jak nasze życie może łączyć się z naszymi sąsiadami” .
„Nie jesteśmy lepsi ani gorsi, ale inni” , a tę różnicę daje kultura węgierska.

Godne i sprawiedliwe jest, aby dzień kultury węgierskiej był dniem narodzin Hymnu Narodowego - oświadczył premier w niedzielę podczas nabożeństwa ekumenicznego odprawionego w Szatmárcsek w dwusetną rocznicę ukończenia Hymnu Narodowego.

Viktor Orbán powiedział: w perspektywie tysiącletniej nie ma innego dzieła kultury węgierskiej, które mogłoby podnieść serca tak, jak Hymn Narodowy.
Gdybyśmy mieli "oddać głowę" niemożliwemu zadaniu skondensowania w jednym utworze wszystkiego, co węgierskie i co czyni Węgrów Węgrami, to należałoby wybrać Hymn Narodowy - dodał premier.
Hymn narodowy przypomina nam, że chociaż liczba i rozmiary naszych grzechów mogą być ogromne, Pan nie zmiótł nas z powierzchni ziemi, zasłużyliśmy na to, abyśmy mogli mieć przyszłość – powiedział Viktor Orbán w swoim przemówieniu na nabożeństwo ekumeniczne odprawione z okazji Dnia Kultury Węgierskiej w Szatmárcsek w niedzielę.

Premier powiedział: Hymn narodowy przypomina nam, że my Węgrzy, jak wszyscy chrześcijanie, którzy rozumieją grzech i przebaczenie, mamy dobry powód do pokuty. „My, Węgrzy, też nie jesteśmy niewinni. Nasze wady i ułomności są również liczne. Pytanie tylko, co zrobić z tym uznaniem i przyjęciem”. on dodał.

Ujął to tak: „Może powinniśmy uklęknąć na środku boiska piłkarskiego? A może powinniśmy zburzyć posągi naszych wielkich przodków? Czy mamy zaprzeczyć i wymazać naszą tysiącletnią kulturę? A może pozwolimy samozwańczym, bezpaństwowym i liberalnym cenzorom przeglądać i pisać na nowo historię Węgrów? Zwrócił uwagę, że Kölcsey mówi co innego, zapisuje najważniejsze zdanie węgierskiej literatury historycznej: „Ten naród już zgrzeszył przeciwko przeszłości i przyszłości”.

Viktor Orbán stwierdził: czytając z perspektywy chrześcijańskiej, nie jest to „bonus, darmowy bilet ani wymówka” w przypadku popełnienia kolejnych przestępstw. „W duchu chrześcijańskim to zdanie oznacza, że ​​chociaż liczba i rozmiary naszych grzechów mogą być wysokie, dobry Bóg nie zmiótł nas z powierzchni ziemi. Nawet jeśli nas ukarał, pozwala nam kontynuować naszą historię. Jedynym tego powodem może być to, że nasze cnoty i zasługi są liczne, to znaczy, że mogliśmy na nie zasłużyć, abyśmy mogli mieć przyszłość” – powiedział.

W swoim przemówieniu premier przesłał pozdrowienia „panońskiemu miastu Veszprém”, które jest obecnie kulturalną stolicą Europy, potwierdzając stwierdzenie byłego premiera Józsefa Antalla, że ​​„jesteśmy Węgrami, a więc Europejczykami .

źródło: MTI

(Obraz podpisu: zrzut ekranu z Facebooka)