Anna Donáth, która wygłosiła przemówienie na temat „przyszłej oceny” na prywatnej imprezie Momentum, zwróciła się do Koalicji Demokratycznej z wybranymi słowami. Uderzające było to, że Anna Donáth nie odważyła się obiecać swoim partyjnym kolegom, że zastąpią Fidesz.

Momentum przeprowadziło ocenę przyszłości, podczas której Miklós Hajnal powitał obecnych, a następnie szybko oddał głos Ferencowi Gelencsérowi, który miesiące temu wymienił Annę Donáth jako nadzieję na przyszłość.

Obok Hajnala i Gelencséra Gábor Kerpel-Fronius, który stanął na ambonie z ukraińską flagą, starał się uspokoić słuchaczy, podkreślając, że nie podda się rozczarowaniu, bo w Momentum otaczają go przyjaciele, a ta wspólnota ma wiedzy, rozmachu i siły, aby zmienić Węgry.

Jako wprowadzenie do Anny Donáth Tamás Soproni opowiedział o wpływie, jaki wywarła na nim Anna Donáth w piwnicy pierwszej bazy Momentum. Opierając się na swojej interpretacji, Anna Donáth wniosła do tej ciemnej piwnicy światło, które w końcu wystarczy, by zwabić Węgrów do domu z Londynu.

Po przygotowaniach na scenę wkroczyła wielka powracająca Anna Donáth, po której fani oczekują cudu.

„Nasz niepokój, a nasz niepokój wciąż rośnie od 3 kwietnia, zamroziliśmy” – powiedziała Anna Donáth, przedstawicielka partii w PE, w swoim przemówieniu powrotnym, która mówi, że tragedią ostatnich trzydziestu lat jest to, że zmiana systemu w Węgry wydarzyły się tylko na papierze, a to, że ostatnie trzydzieści lat było polityczne, było osobiste. Po tym, jak podkreślił, „musimy wysiąść ze starego pociągu opozycji. Ponieważ obecne wzorce polityki opozycji prowadzą wciąż na nowo do dwóch trzecich Fideszu”. W rezultacie powiedział o Koalicji Demokratycznej: „Oni są ślepcami, którzy karmią nas kłamstwami”.

Według niego opozycja w obecnym kształcie to tylko część problemów kraju. Prawdopodobnie obejmowało to jego własną drużynę, ponieważ Momentum stało się ostatnio niewidoczne. Wprawdzie uważał, że "upadek systemu jest nieunikniony", ale - dodał - sama opozycja go opóźnia.

Źródło: Magyar Hírlap

Zdjęcie: Szilárd Koszticsák