Paul Public Schools (SPPS), jeden z największych okręgów szkolnych w Minnesocie, w którym uczy się ponad 33 000 uczniów, wymaga od personelu szkolnego zwracania się do uczniów po ich preferowanym imieniu i zaimku płciowym „niezależnie od zgody rodziców”, zgodnie z raportem Fox News.
SPPS wdraża politykę integracji płci od 2019 roku, której celem jest zapewnienie wszystkim uczniom dostępu do programów i obiektów, w których czują się „komfortowo”. Płcie wymienione w „definicje” polityki włączenia płci okręgu szkolnego „odnoszą się do społecznie konstruowanych ról, zachowań, działań i atrybutów”.
Aby imię i nazwisko oraz zmiana płci danego ucznia zostały oficjalnie uznane, wystarczy złożyć do odpowiedniego personelu tzw. „Jeśli rodzic lub opiekun nie jest w stanie podpisać i przesłać tego formularza, uczeń powinien skontaktować się z dyrektorem szkoły, pedagogiem szkolnym lub innym członkiem personelu Saint Paul Public Schools” – czytamy w formularzu .
Jednocześnie, niezależnie od wypełnienia formularza, wszyscy studenci mogą oczekiwać od personelu respektowania ich tożsamości płciowej i ekspresji płciowej, dlatego używają preferowanego przez nich imienia i zaimka, komunikowanych ustnie i/lub pisemnie.
Polityka integracji płci szerzy się w amerykańskim systemie szkolnym, powodując ogromne szkody, pozbawiając rodziców prawa do edukacji seksualnej ich dzieci i zagrażając zdrowemu rozwojowi fizycznemu i psychicznemu nieletnich.
Te ujawnione w SPPS są niemal powszechnym zjawiskiem w lewicowych Stanach Zjednoczonych, dzięki nieodpowiedzialnej polityce Joe Bidena i jego administracji służącej propagandzie płci. Ostatnio na przykład dystryktom szkół publicznych w Idaho nakazano przyjęcie zasad, które uniemożliwiają pracownikom ujawnianie rodzicom orientacji seksualnej, imienia i płci ich dzieci, chyba że najpierw uzyskają zgodę uczniów.
Zdjęcie: AFP