O szalejącej w naszym kraju „wojnie bateryjnej” napisano już wszystko i wszystko na odwrót. Swoje zdanie wyrazili zarówno ci, którzy to rozumieją, jak i ci, którzy chcą tylko osiągnąć polityczne korzyści, a nawet nie rozumieją różnicy między czystą wodą pitną a „szarą” wodą używaną do produkcji baterii.
Teraz sytuacja jest mniej więcej taka sama, jak wtedy, gdy na Węgrzech osiedliły się pierwsze fabryki samochodów. Potem przez wiele miesięcy krzyczeli, że stajemy się „krajem montażowym” (jakby montażem samochodów nie zajmowały się roboty na całym świecie), teraz nadchodzi główna mama: Chiny. I będziemy jej niewolnikami w taki sposób, że nawet fabryki baterii będą pełne uśmiechniętych Chińczyków, a Węgrzy pozostaną poza płotami... (oczywiście nie ma wzmianki o 9 tysiącach nowych pracowników inwestycji pod Debreczyn w tym czasie).
Więc zostawmy to, nie o tym jest ten artykuł.
Z drugiej strony znaleźliśmy sporo filmów pokazujących pojazdy transportowe z całego świata, które już działają jako prototypy i nadal wyglądają futurystycznie.
A każdy z nich wymaga jakiejś baterii, która zostanie gdzieś wyprodukowana. A ponieważ Chiny są światowym liderem w produkcji baterii, daleko wyprzedzając Stany Zjednoczone (nie wspominając o Europie), jasne jest, że jeśli ta technologia będzie mogła działać tutaj, cena produktów będzie znacznie bardziej konkurencyjna, niż gdyby ktoś przywiózł ich do Europy zza oceanu.
Latający „rower”
Latający autobus, mieści 40 osób
Latający samochód
Elektryczny „osobisty” pojazd do nurkowania
Taksówka z drona
Samolot elektryczny
Wyróżniony obraz: Pixabay