Aplikacja Facebooka ma na Węgrzech prawie 7 milionów użytkowników. Może na nich również wpłynąć zapowiedź Marka Zuckerberga, że ​​uruchamia usługę subskrypcji, która zacznie się od 11,99 USD miesięcznie i będzie oferować zweryfikowaną ocenę. Usługa jest obecnie testowana w Australii i Nowej Zelandii.

To prawda, nie będzie to obowiązkowe, więc jeśli do nas dotrze, możesz wybrać, czy chcesz płacić 4000 HUF miesięcznie w Internecie i około 5500 HUF na telefon komórkowy, czy nie.

Dlaczego? O odznakę weryfikacyjną „niebieski czek”, dla której musimy najpierw przedłożyć kserokopię naszego dowodu osobistego lub innego dokumentu ze zdjęciem. Następnie, po opłaceniu i otrzymaniu odznaki, możemy bezpośrednio omawiać nasze posty z monitorami treści Facebooka (obecnie znanymi jako Meta) i – co najważniejsze – uzyskać „większą widoczność”.

Oprócz tego, że Cukorhegyi już wcześniej kilkakrotnie stwierdził, że Facebook nigdy nie będzie płatną platformą, oprócz debaty, która miała miejsce w USA w latach 2007-2011 i dotyczyła tego, że FB jest „podwykonawcą” CIA lub że ten ostatni „jedynie” wpompował w niego pieniądze, aby uzyskać dostęp do wszystkich danych przez backdoora, możemy śmiało powiedzieć, że to przedsięwzięcie jest jednym z najbardziej obrzydliwych narzędzi, jakimi nakarmiono prawie 2 miliardy użytkowników. Tak, my też…

Ponieważ rozwój komputerowy może być autentyczny tylko wtedy, gdy traktuje wszystkich swoich użytkowników jednakowo - na równych zasadach - i dotrzymuje swoich pierwotnych obietnic.

Tak, wciąż pamiętamy masakrę w Berlinie w grudniu 2016 r., kiedy islamski sprawca wjechał z dużą prędkością porwaną ciężarówką w jarmark bożonarodzeniowy w stolicy Niemiec, zabijając 12 osób i raniąc dziesiątki innych. Cóż, potem ekstremistyczni muzułmanie chętnie komentowali przerażające wydarzenia, które pochłonęły życie 12 osób w otwartych grupach na Facebooku. Według jednego z nich „...zginęli tylko kafirzy /niewierni/. To prawdopodobnie ludzie, którzy krytykują islam i idą do piekła…” Inny komentator napisał: „… zgodnie z naukami islamu, w domu wojny niewiernych można zabić, a ich własność można zabrać…” Ale to wszystko wcale nie przeszkadzało operatorom platformy. (Źródło: Welt.de)

Rok później, w 2017 roku, FB zaczął już otwarcie upolityczniać, jak pisał wówczas Spiegel. Przy wsparciu György Soros Open Society Foundation powstało „biuro badań pożytku publicznego” Correctiv, które skupiło się na „fałszywych wiadomościach” pojawiających się na FB. Oczywiście zdecydowali, które „fałszywe wiadomości” mają zostać wyeliminowane. Co ciekawe, już w 2020 roku Soros domagał się zastąpienia Zuckerberga (!), twierdząc, że nie jest wystarczająco twardy dla prezydenta Trumpa, przez co według Sorosa wygrał wybory w 2016 roku.

Co Bóg z tym robi? W styczniu 2021 r. FB wyłączył konto Donalda Trumpa na FB, które zostało przywrócone dopiero w styczniu tego roku.

Jeśli chodzi o niebieską plakietkę i pierwotne obietnice: FB przyciągnął miliardy użytkowników, mówiąc, że wszyscy ich znajomi zobaczą ich posty i zareagują na nie, jeśli zechcą. Taka była istota tego pomysłu i od początku było to kłamstwo. Co oczywiście można wytłumaczyć faktem, że zaplecze serwerowe tak dużej sieci kosztuje okropną kwotę co minutę. Aby Zuckerberg się nie mylił, ograniczył zasoby, więc im więcej osób łączy się z siecią, tym mniej ich znajomych widzi ich posty. Trudno to udowodnić, ale i tutaj szerzy się opinia, że ​​każdy użytkownik dociera tylko do ułamka swoich znajomych – niektórzy twierdzą, że jest to nie więcej niż 20-30 osób na setki.

Co więcej, wraz z wprowadzeniem „niebieskiego kleszcza” sam Zuckerberg to przyznał. Jak inaczej można wytłumaczyć obietnicę, że ci, którzy zapłacą, będą mieli zagwarantowaną „większą widoczność”?!

A pornografowie, którzy nie będą skłonni płacić ani grosza miesięcznie za „większą widoczność”, powinni być zadowoleni z faktu, że mogą udostępnić wszystkie swoje dane FB (i prawdopodobnie CIA) i częściowo pogodzić się z fakt, że mało kto widzi ich posty, ponadto jeśli użyjesz niepoprawnych politycznie słów i algorytm FB je wykryje, Twoje konto może zostać zablokowane lub dezaktywowane na tydzień, miesiąc, 90 dni lub nawet na zawsze.

A wtedy twoja widoczność będzie zerowa. Bo na to zasługują „źli obywatele”.

Wyróżniony obraz: Facebook