Wiem, że znaczna liczba węgierskich zawodowych rodziców zastępczych traktuje swoje dzieci jak własne. Jednocześnie niestety są wśród nas Kopciuszki, które mają bardzo małe szanse na szklany pantofelek.

Kiedy piszę ten artykuł, papież Franciszek wciąż może patrzeć na chmury nad morzem w powietrzu, jego samolot właśnie wlatuje w przestrzeń powietrzną Zadaru. Oczywiście będzie miał dużo programów, czeka go szereg wydarzeń protokolarnych, których bardzo nie lubi, ale są obowiązkowe. Lubi przebywać wśród ubogich, naśladować Chrystusa. Béla Bárány, proboszcz parafii św. Antoniego z Padwy w Budapeszcie-Zugló, który odwiedził Argentynę, pisze o nim :

„Papież Franciszek nie mieszkał w pałacu biskupim, ale w mieszkaniu. On taki jest. Jako biskup i arcybiskup żył tam jak każdy inny. Zwykle jeździł sam komunikacją miejską. Więcej czasu spędzał w szpitalach, biednych dzielnicach i zakładach pracy niż w kościele - bo tam można dotrzeć do wielu ludzi - którzy nie chodzą do kościoła. Tam też miał opiekuńcze i troskliwe usposobienie wobec ubogich. To nie było pretensjonalne, to było proste. Być może nie doceniali go tak bardzo, ponieważ nie było to typowe dla Kościoła argentyńskiego. Przyjęli za pewnik, że taki jest. Nie wiem, czy w kraju jest obecnie taki arcykapłan, który żyłby tak prosto. Od początku był poza zasięgiem.

Prostota, pokora, otwartość i szczerość papieża Franciszka są wzruszające. Nadal nosi ten sam pierścień i pektorał, które nosił po konsekracji biskupiej”.

Jezus był także królem ubogich, który powiedział: pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie! A teraz, w związku z wizytą papieską, chcę mówić o dzieciach. O 22 tysiącach chłopców i dziewcząt, którzy są sierotami lub sierotami społecznymi w naszym kraju. Oni są naprawdę biedni.

Niedawno przybrani rodzice ciągali w bagażniku dwóch maluchów, jedno z nich zostało znalezione martwe, o drugie walczą lekarze. W związku ze sprawą przez facebookowe uniwersum zalały liczne skargi, pojawiły się nowe posty pisane przez osieroconych dzieci w placówce opiekuńczej, a także komentarze donoszące o oszustach zarabiających na nieszczęściu bezbronnych. Na próżno: „kto jest biedny, ten jest najbiedniejszy!” (JA)

Cytat małej dziewczynki:

„Chwilę było dobrze z… przybranymi rodzicami, ale niestety ostatnio źle nas traktują, dokuczali nam, jest tam jeszcze jedna mała dziewczynka, która była ciągle maltretowana, głodzą nas, ale… ja Musiałem uciec z moim bratem, bo nie mogłem już tego znieść!”

Jeden komentarz:

„Rodzic zastępczy jest wciąż lepszy w wielu przypadkach niż przebywanie w instytucie. Pomaganie w pracach domowych to nie obowiązek, własne dzieci też mają zadania, każdy ma zadanie w rodzinie. To prawda, jeśli ostatnio byłeś źle traktowany (bo masz na to ochotę), ty też nie zachowujesz się odpowiednio, jesteś nastolatkiem, wszyscy są w tym czasie źli…”

Kolejny komentarz:

„Niestety jest wielu rodziców zastępczych, którzy kierują się tylko pieniędzmi”

Następnie:

"ciągle wspomina o dzieciach ( biologiczny ojciec - redaktor ) i trwonił pieniądze...ta praca mu śmierdzi"

Ojciec Böjte przywozi na papieską wizytę setkę sierot z Siedmiogrodu. Odwiedziłem kilka domów Böjte w Transylwanii, Székelyföld. Siedząc z dziećmi na trawie, słuchaliśmy mszy św. Ojca Franciszkanów odprawianej pod drzewami, a ja patrzyłem na twarze i oczy tych nastolatków. Na początku widziałem w nich trochę dzikiego buntu, który następnie został rozwiązany przez modlitwę, a zwłaszcza obiad miłości po Mszy, gdzie krzątali się jako gospodarze w swoim nowym i czystym domu, jak dzieci wielodzietnej rodziny na przyjęciu rodzinnym . Przybyli, tańczyli, śmiali się!

Oczywiście widziałem też ludzi wycofanych, którzy trafili do tej nowej wspólnoty po Bóg wie jakim urazem. I oczywiście każdy ma pragnienie, nieugaszone pragnienie rodziców. Są zmuszeni nieść to przez całe życie. Ich krzyż. W każdym razie czułem uwagę ojca na wszystko, jego wyrozumiałość, ale i surowość.

Źródło: Attila Kovács / MTI

Ojciec Böjte z dziećmi/Źródło: Attila Kovács/MTI

Chrystus jest naszą przyszłością! To motto papieskiej wizyty. A do kogo należy przyszłość, jeśli nie do dzieci?

W sobotę rano papież Franciszek złoży prywatną wizytę bł. Batthyány-Strattmann László Otthon, który opiekuje się niewidomymi dziećmi. Następnie spotyka się z ubogimi i uchodźcami w kościele Árpád-házi Szent Erzsébet na Placu Róssáka w Budapeszcie. Dba o ochronę poległych.

To, co pokazuje ojciec Böjte, jest dla niego bardzo ważnym znakiem: przesłaniem pomocy osieroconym dzieciom, czy to w Siedmiogrodzie, w ojczyźnie, czy nawet na całym świecie.

Węgierska sieć opieki nad dziećmi jest przeciążona, a ponadto dwie trzecie zawodowych rodziców zastępczych mieszka w miejscowościach liczących mniej niż 5000 osób, gdzie infrastruktura, opieka zdrowotna i psychologiczna dla dzieci nie są na najwyższym poziomie. W tych miejscach lokalne kościoły i wspólnoty chrześcijańskie mogą pełnić bardzo ważną rolę apostolską. Trzeba często chodzić, jak papież Franciszek, do ubogich, do sierot, niekoniecznie oczekując, że pójdą do kościoła. Oczywiście wiem, że u nas i poza naszymi granicami działa wiele dobrych młodzieżowych wspólnot religijnych, ale wychowują one głównie dzieci z normalnych rodzin. Należy podejść i wesprzeć również dzieci, których rodzice/opiekunowie nie chodzą do kościoła. Jeśli to konieczne, naśladujcie przykład księdza Böjte, budując instytucje, jeśli to konieczne, z rodzajem duszpasterstwa.

I oczywiście samorządy i systemy społeczne muszą zwrócić większą uwagę na zdrowe wychowanie tych 22 tysięcy dzieci i dusz.

Wiem, że znaczna liczba węgierskich zawodowych rodziców zastępczych traktuje swoje dzieci jak własne. Ja też mam takiego członka rodziny, jedno z dzieci było tak kochane, że zostało adoptowane. Walczyli o to. Powoli staje się dorosłą dziewczynką, ma prawdziwą rodzinę. Jednocześnie niestety są wśród nas Kopciuszki, które mają bardzo małe szanse na szklany pantofelek.

I wiem, że jest bardzo, bardzo dużo organizacji pozarządowych, które zajmują się dziećmi (SOS Wioski Dziecięce, Fundacja Ágota, Maltańska Charytatywność itp.), państwo też troszczy się o ich los jako priorytet, ale jeszcze dużo do zrobienia zrobione. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że za granicą, na Zakarpaciu, sytuacja jest jeszcze bardziej krytyczna z powodu wojny. To nie przypadek, że Zakarpacie odwiedziła ostatnio żona byłego szefa państwa Jánosa Ádera Anity Herczegh – która wraz z mężem wspiera także covidowe sieroty – Zakarpacie, bo to ona jest jego głównym patronem i od momentu powstania w 2015 r. Samarytański Kościół Reformowany w Nagydobron, który obecnie kształci ponad osiemdziesiąt osieroconych dziewcząt, Dom Dziecka, a także rodzinny Dom Dziecka Szent Mihály w Rácie.

Źródło: MTI/János Nemes

Źródło: MTI/János Nemes

Jego przykład pokazuje też, że najważniejsze jest, aby pojechać tam osobiście. Nawet wśród wielu, wielu dzieci zawsze wiesz, że każdy jest cudowną, wyjątkową i opiekuńczą duszą, która chce trzymać za rękę kogoś, kto się nimi opiekuje. Ktokolwiek się nim zaopiekuje!

Chrystus jest naszą przyszłością! Jest także przyszłością naszych dzieci. Chłopiec Bóg, który osobiście doświadczył cierpienia i ludzkiego okrucieństwa, ale też praktykował przebaczenie, objął dzieci. Czyniąc to, pokazał, że przyjmuje ich w swoim miłosierdziu i łasce. Następnie kładł na nich ręce i błogosławił.

Do czasu publikacji tego artykułu będziemy przygotowywać się do niedzielnej Mszy św. Papieża Franciszka na Placu Kossutha. Setka dzieci będzie tam z księdzem Böjte, który być może zaniesie orędzie apostolskiego błogosławieństwa wielu biednym sierotom.

Wyróżniony obraz: Magyar Kurír