Oprócz opisu sytuacji militarnej, w amerykańskich tajnych dokumentach, które wyciekły w ostatnich dniach, są obecnie dwie naprawdę duże „bomby”.

Zaczęło się od pięciu pogniecionych, sfotografowanych w pośpiechu dokumentów sklasyfikowanych jako „Tajne” i „Ściśle tajne”. Obecnie krążących materiałów przekracza setkę: wszystko wskazuje na to, że w większości pochodzą one z kwatery głównej grupy rozpoznawczej J2 Amerykańskiego Sztabu Generalnego. Amerykańskie reakcje wskazują, że większość dokumentów jest autentyczna – choć w jednym przypadku na pewno doszło do fałszerstwa. Jako hipotezę roboczą analizujemy dokumenty w taki sposób, aby zdecydowana większość z nich była oryginalna.

Na pierwszy rzut oka afera wydaje się korzystna dla Rosji, bo podkopuje zaufanie w zachodnim systemie federalnym. Według źródła w Kijowie może jednak dojść do operacji amerykańskiej, aby Ukraińcy mieli się czym powoływać odkładając kontrofensywę, a reszta bardzo nieprzyjemnego dla Ameryki dokumentu opiera się wyłącznie na wiarygodności. Według innego ukraińskiego źródła w trójkącie Moskwa-Pekin-Waszyngton w tle trwają negocjacje, a przeciek jest tego oznaką. Według rosyjskiego źródła celem jest uśpienie Rosjan w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa. Według prorosyjskiego źródła okazuje się, że tak

„Ukraina została wrzucona na Titanica bez biletu” i teraz jako pierwsza została wyrzucona.

Jeśli naprawdę chcemy zanurzyć się w teoriach, mogły to być nawet Chiny lub Paryż - bo teraz wydaje się, że tylko Francuzi i Chińczycy nie są uwzględnieni w pakiecie.

Może to być więc operacja przeprowadzona przez państwo, ale równie dobrze może to być akt prywatny osoby z szerokim dostępem. W prawdziwym świecie motywacją jest często zwykły atak, zemsta, odkupienie świata – a przecieki niekoniecznie pracują dla tajnych służb. Często najbardziej prozaicznym wyjaśnieniem jest prawda, brak awansu, postrzegane lub rzeczywiste upokorzenie. Jeśli ktoś ma dostęp i akceptuje ryzyko złapania, dokumenty tego poziomu można zabrać niemal z każdego miejsca. Oczywiście możliwe jest również, że dokumenty uzyskali drogą elektroniczną, a następnie wydrukowali i złożyli tak, jakby były papierowe. W tym przypadku sposób egzekucji/przecieku wskazywałby raczej na Chińczyków niż na Rosjan.

Krótko mówiąc, wszyscy zgadują, kto jest odpowiedzialny. Uczciwa odpowiedź: nie wiemy, ale gdyby ktoś wyjął dokumenty do torby, szybko się to wyjaśni.

Oprócz opisu sytuacji militarnej są obecnie dwie naprawdę duże „bomby”. O „prawie wojnie” informowano już we wrześniu – ale po upublicznieniu incydentu brytyjsko-rosyjskiego 20 października Brytyjczycy zajęli się sprawą bardzo dyskretnie. Dlaczego nie, mimo że artykuły zostały opublikowane, międzynarodowa prasa głównego nurtu również tego nie zrozumiała. Takie są „przypadki”. Innymi słowy, nie: Londyn, Moskwa i Waszyngton również zamknęły tę sprawę.

Każdy, kto uważa, że ​​zachodnia część „nieskończenie niezależnego” globalnego świata mediów (część wschodnia jest po prostu kontrolowana) nie jest „popieprzona” czy „pochrzaniona” w jakichś sprawach, niech się dobrze zastanowi nad tą sprawą.

W rzeczywistości „prawie” zestrzelenie brytyjskiego samolotu rozpoznawczego RC-135 „Rivet Joint” 29 września 2022 r. jest szokującą wiadomością w tej formie, ponieważ do incydentu Reaper w zasadzie słyszano zarówno z oficjalnych, jak i nieformalnych źródeł NATO, że Rosjanie starali się unikać prowokacji przeciwko alianckim maszynom. Cóż, to po prostu nieprawda. Rosyjska akcja mogła z łatwością doprowadzić do śmierci 21-27 brytyjskiego personelu. Rosjanie też nie poprzestali na tym, przy następnej okazji zbliżyli się do RC-135 na odległość 30 metrów i zakłócili również francuski samolot. Szeroko nagłośniony incydent z dronem rozpoznawczym MQ-9 miał miejsce dopiero po tym. Swoją drogą Rosjanie osiągnęli swój cel, zachodnie samoloty kontynuują obserwację z dystansu iz eskortą myśliwców - co oznacza mniejszą efektywność i wyższe koszty. Tyle na temat tego, że rosyjska „nieprofesjonalna” agresywność nie przynosi rezultatów.

cały artykuł Mandinera tutaj.

Autor: Attila Demkó, ekspert ds. polityki bezpieczeństwa

Najnowsze wiadomości: Węgierscy przywódcy byli również podsłuchiwani przez Stany Zjednoczone