Teraz są te dzieciaki z antify. A może ich nie ma? Antyk czy nie? Poważnie, jestem taki niepewny… A może nie?

Bo żeby coś miało antytezę, potrzebna jest też teza. Antyfaszyści potrzebują faszystów, których zdaje się brakować. Oczywiście są ludzie porywczy, zdezorientowani, ignoranci, którzy zawsze byli, są i zawsze będą, z wyjątkiem tego, że są tak idiotyczni, że nawet nie warto z nimi walczyć. Dużo lepiej jest leczyć się w zamkniętej placówce medycznej. Ilu ich jest, nie zajmowaliby wielu okręgów.

Tak, ale jest antifa. Na co, u licha, rozpieszczeni, neomarksistowscy wyjący mieliby spędzać swój cenny czas, jeśli nie na zaglądanie pod każdy kamyk, aby zobaczyć, czy nie kryje się pod nim faszysta?

Robią wszystko, co w ich mocy, aby znaleźć osieroconego faszystę, a jeśli go nie znajdą, co innego mogą zrobić, jak tylko mianować faszystów. Oni zdecydują, kto jest, a kto nie.

Według znaków, w ich oczach każdy, kto trochę odbiega od zasad towarzysza Stalina, jest faszystą. Co więcej, że Stalin też jest podejrzany, bo nawet nie wytępił irlandzkiego nasienia faszystów. Było kilku, którzy wyszli z GUŁAGU żywi, potem przekazali swoje faszystowskie idee potomstwu, a teraz ci antifa muszą ich ścigać dzień i noc.

Kogo? Każdy, kto nie ma czerwonej mgły przed oczami. Małe, rozpieszczone, znudzone maluchy tatusia zbierają się w piękne stadko hien, dzielnie chowając twarze za maskami, rzucają się na każdego, kogo uznają za faszystę podejrzanego, bo tak im się podoba. Rozbijają ich, podpalają, biją na wpół na śmierć (lub nawet na śmierć) bez problemu, bo wierzą, że nikt nie wie, kim są.

Tak ty wiesz.

Robi się o nich karty, mają nazwiska i adresy, wiedzą na pewno, że to terroryści - ale dlaczego ich nie łapie? Albo dlaczego tylko wtedy, gdy już wykonali swoje brudne małe prace?
Terror Antify

Zrzut ekranu z serwisu Police.hu

Pokojowe imperium najdzikszej antify rozkwita w Niemczech. Stamtąd pojawiają się tu i ówdzie, ostatnio na przykład w Budapeszcie składali hołd. Zamaskowane Amazonki o niemal anielskich twarzach kręciły maczugami i kopały nieszczęśników, którzy upadli na ziemię – oczywiście kilka z nich, w stadzie, bo tak naprawdę, razem, we wspólnocie, bić biednych niewinnych. Musieli ubierać się w sposób, który nie spodobał się antifie! Przywiezie go pracownik w kombinezonie polowym! Następnym razem pomyślisz dwa razy przed wyjściem na zewnątrz, jeśli odwiedzi nas stado hien! W rzeczywistości nawet pomyślisz o tym, żeby w ogóle wziąć oddech, kiedy ludzie z antify na to nie pozwolą.

Oczywiście jest zrozumiałe, dlaczego nasze nadzieje na przyszłość szalały. Bo tu wszyscy są faszystami, tu pada brązowo, w każdym krzaku chowają się setki faszystów, nie mówiąc już o maszerujących faszystowskich armiach ulicą, bo tak już jest, prawda?

NIE. Nigdy czegoś takiego nie widziałem, ale prawdą jest również, że mój wzrok nie jest doskonały. Możliwe, że przepisano mi złe okulary.

Jeśli ci… cóż, nie nazwałbym ich ludźmi, ponieważ ludzie nie robią takich rzeczy jak ludzie z antify. Kiedy więc myślę o tych rzeczach, przede mną pojawia się rysunek przedstawiający etapy stawania się człowiekiem, od czołgania się na czworakach do stania na dwóch nogach. Człowiek prymitywny został przedstawiony w taki sposób, że rozwijając się plemiennie, zawsze trzymał palanta. Nawet antifa - przepraszam neandertalczyka za to, że ośmielił się je porównać. Ale starożytny człowiek nadal ewoluował, podczas gdy antifa utknęła gdzieś w tym procesie. Nasi przodkowie rozstrzygali spory z palantami – antifas podtrzymał tę piękną tradycję.

Ale przychodzi mi do głowy coś jeszcze. Szczerze przyznam, że II. Nie żyłem w czasie I wojny światowej, a nawet po niej urodziłem się dawno temu, więc nie mam osobistego doświadczenia z nazistowskimi pogromami. Moje doświadczenia filmowe i książkowe są odwrotne, więc mogę sobie wyobrazić – choć nie chcę sobie wyobrażać – jak to musiało wyglądać, gdy niewinni, spokojnie chodzący Żydzi byli bici po głowach przez bandytów. Nawet myśl o tym, co się stało, napełnia mnie odrazą.

Jaka jest różnica między nazistami a Antifą? Na pewno ktoś wie, ja nie widzę różnicy.

Metoda jest zawsze taka sama, więc ci antifa to naziści, bez względu na to, kto to widzi! To prawdziwi naziści, tylko nazywają siebie czymś innym.

Jednak, o ile mi wiadomo, naziści – słusznie – nie nadają się dziś nawet do reprezentowania. To prawda, antyfaszyści też nie.

Pozostało mi tylko jedno pytanie: co sprawia, że ​​antifa jest anty?

Autor: mł. György Tóth

Wyróżniony obraz: Cywile Grafika informacyjna