Ostatnio seria demonstracji staje się coraz bardziej agresywna, ale czasami przeplatana jest też zabawnymi i żenującymi scenami. W każdym razie Momentum już się rozgrzewa. Organizacja demonstracji nie przebiegła sprawnie po tym, jak Facebook odwołał wydarzenie, powołując się na mowę nienawiści!

„Zraniliście dzieci! „Z 7 TAK przeciwko systemowi wykorzystywania dzieci”, Zjednoczony Front Studencki ogłosił wielką demonstrację o 17:30 tego popołudnia. Organizacja demonstracji nie przebiegła sprawnie po tym, jak Facebook odwołał wydarzenie, powołując się na mowę nienawiści.

Wskazuje to na manię prześladowań członków organizacji, którzy wierzą, że Megafon i rząd tak się ich boją, że wysłali na nich swoją armię trolli.

Organizatorzy ostrożnie grają na fakcie, że ostatnio dochodziło do drobnych okrucieństw między demonstrantami a policją, bo według nich władze zastosowały fizyczne zastraszanie, a jeszcze więcej osób otrzymało gaz łzawiący od „rządu ochrony dzieci”. „Wiedzą dokładnie, że krzywdzą dzieci, ale im to nie przeszkadza. System Orbána krzywdzi dzieci, nawet jeśli niszczy naszą edukację, odbiera nam przyszłość i mści się na naszych nauczycielach” – piszą. Ustawa statusowa, nazywana narzędziem zemsty, nadal uważana jest za niedopuszczalną, domagają się natychmiastowego wycofania całego projektu, a także, aby

rząd powinien dotrzymać wcześniejszych obietnic i zasiąść do negocjacji ze Zjednoczonym Frontem Studenckim.

Planuje się, że marsz rozpocznie się w piątek od placu Kossutha, spod pomnika Istvána Tiszy i dotrze na Oktogon. Nawiasem mówiąc, wybór lokalizacji i trasy jest dość ciekawy i dziwny. Takie demonstracje zwykle umierają, bo tak naprawdę nie mają celu, nie mają konkluzji, którą można by traktować poważnie. Jeśli faktycznie planuje się, że demonstracja zakończy się w jednym z najbardziej ruchliwych punktów miasta, ale na dość wąskim terenie – gdzie nie ma symbolicznego budynku rządu ani partii – to można przewidzieć, że większość maszerujących będzie niezadowolona i najprawdopodobniej wyruszy na Zamek. Przypuszczalnie policja również się do tego przygotowuje, a jakie będą tego konsekwencje, nie można jeszcze odgadnąć.

Oczywiście wszystko to zależy w dużej mierze od obecnego twardego rdzenia opozycji Momentum, który po długim czasie, jak się wydaje, znalazł swoje polityczne credo w przełamaniu kordonu i ataku na policję. Inną kwestią jest to, że inne partie lewicowo-liberalno-zielone niekoniecznie się z tym zgadzają. Péter Ungár najmocniej sprzeciwia się działaniom Gelencsérka. Kilka dni temu współprzewodniczący LMP powiedział:

"Nie uważamy, aby przerwanie kordonu było dobrym sposobem na rozwiązanie problemów nauczycieli. Uważamy, że mieszanie pensji nauczycieli z kwestią wolności prasy i praworządności nie pomaga, a szkodzi".

A w programie Aktuál Spirit FM mówił, że nie trzeba się denerwować, że ktoś stawia płot.

Jedną z liderek piątkowego ruchu prawdopodobnie ponownie będzie Lili Pankotai, która w ostatnich dniach stała się nieco śmieszna w mediach.

Protestujący nauczyciele i uczniowie chcieli wykorzystać dzień otwarty Kancelarii Prezydenta RP, aby wejść do budynku w niedzielę, ale wtedy niespodziewanie pojawiła się wśród nich Prezydent RP Katalin Novák i wmieszała się z kilkoma z nich . Tutaj Pankotai miał na sobie białą koszulkę z napisem „w zasadzie niezależny Katalin”; najwyraźniej chcieli na nim napisać „w zasadzie”, ale pominięto niezgrabną literę „l”. Ale chyba jeszcze bardziej zawstydzające w tej historii jest to, co młoda dziewczyna powiedziała później o błędzie ortograficznym. Powiedział, że nie może całkowicie wykluczyć, że było to celowe uszkodzenie, rodzaj sabotażu, ale wiele się z tego incydentu nauczył.

Zrzut ekranu / YouTube

Cywile Info: Dziwne! Nasz wyróżniony obraz pochodzi ze strony Facebook organizacji Egységés Díákfront lub my, a pod nim można przeczytać tylko jeden komentarz: „szürhe”.

Może to był najbardziej nieprzyzwoity komentarz, reszta została usunięta? Ale nie wiesz, gdzie znaleźć wspierające i zachęcające komentarze? Czy FB-Wszechmogący uznał to za mowę nienawiści, czy po prostu nie ma takich rzeczy? Ten ruch studencki jest dziwny i, muszę przyznać, nieco przerażający. Te dzieci powoli stają się wyszkolonymi ulicznymi wojownikami, a potężni świata chcą wraz z nimi toczyć bitwę z rządem. Dobrze pamiętamy słowa Charlesa Gatiego, przedstawiciela amerykańskich Demokratów węgierskiego pochodzenia, sprzed prawie 10 lat:

rzeczywiście istnieją możliwości usunięcia rządu – jeśli to możliwe, w sposób demokratyczny, jeśli nie, w inny sposób”.

Elita zainteresowana globalizacją nie zrezygnowała z tego do dziś. Jeśli nie udało się tego osiągnąć z liberałami, nie było to możliwe z komunistami, ani zielonymi, ani gwardią, ani wszystkimi razem, to niech dzieci przyjdą. Z nimi też trzeba walczyć. Nie chcą czekać do wyborów! Teraz chcą zmienić rząd. Hej proszę! młodość, szaleństwo, umywamy ręce, najważniejsze, żeby zdobyć dużo zdjęć gazu łzawiącego i gumowych pałek, żebyście mogli zobaczyć, jaka brutalna siła panuje tutaj na Zamku Królewskim!  

Była wojna, na którą wysyłano też dzieci na front, kiedy wszystko było stracone. Dorośli poddali się lub zginęli. Dobrze pamiętamy te zdjęcia, prawda?  

źródło: mandarynka

Wyróżniony obraz: Facebook