Węgierscy żołnierze służący w ramach sił KFOR są ranni w wyniku zamieszek kosowskich Serbów. To jedno zdanie to marzenie Stanów Zjednoczonych i Brukseli, skoro za dobrze nam idzie z Serbią, czas zniszczyć te dobre stosunki – pisze Zsolt Bayer w swoim najnowszym publicyście.
Przyjrzyjmy się najpierw twardym faktom:
"2008 17 lutego, po wielomiesięcznych negocjacjach z rządem w Belgradzie i kosowskimi Albańczykami, przy poparciu większości Stanów Zjednoczonych Ameryki i Unii Europejskiej, która de facto znajduje się pod wojskową kontrolą tego terytorium, i w porozumieniu z z przedstawicielami UE Kosowo ogłosiło niepodległość od Serbii.
Według niektórych interpretacji jednostronna niepodległość prowincji narusza rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1244, która 10 czerwca 1999 r. uznała jedność terytorialną byłej Jugosławii – której prawnym następcą jest dzisiejsza Serbia.
Serbia i jej główny sojusznik Rosja, a także niektóre kraje świata nie uznają jej obecnie za niepodległe państwo […]”.
„W 2014 roku rosyjscy przywódcy Autonomicznej Republiki Krymu zadeklarowali zamiar tak zwanej Republiki Krymu uniezależnienia się od Ukrainy, co zostało potwierdzone zdecydowaną większością głosów w referendum z sporną legitymacją 16 marca. Według rosyjskich raportów 95,7 proc. biorących udział w referendum opowiedziało się za odłączeniem się od Ukrainy, podczas gdy tylko 3,2 proc. opowiedziało się za pozostaniem. Nieco ponad jeden procent głosów było nieważnych. 16 marca, po ogłoszeniu wyników referendum, zgodnie z dekretem prezydenta Władimira Putina „biorąc pod uwagę wolę ludności Krymu w referendum przeprowadzonym 16 marca 2014 r.”
Rosja uznała Republikę Krymu za suwerenne i niepodległe państwo, w ramach którego miasto Sewastopol ma specjalny status prawny.
17 marca w Sali Jerzego Kremla prezydent wygłosił nadzwyczajne przemówienie do obu izb parlamentu w sprawie wniosku o przyłączenie półwyspu i miasta Sewastopol do Federacji Rosyjskiej. 18 marca prezydent Rosji zatwierdził projekt traktatu mającego na celu przystąpienie Krymu”.
Dobrze i pożytecznie jest czytać je jeden po drugim, ponieważ jest to jedyny sposób, aby naprawdę zobaczyć, że według Zachodu – a przede wszystkim upadającego imperium, Stanów Zjednoczonych – to, co jest dozwolone dla Jowisza, jest niedozwolone dla małego jeden.
Ale ponieważ mówimy o narodach, krajach, suwerennościach narodowych i ludzkich losach, możemy to spokojnie ująć znacznie ściślej, co jest w tym przypadku bardziej odpowiednie. Innymi słowy: jeśli Zachód, w tym Stany Zjednoczone, decyduje, ponieważ uważa to za dobre, zgodnie ze swoimi postrzeganymi lub rzeczywistymi interesami, to gdziekolwiek, jakakolwiek mniejszość – która jest większością na danym obszarze – może jednostronnie zadeklarować swoją niepodległość i uzyskać własnego kraju, podczas gdy w innych krajach mniejszość o takim samym statusie nie ma tego miejsca.
Już w latach dziewięćdziesiątych Zachód i Stany Zjednoczone postanowiły ukarać Serbię i Serbów
A rozpad Jugosławii nie wystarczył, Stany Zjednoczone przeprowadziły terrorystyczne zamachy bombowe na Serbię, na które nie miały od nikogo zgody, ale Stany Zjednoczone nie potrzebują czegoś takiego. Stany Zjednoczone mogą popełnić wszystko w dowolnym miejscu na świecie, najbardziej nikczemne wojny podboju, brutalne potwierdzanie interesów, kolonizacje, „eksport demokracji”, interwencje w sprawy wewnętrzne niepodległych, suwerennych krajów, od Korei i Wietnamu po Irak, Syrię, Afganistan i aż do Jugosławii (Serbia) i aż po Kosowo. A UE i NATO ukrywają i wspierają te łajdactwa i zbrodnie przeciwko ludzkości, oczywiście tylko wtedy i tak długo, jak nie mają nic do roboty, bo jeśli na przykład Srebrenica musiała chronić muzułmańskich Bośniaków przed Serbami, to zachodnia stacjonujące tam siły Holendrów pod jego dowództwem, tchórzliwie odwrócili wzrok i odeszli, niech się stanie, co musi się stać.
Fakt, że albańska większość była w stanie jednostronnie ogłosić niepodległość i oddzielić Kosowo od Serbii z pomocą Stanów Zjednoczonych i UE, jest jawnym aktem łajdactwa, przede wszystkim ze strony mniejszości albańskiej (głównie tamtejszej większości), ale ze strony USA i UE.
I że po tym wszystkim nie uznają woli rosyjskiej większości na Krymie, wyrażonej w referendum, i ośmielają się mówić o agresji Rosjan i Putina – powtarzam: W cieniu Kosowa! – kontynuacja tej samej skandalicznej nikczemności.
Po wyjaśnieniu tego wszystkiego i uwzględnieniu tego wszystkiego musimy zbadać obecną sytuację w Kosowie. W takich przypadkach najlepiej zawsze słuchać głosu opozycyjnych mediów, bo z nich przemawia do nas najciemniejszy, najpodlejszy, najbardziej faryzejski głos Stanów Zjednoczonych i Brukseli.
Spójrzmy na wydarzenia w Kosowie przedstawione przez 24.hu:
„Dwudziestu węgierskich żołnierzy KFOR zostało rannych, kilku z nich poważnie, kiedy w Zvecsán w Kosowie wybuchło starcie między protestującymi Serbami a węgierskimi żołnierzami KFOR, którzy chcieli utrzymać porządek, jak napisał Hvg.hu na podstawie informacji ze źródeł dyplomatycznych. […]
Serbskie protesty rozpoczęły się w piątek, kiedy nowo wybrani albańscy burmistrzowie Zvecsán, Leposzavics i Zubin Potok próbowali zająć swoje biura. Miejscowi Serbowie nie chcieli wpuścić nowych burmistrzów do miejskich budynków, ponieważ nie zgadzają się na to, aby większość osad zamieszkałych przez Serbów była kierowana przez Albańczyków, ludzi przez nich nie wybranych.
23 kwietnia w czterech osadach w północnym Kosowie odbyły się przedterminowe wybory burmistrzów, ponieważ ich przywódcy złożyli rezygnację w listopadzie z powodu sporu między Serbią a Kosowem. Większość Serbów zbojkotowała przedterminowe wybory, więc frekwencja wyniosła 3,47 proc., a na podstawie oddanych głosów w przyszłości rozstrzygać będą albańscy burmistrzowie. Ani miejscowi Serbowie, ani Belgrad nie uważają za akceptowalne, aby Prisztina i społeczność międzynarodowa uznały wybory, które odbyły się przy tak niskiej frekwencji i bojkocie ze strony Serbów, za uzasadnione.
Kosowo ogłosiło niepodległość od Serbii w 2008 roku, ale Belgrad od tego czasu nie chce tego uznać i nadal uważa obszar zamieszkany w większości przez Albańczyków za swoją południową prowincję.
Węgierscy żołnierze służący w ramach sił KFOR są ranni w wyniku zamieszek kosowskich Serbów. To jedno zdanie to marzenie Stanów Zjednoczonych i Brukseli, bo z Serbią jest nam za dobrze, czas zniszczyć te dobre stosunki.
Ale dlaczego wybuchły zamieszki wśród kosowskich Serbów?
Powodem jest to, że nawet osady z większością serbską (prawie 100%!) w północnym Kosowie będą miały albańskich burmistrzów. Bo w zbojkotowanych przez Serbów „wyborach” i przy trzyprocentowym udziale (!) ci Albańczycy zostali „wybrani” na barkach Serbów.
Nie wystarczy im, że w 2008 roku ich kraj został im po prostu odebrany, teraz nie mają nawet prawa mieć własnych burmistrzów.
I oczywiście Stany Zjednoczone i Bruksela uznają za prawomocne wybory, które odbyły się z trzyprocentową frekwencją, tak jak dąsają się, gdy Fidesz-KDNP wygrywa z dwiema trzecimi mimo 70-procentowej frekwencji, dąsają się, gdy Erdogan wygrywa (jeszcze) z ogromna frekwencja. W takich chwilach zawsze zgłaszają się „obrońcy praw” i odpowiednie organizacje pozarządowe, aby wyrazić swoje obawy co do uczciwości wyborów, i w takich przypadkach zawsze wszystko oczerniają, tak że nie mogą osiągnąć niczego innego, ale przynajmniej śmierdzi - ale kogo obchodzą prawa kosowskich Serbów? Kogo obchodzi niepodległość, suwerenność i integralność terytorialna Serbii?
W (rzekomym) interesie Stanów Zjednoczonych i Brukseli leży, aby Bałkany na zawsze pozostały beczką prochu, a potem wyłowią go w zamieszaniu.
W północnych miastach Kosowa, zamieszkanych przez większość serbską, trwają zamieszki. Powód zamieszek jest jasny, a to, co obraża Serbów, jest w pełni uzasadnione. Według niektórych doniesień, albańskie siły porządkowe w Kosowie strzelały ostrą amunicją do protestującego serbskiego tłumu.
Jeśli węgierska policja użyje trochę gazu łzawiącego, by spryskać głupie dzieciaki, które je prowokują, to będzie światowy skandal i „deptanie praw człowieka w błocie”. Jeśli Albańczycy strzelają do Serbów z ostrej amunicji w Kosowie, która została im nielegalnie odebrana, to nie ma co oglądać, każdy powinien zająć się swoimi sprawami.
Nikt nigdy nie będzie się troszczył o słuszne żądania Serbów (mam taką nadzieję). W zamieszkach ranni zostali także węgierscy żołnierze. Armia serbska została skierowana do granicy. Wszyscy łajdacy w USA iw Brukseli zacierają dłonie.
Tutaj jesteśmy teraz. Przynajmniej powinniśmy być rozsądni i nie dać się nabrać na zachodnie prowokacje. Teraz nie pozwólmy im dołączyć do nas z Serbami.
Postscriptum: Rumuni zaczynają wpadać w histerię, ponieważ prezydent naszej republiki uczestniczy w pożegnalnej ceremonii w Csíksomlyo, a następnie umieszcza wers z hymnu narodowego Székely, który śpiewają setki tysięcy węgierskich pielgrzymów w siodle.
Podnieś rękę, kto uważa, że rumuński rząd sam w sobie histeryzuje!
Oczywiście mogą być zupełnie bezsensowni i kompletnie głupi na własną rękę, ale tym bardziej, jeśli powiedzą im, że to jest ich praca. A teraz dyktują im Stany Zjednoczone i Bruksela. A (rzekomym) interesem tych złoczyńców jest to, żebyśmy mieli kłopoty ze wszystkimi naszymi sąsiadami. To również jest zawsze proszone o wzięcie pod uwagę.
Wyróżniony obraz: Civilek.info/Péter Mészáros