Wiele mówi się o wadliwej polityce sankcji Unii Europejskiej i jej tragicznych konsekwencjach gospodarczych. Chociaż prowojenni brukselscy biurokraci wciąż twierdzą, że ta polityka jest skuteczna, fakty mówią co innego. Pytanie brzmi w istocie, w czyim interesie leży utrzymywanie się tej sytuacji? To żadna tajemnica, przede wszystkim Stany Zjednoczone. Politolog Zoltán Kiszelly uważa, że ​​aspiracje USA wykraczają poza codzienne problemy.

Prezydent Macron powiedział, że nie jest przyjacielem, który daje nam energię czterokrotnie droższą niż w kraju, więc Amerykanie dają teraz Europie czterokrotność ceny energii, którą zużywają w Ameryce. Tymczasem lewica mówi, że powinniśmy podążać za polityką sankcji państw zachodnich, bo tego wymaga solidarność. W każdym razie, mimo sankcji, nadal żyje im się lepiej niż nam.

Zobaczmy, dokąd prowadzi ta „dobra polityka”.

Przede wszystkim faktem jest, że energochłonny przemysł migruje z Europy. BASF jest w Ludwigshafen. Najlepsza firma chemiczna na świecie, zużyła tam tyle gazu, co osiem milionów obywateli Szwajcarii w ciągu roku. Wszedł rosyjski gaz, z niego produkowano nawozy, a produktami ubocznymi były aspiryna, farby, kleje i produkty premium, które chętnie kupowaliśmy. Produkty premium były produkowane z taniego rosyjskiego gazu i sprzedawane po wysokiej cenie. Zyski były ogromne.

Co się teraz stało? Skroplony gaz pochodzi z Ameryki po czterokrotnie wyższej cenie, więc marża spada, a zyski, jakie firmy mogą wycisnąć z surowców, maleją. Więc strzelają sobie w stopę, ich zyski są mniejsze, bo surowiec jest droższy.

Jakie jest rozwiązanie? Produkcja się oddala

Co zrobił BASF? Zabrali produkcję i wywieźli ją do Chin, bo tam jest tani gaz. Produkcja stali przeniosła się do Ameryki, bo tam jest taniej, do Ameryki przenosi się też produkcja baterii, więc technologia przyszłości odejdzie i miejsca pracy znikną.

Nie mówiąc już o tym, że jeśli produkcja stali czy lekarstw, produkcja surowców przeniesie się na inne kontynenty, przeniosą się też badania. Ciężko jest prowadzić badania siedząc przy biurku. Możesz prowadzić badania, wchodząc do fabryki i obserwując, jak robią to pracownicy.

Mój pradziadek pracował u Jánosa Csonki, był tam tokarzem. Powiedział mi, że jako inżynier stary Csonka regularnie odwiedzał saki i nie tylko sprawdzał, czy działają prawidłowo, ale także, co robią. Jego umysł wędrował niestrudzenie, jak zrobić to lepiej. Gdyby siedział przy biurku, jest mało prawdopodobne, aby miał myśli, które widział podczas produkcji. Dlatego dobrze, że jest produkcja i badania.

Europa rezygnuje z technologii przyszłości

Widać, że Europa rezygnuje z technologii przyszłości. Problem polega na tym, że złotem XXI wieku jest informacja. Jeśli go mam, mogę powiedzieć każdemu, czy ma psa, kota, dziecko czy samochód. Każdy, kto korzysta z technologii komputerowej, forów społecznościowych, nieświadomie pozostawia ślady. Zgadzając się na warunki użytkowania, zgadzasz się, że te dane mogą być widoczne dla innych. Jeśli np. ktoś wrzuca zdjęcia samochodu lub np. za pomocą swojej karty bankowej kupuje płyn do spryskiwaczy, to od razu wiem, że ma samochód, więc np. Kiszelly mogą skontaktować się np. z właścicielem samochodu.

Nie ulega wątpliwości, że informacja to złoto XXI wieku, a prym w tym przodują Amerykanie. Aby tak pozostało, Europa jest odcięta od taniej („złej”) energii. Wkrótce TikTok zostanie zbanowany, co oznacza, że ​​młodzi ludzie nie będą już oglądać TikToka i zamawiać z Chin za juany, ale oglądać YouTube, Facebooka i zamawiać z Ameryki za dolary z Amazona. Jeśli Europa zostanie odcięta od taniej rosyjskiej energii, Europa nie będzie w stanie dotrzymać kroku Ameryce w technologii cyfrowej, samochodach elektrycznych i wielu innych rzeczach.

Europa będzie więc jeszcze bardziej zdana na łaskę Ameryki, dlatego gazociąg został wysadzony w powietrze. Dlatego też chcą nas odłączyć od rosyjskiej energii atomowej. Przemysł i gospodarka europejska nie powinna mieć taniej energii, bo ma ją Ameryka. Chińczycy produkują to z węgla, bo tam jest węgiel, więc Chiny też będą miały energię. Ale jeśli Europa będzie kontynuować tę błędną politykę, zostanie śmiertelnie w tyle. Bez taniej energii nie ma rozwoju przemysłu. To w Ameryce.

Kto kontroluje dane, kontroluje wojnę, naszą kartę bankową - całe nasze życie

A Amerykanie chcą zachować przewagę, którą mają teraz. Mogą to osiągnąć, stosując antyrosyjskie sankcje energetyczne do zaopatrzenia Europy w energię. Na przykład z transportem LNG, gazu skroplonego, a nie wątpmy, że wkrótce także z transportem prętów uranowych.

Co więcej, gaz jest nie tylko cztery razy droższy niż kosztuje w Ameryce. Ale dostawa jest również niepewna. Statki przewożące skroplony gaz mogą w każdej chwili zmienić kierunek. Jeśli, powiedzmy, w Azji zapłacą nawet 1 euro więcej za gaz, statek tam popłynie. Linia nie może iść w drugą stronę, ponieważ albo wkładasz gaz do linii, albo nie. Rosjanie chcą to sprzedać, bo oni to mają, nikt inny tego nie ma. Ale ten statek może też płynąć do Azji.

Przemysł europejski, europejska technologia cyfrowa zostaną w tyle. To już za nami, a wtedy będziemy zdani na łaskę amerykańskiej gospodarki i polityki. A wtedy Europa zasiądzie przy stole decyzyjnym tylko przez Amerykę, a nie jako podmiot. Jako Europejczyk, jako część świata zachodniego, chciałbym, aby Węgry zasiadły do ​​stołu z silną Unią Europejską. Będzie więc tak, że USA usiądą tam i powiedzą, że Europejczycy myślą tak samo. Moim zdaniem i prezydent Macron mówi to samo, że potrzebna jest silna Europa, więc tutaj znowu nasze myśli się spotykają, bo Europa będzie silna, jeśli jej państwa członkowskie też będą silne.

Zdjęcie na okładce: hirado.hu