Pewnego dnia nauczycielka napisała o węgierskich gejach w mediach społecznościowych z nieco zagmatwaną argumentacją. Według jego twierdzenia, chociaż spotkał się z tak wieloma złymi przykładami homoseksualistów, że wolałby nie pisać o nich kolejnego tomu, wciąż ubolewa nad nietolerancją węgierskiego społeczeństwa. W końcu okazuje się – gdzie indziej – że winny jest także Orbán.

„Dlaczego nie napisałem książki? Zacząłem, ale spotkałem tylu „złych” ludzi, że byłem zmuszony uświadomić sobie, że gdybym napisał prawdę, to bym im nie pomógł, tylko bym im zaszkodził . Miałem bardzo dobre doświadczenia, pisałem już o nich w jednym ze swoich opowiadań i całkiem sporo złych. Ale nie chcę teraz o nich mówić.

Żeby było jasne: Fidesz stworzył na Węgrzech świat, w porównaniu z którym system Kádára z lat 80. był wręcz odświeżający. Tylko jeden przykład: dwaj mężczyźni, którzy tworzą grupę, to lekarz i inżynier, a ich surogatka urodziła bliźniaki. (Pamiętam, że kiedyś to powiedziałem lub napisałem, ale co tam.) Kiedy ich wtedy spotkałem, pakowali walizki i jechali do Ameryki.

Tło: dzieci zostały zabrane na obowiązkowe szczepienia, asystentka zwołała matkę i tatę w kolejce, a kiedy przyszła ich kolej, wyszedł lekarz i z tłumionym śmiechem w głosie zapytał: matka wchodzi?” z dziećmi? A poczekalnia gabinetu lekarskiego wypełniła się brzęczącym śmiechem, bo wiemy, że ojcem jest mężczyzna, a matką kobieta.

Oni już wyjechali – czyli lekarz i inżynier – i niestety ponad pół miliona kolejnych odeszło z zupełnie innego powodu. Ci, którzy pozostali, zbudują kolejkę miejską do Bicske i kładki pod baldachimem prowadzące w dzicz (Ágnes: »Nie zapominamy też o punktach obserwacyjnych!«).

Teraz jestem pewien, że jest nas w tym kraju wielu, lepiej byłoby zostawić tu w spokoju Tamása Menczera i Csabę Dömötöra. Oni i ich przyjaciele nie wypełniliby Opery, ale to nie ma znaczenia, bo Ókovács jest dyrektorem, Viktor Orbán jest dyrygentem”.

Wyróżniony obraz: Sport narodowy