Szukanie konsensusu w Brukseli to już przeszłość, chcą siłą rozwiązać problem zmniejszania władzy państwa narodowego – zwraca uwagę Krisztián Talabér, analityk Nézőpont.

Ministrowie spraw wewnętrznych państw członkowskich Unii Europejskiej przegłosowali w Luksemburgu obowiązkową kwotę migrantów. Włączenie tej kwestii do porządku obrad po raz kolejny podniosło nastroje, wywołując debatę nie tylko na Węgrzech, ale także w przestrzeni UE. W rozmowie z Mandinerem Krisztián Talabér stwierdził w tej kwestii:

„Kwota migrantów jest wyraźnie antywęgierską decyzją, ponieważ zgodnie z propozycją Węgry musiałyby przyjąć prawie jedną trzecią wszystkich nielegalnych imigrantów, podczas gdy w referendum w tej sprawie z 2016 r. 98 proc. przeciwko przymusowej redystrybucji” – przypomina ekspert, dodając, że na ich podstawie jest niedopuszczalne, by Bruksela wbrew woli węgierskich wyborców chciała uczynić z Węgier kraj imigracji.

Według Krisztiána Talabéra jest kilka powodów, dla których warto przyspieszyć kwestię kwot migracyjnych: z jednej strony Parlament Europejski ma świadomość, że jego lewicowa większość jest zabezpieczona do czerwca 2024 r., a po tym czasie pojawi się nowy układ sił jest dla nich również wątpliwa.

Z drugiej strony Węgry od lipca 2024 r. będą sprawować urząd kolejnej prezydencji Unii Europejskiej, a proimigracyjną decyzją chcą postawić Węgry, które od prawie dekady konsekwentnie przeciwstawiają się nielegalnej migracji, w nieprzyjemną sytuację na arenie międzynarodowej.

Sposób, w jaki decydowali o kwotach migrantów, pokazał prawdziwe oblicze Brukseli: szukanie konsensusu należy już do przeszłości, a ograniczenie uprawnień państwa narodowego chcą rozwiązać siłą – wskazuje analityk Nezőpont. W praktyce widać linię podziału na kontynencie: podczas gdy zachodnia połowa Europy głosowała za propozycją, Europa Środkowa głosowała przeciw lub wstrzymała się od głosu.

Krisztián Talabér przypomina: Polacy już ogłosili, że rozpoczęli organizowanie koalicji krajów sprzeciwiających się relokacji migrantów, więc sprawa nie jest „zagraną”, poważnych debat w tej sprawie należy się spodziewać w Brukseli.

„Suwerenistyczne siły antyimigracyjne z pewnością poruszą każdy kamień, aby ostateczna decyzja była dla nich znacznie korzystniejsza. Celem PE z lewicową większością jest jednak z pewnością przeforsowanie federalistycznej propozycji przed końcem cyklu 2019-2024” – podkreśla ekspert z Nezőpont.

Po uzgodnieniu przez ministrów spraw wewnętrznych tekst zostanie przekazany Parlamentowi Europejskiemu i Komisji Europejskiej, gdzie zostanie wypracowany ostateczny tekst porozumienia.

Zdaniem eksperta Instytutu Nézőpont, zaostrzenie kwestii migracyjnej może pomóc antyimigracyjnym siłom politycznym w 2024 roku, z drugiej strony europejska lewica zrobi wszystko, by te partie przedstawić jako skrajną wspólnotę w ich lewicowo-liberalnej sieci medialnej.

Według niego fakt, że sześciu na dziesięciu antyrządowych wyborców podziela stanowisko rządu w sprawie kwoty migrantów, a nie lewicy, oparte na badaniach Instytutu Viewpoint, jest jasnym przesłaniem dla opozycji. – Właśnie przez takie zjawiska nie ma nic dziwnego w tym, że lewica z wyborów na wybory ma w swoim obozie coraz mniej wyborców – zaznacza ekspert.

W świetle tego wszystkiego, dlaczego reprezentują poglądy proimigracyjne? – można postawić pytanie, na które Krisztián Talabér odpowiada, że ​​takie jest ich przekonanie polityczne. Ich sojusznicy, ich zagraniczni finansiści, również wierzą w te zasady, a społeczność się do nich zbliża.

„Elita węgierskiej lewicy oczekuje autoryzacji nie od wyborców, ale od swoich zagranicznych klientów. Ci, którzy spełnią polityczne postulaty międzynarodowych mecenasów, mogą liczyć na wsparcie. O tym jest ta historia”.

Mandarynka