Oczywiście im więcej czasu spędzamy na drogach, tym więcej szkodliwych substancji dostaje się do powietrza - prawnik Kázmér Kovács, przewodniczący komisji prawnej i ochrony interesów Węgierskiego Automobilklubu, podkreślił w rozmowie z hirado.hu, że działania podjęte pod pretekstem zazieleniania nie nie poprawiają sytuacji, ale raczej zanieczyszczają.

„Nie da się nie zauważyć, że odnosząc się do zazielenienia, zarząd stolicy nie bierze pod uwagę opinii świadomych ekologów czy specjalistów od zarządzania ruchem. Oczekuje się, że kiedy te decyzje zostaną podjęte, konsekwencje będą odwrotne do zamierzonych pod względem wyznaczonych celów” – skomentował Kázmér Kovács hirado.hu

Prawnik przypomniał portalowi, że z materiału eksperckiego z 2018 r., przygotowanego przez Master Plan na zlecenie stolicy, wynika, że ​​zamknięcie mostu prowadzi codziennie do dwudziestu dziewięciu tysięcy kilometrów dodatkowego użytkowania dróg w stolicy.

„W ten sposób emisja szkodliwych substancji nie tylko zmniejszy się, ale również wzrośnie, co najwyżej zostanie przesunięta z jednej sceny na drugą”

zwrócił uwagę prawnik.

„Celem byłoby uczynienie miasta bardziej nadającym się do zamieszkania, ale to czyni je bardziej nie do zamieszkania”

on dodał.

Potrzebne są kompromisy

„Należy szukać kompromisu! Wspieranie turystyki, rowerzystów, transportu publicznego i ruchu pieszego to słuszne cele, ale, jak mówią, nie należy wylewać dziecka z kąpielą” – wyjaśnił Kázmér Kovács, który uważa, że ​​oceny wpływu powinny być wykorzystywane do oceny, jakie wyniki zostałby osiągnięty , gdyby np. w przyszłości mieszkańcy dzielnic I. i V. mogli przejeżdżać samochodami przez Lánchíd, zmniejszając w ten sposób ruch na mostach Erzsébet, Margit i innych.

Chaos drogowy może się nasilić

Wyjaśnił, że przedłużenie Budapesztu z północy na południe wynosi 28 kilometrów, z czego 8 kilometrów to odcinek, na którym znajdują się mosty. Jeśli usunie się z tego Most Łańcuchowy, blisko trzykilometrowy odcinek Dunaju zostanie pozostawiony bez możliwości przeprawy przez niego dla podróżujących samochodami.

Zwrócił uwagę, że według fachowych materiałów mosty muszą być regularnie odnawiane co 30 lat i podkreślił, że remont mostu Petőfiego jest pilny, dlatego chaos komunikacyjny w stolicy może się jeszcze nasilić.

Parkingów P+R jest niewiele

W rozmowie z hirado.hu Kázmér Kázmér skarżył się również, że nowe rozwiązania w zakresie zarządzania ruchem są zawsze wyobrażane przez władze stolicy jako ograniczenie ruchu samochodów osobowych, ale jednocześnie nie ma wzmianki o tworzeniu objazdów. Podkreślił, że podczas gdy w Wiedniu jest 40 tys. parkingów P+R, w Budapeszcie jest ich tylko 4 tys.

"W tej sprawie też nie ma postępów, niedawno zrobili płatny parking na dworcu kolejowym Kelenföld"

- dodał, po czym zwrócił uwagę, że samymi pomysłami ograniczenia prędkości nie można oczekiwać, że zmniejszą liczbę wypadków, bo nie da się zapobiec tragediom powodowanym przez pijanych kierowców takimi przepisami.

„W przypadku, gdy trzeba będzie spędzić więcej czasu na drodze, aby dostać się z jednego punktu do drugiego, z jednej strony życie kierowców samochodów, którzy stanowią znaczną część populacji, będzie utrudnione, a z drugiej z drugiej strony osiągną wyniki odwrotne niż mówią” – podkreślił .

Podkreślił to

należy rozważyć przegląd aktualnej sytuacji w zakresie pasów rowerowych na głównym bulwarze, tutaj również powinno znaleźć się co najmniej rozwiązanie kompromisowe i nie powinno być żadnych ograniczeń w korzystaniu z pasów dla samochodów osobowych w okresach największego natężenia ruchu.

„KRESZ jest świadomy okresowych zakazów i ograniczeń. Wsparcie dla ruchu rowerowego można uzgodnić na rozsądnych i realistycznych warunkach – przekonywał Kázmér Kovács, który uważa, że ​​jeden z chodników na moście Erzsébet można by oddać rowerzystom, bo na Inny.

Źródło: hirado.hu

Wyróżniony obraz: MTI/Zoltán Balogh