ATV przeprowadziło wywiad z Bence Tordai, w którym prezenter, zapominając o swojej roli prowadzącego wywiad, rzucił Bence Tordai w twarz bez pewnego oburzenia: „Dlaczego nie mówią akcji ÁSZ, że to właściwie to samo, co gdyby CÖF finansuje kampanię wyborczą Fideszu. Krajowa organizacja pozarządowa, która legalnie otrzymuje pieniądze z zagranicy...

„Jeśli człowiek się naraża, nie powinien być zaskoczony, jeśli zostanie do niego postrzelony”. Ten cytat Remarque'a przyszedł mi do głowy, gdy Bence Tordai wyjaśniał w programie ATV Szigorlat, że Państwowa Izba Kontroli zagroziła partiom opozycyjnym grzywną w wysokości ponad 3 miliardów forintów, ponieważ sfinansowały one kampanię z amerykańskich pieniędzy.

Po szczegółowym doniesieniu Magyar Nemzet, na co poszło 1,7 miliarda forintów, trudno jest wiarygodnie wyjaśnić, czemu opozycja do tej pory tysiącami zaprzeczała, jakoby miała cokolwiek wspólnego z płynącymi dolarami. Gyurcsány nawet nie zabrał głosu w tej sprawie.

W anemicznym wyjaśnieniu Tordai próbował odnacjonalizować - innymi słowy: odkomunizować - Urząd Kontroli. „Wygląda na to, że partyjny urząd kontroli państwowej rozprawia się z partiami opozycyjnymi”. Kontynuacja wyjaśnienia również daje do myślenia: „To więcej niż nieprzyjemne, że odebrano nam około półtora roku naszych zasobów. (…) Ale nie mamy szczególnych złudzeń co do tego, jak niezależny jest w tej sprawie NSA. Więc jeśli można ich profesjonalnie przekonać, że pieniądze, które według nich poszły na imprezy, nie poszły na imprezy, to zrobimy test. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, o tym decyduje głowa Viktora Orbána”.

Zawodowo można oczywiście przekonać Państwową Izbę Kontroli, gdyby istniały konkretne dane, które mogłyby potwierdzić, że na kampanię opozycji nie wydano żadnych pieniędzy. Jednak takich danych nie ma, w rzeczywistości dostępne dane wskazują na coś dokładnie odwrotnego. Jak poszło, ale ile, jak poszło w kampanii.

Tordai, który wcześniej był bezwstydnie natrętny i hałaśliwy, teraz bardzo powściągliwie spierał się z ÁSZ, kładąc na stole żart opozycji: odpowiedzialność premiera. Innymi słowy, Tordai sugeruje, że śledztwa nie było, ponieważ „nie oszukujmy się, o tym zadecydował Viktor Orbán”.

Niezależny/obiektywny prezenter, András Somos, również mógł zauważyć to energetyzujące wyjaśnienie, który delikatnie powiedział Bence Tordai, że nie podkreślają roli CÖF-CÖKA w kampanii partii rządowych.

Zapominając o swojej roli ankietera, rzucił to Bence Tordai w twarz bez żadnego oburzenia: „Dlaczego nie mówią akcji ÁSZ, że to właściwie to samo, co gdyby CÖF finansowała kampanię wyborczą Fideszu.

Krajowa organizacja pozarządowa, która legalnie otrzymuje pieniądze z zagranicy od osób posiadających obywatelstwo węgierskie lub od osób, które założyły klasztor cywilny za granicą. Jest to ta sama konstrukcja, co CÖF, ale nie tylko w kampanii wyborczej. Już jest. Podszedłem bliżej, żeby zobaczyć, gdzie jest napisane Forum Solidarności Obywatelskiej. Będziesz zszokowany, po prostu nie mogłem tego znaleźć. To było również wiele dla Emilii Krug. Próbował złagodzić wypowiedź Somosa, ogłaszając na antenie: „Mogliśmy usłyszeć bezpłatną poradę prawną”.

Jednak interwencja Somosa krwawi z kilku ran. Oprócz przeinaczania roli dziennikarza należy np. zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli ktoś krytykuje, plakat informacyjny zatytułowany Háborúpártiak nie został opublikowany przez CÖF, ale przez jedną z jego spółek, Kövess nyms 2022 Kft .

Ponadto prawdą jest również, że strona internetowa CÖF stwierdza: „Nie przyjmujemy darowizn zagranicznych”.

Nie ma zatem wzmianki o obywatelach węgierskich mieszkających za granicą jako dawcy ani o utworzonych przez nich organizacjach obywatelskich. W CÖF nie ma również bezpośrednich pieniędzy państwowych.

Kiedyś otrzymywali fundusze od Szerencsejáték Zrt., która również miała określone w umowie cele użytkowe. Być może wiesz również, że dochody CÖF zazwyczaj pochodzą od szerokiego grona mikrodarczyńców. Na przykład Átlátszó regularnie zgłasza CÖF do NAV, ale jak dotąd nigdy nie znaleźli niczego niepokojącego.

Więc nawet jeśli niezależny obiektywnie Somos z całego serca pomógłby opozycji, to nie zmienia to istoty sprawy. Według Máté Kocsisa: „Węgierskie ustawodawstwo jest jasne, nie zezwala na to, a kto to popełnia, czyli przyjmuje zagraniczne pieniądze, to nawet dwukrotność kwoty musi zostać zwrócone jako swego rodzaju sankcja, bo prawo tego nie toleruje. "

Zacytujmy jeszcze raz Remarque'a: „Jeśli człowiek się obnaża, nie powinien się dziwić, gdy do niego strzelają”.

Autor: József K. Horváth / Magyar Hírlap