Niestety postępowa inteligencja (czyt. Újhülye) jest intelektualnie martwa. Pokój z nimi! - pisze Demeter Szilárd.
Przemawia postępowa inteligencja (czytaj totum faktu opozycji). Nie ma z tym problemu, jest wolność słowa, niech mówią. I dobrze by było, gdyby coś powiedzieli. Bo wtedy można by się kłócić. Ale oni nie mówią, tylko rozmawiają. Ze względu na lata i rutynę słowa są układane obok siebie tak, jakby powstały tekst miał sens.
Składnia i gramatyka są w porządku, semantyka pozostawia wiele do życzenia.
Spójrzmy na przykład: kiedy wielkie spluwy postępowej inteligencji (czytaj lewicowych liberałów) mówią, że jest to zawód związany z Nagrodą Kossutha (dowolną nagrodą, stypendium), myślą o władzy, a kiedy myślą o myślą o władzy, myślą o pieniądzach.
Oto, co oznacza dla nich ten zawód: władza dystrybucji pieniędzy.
Mamy kilka dziesięcioleci dowodów na poparcie tego stwierdzenia. Postępowi intelektualiści (czytaj: światowej sławy na Węgrzech) są w błędzie. Mylą zawód z polityką. I tu pojawia się trik:
ich wyborcy zajmowaliby się polityką pod przykrywką zawodową bez zezwolenia.
Nie potrzebują żadnej legitymacji, ani Bóg, ani człowiek nie powinni ich pociągać do odpowiedzialności, są alfą i omegą. Postępowa inteligencja (czyt. libertarianizm) jest drogą wyłączną i absolutną prawdą, a nie życiem, życie w większości zostałoby pominięte w formule, ponieważ z jakiegoś powodu życie nie usprawiedliwia wielkości ich prób poprawy społeczeństwa. Przemówienia na górze postępowej inteligencji (czytajcie starzy towarzysze) to objawienia nicości. Ale to nie metafizyczna nicość przez nich przemawia, ale brak myśli za ich słowami.
Niestety postępowa inteligencja (czyt. Újhülye) jest intelektualnie martwa. Pokój z nimi!
Mandarynka