Jeśli w Budapeszcie dojdzie do bankructwa, administracja miasta nie będzie niewinna, powiedział były burmistrz.

Według Istvána Tarlósa obecny burmistrz Gergely Karácsony nie byłby dumny, gdyby Budapeszt upadł za jego rządów po raz pierwszy w 150-letniej historii zjednoczonej stolicy.

„Nie wiadomo na pewno, jak prawdziwe jest bezpośrednie ryzyko bankructwa. Może tak, może nie. Administracja miasta nie zajmuje się liczbami zgodnie z zasadami matematyki, to było oczywiste od dawna” – powiedział István Tarlós. Reagował na ujawnienie tego w zeszłym tygodniu: władze miasta już w marcu wysłały pismo do Ministerstwa Finansów, że Budapeszt jest bankrutem.

„Z mojej strony nie życzę bankructwa miastu ani Karácsony, ale jeśli tak się stanie, administracja miasta jest daleka od niewinności. Mimo że grupują fakty według własnych interesów, w przypadku bankructwa nie będzie już o tym decydowało to, co mówi Ambrus Kiss czy to, co pisze Népszava” – podkreślił István Tarlós.

Zapowiedział, że poprzednia administracja miasta odziedziczyła w 2010 r. 251 mld forintów długu, podczas gdy w 2019 r. Budapeszt otrzymał rezerwę w wysokości 200 mld forintów. Do tego dochodzi fakt, że za kadencji Gergely'ego Karácsony'ego podatek od działalności gospodarczej wzrósł jedynie o 107 miliardów HUF.

Te fakty, reszta to żonglerka polityczna i komunikacyjna – stwierdził były burmistrz miasta.

István Tarlós powiedział o zakończeniu remontu linii metra 3: „Kárácsony zakończył tę pracę, za co wam gratuluję, nawet jeśli wykonaliśmy lwią część”.

Zauważył jednak, że należy podkreślić dwie istotne informacje. Po pierwsze, twierdzenie, że kary są wysokie, bo Rosjanie źle pracowali, jest nietrafne w przypadku renowacji armatury. Z drugiej strony prawda jest taka, że ​​BKV zawarł w tamtym roku „zbyt dobrą” umowę, w której podstawą kary nie jest wynagrodzenie za naprawę konkretnej usterki, ale cena całej instalacji. Drugi to remont infrastruktury, gdzie administracja miasta wypowiada się sprzecznymi i niejasnymi sformułowaniami. Podkreślił: rząd przeznaczył na projekt dziesięć razy więcej pieniędzy niż stolica, a administracja miasta w latach 2010-2019 pozyskiwała środki z rządu.

Zdaniem byłego burmistrza, oprócz pozostawienia Biodómu własnemu losowi, niezrozumiała jest również sprawa ochrony przeciwpowodziowej zatoki cszillaghegy, gdyż obecna administracja miasta, wbrew wcześniejszym planom, nie postawiłaby linii obrony na wybrzeże Római bezpośrednio na wybrzeżu, ale na Nánási út, więc restauracje i parki rozrywki znajdujące się na tym obszarze nadal byłyby narażone na bezpośrednie zalanie.

„Rozpoczęliśmy projekt budowy konstrukcji przeciwpowodziowej, którą ciemna zieleń zdeformowała w inwestycję chroniącą krajobraz” – deklaruje.

Kiedy Gergely Karácsony nazwał go staroświeckim, István Tarlós odpowiedział: to w pewnym sensie prawda (kwestie techniczne, istota zarządzania miastem, faworyzowanie porządku, zarządzanie, polityka tęczy).

„A ja, uznając również pewne cechy ludzkie, mówię, że Gergő Karácsony jest postacią kobiecą, której osobowość nie była dostosowana do funkcji burmistrza. Widzę, że tak naprawdę nie rozumie lub nie zna zbyt dobrze miasta. Jednocześnie oczekuje się, że Gyurcsány będzie go wspierał, a jeśli pozostanie sam po stronie opozycji, ma szansę na reelekcję, i to nie ze względów wydajnościowych, ale politycznych i emocjonalnych” – ocenił. były burmistrz.

naród węgierski