Katalin Cseh, przedstawicielka Brukseli na Węgrzech, przeszła na typowo agentowski tryb. Nie, to nie literówka, on naprawdę reprezentuje Brukselę przeciwko Węgrom. Polityk Momentum tym razem walczy z rzeczywistością i jak zwykle mu nie wychodzi.
W mediach społecznościowych pisze:
„Viktor Orbán wypełnił kampanię horrorem lewicowych oszczędności i hojnie obiecał, że jeśli Fidesz będzie nadal rządził, nie będzie żadnych oszczędności – jak zwykle skłamał cynicznie. Przecież rosyjska wojna na Ukrainie już wtedy trwała, były sankcje – sam Orbán głosował za nimi w Radzie Europejskiej – a Fidesz wydawał ostatnie forinty z państwowej kasy na zwiększenie własnych szans rozdając przedwybory.
Nieco ponad dwa tygodnie temu, 27 czerwca, Orbán powiedział, że na Węgrzech nie ma i nie będzie żadnych oszczędności. To jest gigantyczne kłamstwo. Do tego czasu zamrożono już ponad dwieście inwestycji państwowych lub zniesiono kata, co z dnia na dzień zagroziło źródłom utrzymania czterystu tysięcy drobnych przedsiębiorców i ich rodzin. Wprowadzili też specjalny podatek dla klasy średniej, który opodatkowuje odsetki od oszczędności. Trudno o bardziej klasyczną politykę oszczędnościową.
A teraz powołali grupę roboczą do przeglądu wydatków publicznych pod przewodnictwem Mihály'ego Vargi, której zadaniem będzie? Tak, aby wymyślić nowe cięcia w dziedzinie zdrowia i mieszkalnictwa rodzinnego. Chcą więc zabrać jeszcze więcej służbie zdrowia, której katastrofalnie brakuje funduszy, tak że w zeszłym tygodniu rząd rozsypał kilka miliardów np. na wsparcie kochanych przez siebie stowarzyszeń szpachlowych. Ale mogą również zmniejszyć GYED, dotację na leki i zasiłek rodzinny, przynajmniej jeśli możemy uwierzyć w decyzję rządu – a dlaczego nie mielibyśmy?
Tymczasem nawet patrzą na nas jak na głupków, bo rząd upiera się, że to nie oszczędności, że tylko Bruksela chce oszczędności i ma nadzieję, że jak dużo powiedzą, to też ludzie uwierzą, że niebo jest zielone i latają nad nim pomarańczowe jednorożce. Fidesz mógł rządzić tak, jak był, dopóki wzrost europejskiej gospodarki nie pociągnął za sobą Węgrów, a z Brukseli popłynęły darmowe pieniądze. Teraz, gdy sytuacja jest trudniejsza, nie potrafią znaleźć rozwiązania: jest pośpiech, wyrzeczenia, no i oczywiście też w międzyczasie trochę kradną, bo jaki inny byłby cel rządzenia, prawda?”