Francuska policja, która kiedyś zastanawiała się, czy zginą w nalocie, teraz martwi się, czy trafią do więzienia.

Nastroje nie opadły od czasu zamieszek w lipcu: funkcjonariusze organów ścigania otrzymali nawet od organów państwowych zakaz „werbalnego” stawania w obronie aresztowanych kolegów. Z drugiej strony policja była zadowolona z uwięzienia swoich kolegów, którzy działali przeciwko ścigającym i uczestnikom zamieszek, zwykle ze środowisk migracyjnych. Na znak protestu co drugi policjant w Nicei poszedł na zwolnienie lekarskie. Ale co oznacza „kod 562”?

Chociaż powierzchownemu obserwatorowi z zewnątrz wydaje się, że nastroje we Francji się uspokoiły, pod powierzchnią wciąż tli się żar napięć, które niemal przerodziły się w wojnę domową. Władze państwowe stosują różnorodne środki, by poskromić oburzoną policję, która sprzeciwia się procedurom wobec swoich kolegów.

Protest „bluesa”, umundurowanych organów odpowiedzialnych za egzekwowanie prawa, rozszerza się na coraz większe obszary południowej Francji.

Sedna napięć można doszukiwać się w zamieszkach na początku lipca i podjętych wówczas działaniach policyjnych.

Powodem nowej wrzawy „bluesa” jest to, że w miniony piątek w Marsylii przebywał w areszcie śledczym funkcjonariusz policji specjalnej..

Podejrzewa się go o „pobicie” młodego mężczyzny podczas zamieszek na początku lipca, donosi „Le Figaro”. (Każdy taki przypadek dotyczy „pokojowego buntownika” podpalacza, którego północnoafrykańskie pochodzenie natychmiast uruchamia natychmiastową, skoordynowaną akcję uwrażliwionych programowo organów sądowych, lewicowych mediów oraz podobnych partii i „organizacji obywatelskich” – red.)

Nie słychać jednak ani słowa o sprawie, w której motłoch zlinczował policjantów w dniu wolnym od pracy w Marsylii.

Co niezwykłe, swoje oburzenie z powodu decyzji sądu wyraził także dyrektor krajowej organizacji policji, Frédéric Veaux, stwierdzając, że „policjant nie ma miejsca w więzieniu przed procesem”. Prezydent Republiki Emmanuel Macron odpowiedział powtarzając, że „nikt w Republice nie stoi ponad prawem”. Słowa te jednak w najmniejszym stopniu nie przekonały szeregów policji narodowej: upowszechniły się „zwolnienia lekarskie” i apele związków zawodowych o minimalną pracę, co stanowi większe niż kiedykolwiek obciążenie dla organów ścigania.

„Nie prosimy o żadne specjalne traktowanie, jesteśmy przede wszystkim republikanami” – podkreśla Laurent Martin de Fremont, przedstawiciel Alpes-Maritimes związku policyjnego UNITE SGP. Według niego policji brakuje jakiegoś systemu derogacji, „raczej trochę zdrowego rozsądku: nie kwestionujemy tymczasowego aresztowania jako takiego. W niektórych przypadkach jest to nawet konieczne, jeśli oskarżony stwarza zagrożenie lub istnieje prawdopodobieństwo ucieczki. Ale w tym przypadku nasz kolega nie może wywierać na nikogo presji ani wyjeżdżać na drugi koniec świata”.

Podobnie jak większość funkcjonariuszy policji w Marsylii i innych miejscach, de Fremont uważa, że ​​w tej sprawie wystarczyłaby zwykła kontrola sądowa. „Oni... nas! Nie szanują naszej pracy i tak dalej być nie może! Kiedyś zastanawialiśmy się, czy nie zginiemy na misji, teraz zastanawialiśmy się, czy trafimy do więzienia!”

Wybuch związkowy jest dobrym przykładem nastrojów policji. Aby wesprzeć swoich kolegów w Marsylii, od zeszłego piątku w regionie Alpes-Maritimes, podobnie jak w innych częściach Francji, wielu policjantów przyjęło „kod 562” na prośbę związków zawodowych.

To skodyfikowana rezerwa, która nie pozwala im robić nic poza działaniami awaryjnymi.

Ponadto w regionie Alpes-Maritimes, a zwłaszcza w Nicei, co czwarty policjant jest na zwolnieniu lekarskim. „Wielu moich kolegów złapało upartego wirusa” – żartował lokalny przedstawiciel UNITE SGP. Oczywiście i w tym przypadku lokalni stróże prawa protestują z powodu postępowania przeciwko policji. Jednak rozprzestrzenianie się „wirusa” ma poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa publicznego: komisariaty policji Ariane i Saint-Augustin w dzielnicy Nicei zostały w poniedziałek zamknięte.

Prefektura Alpes-Maritimes odmówiła podania szczegółów dotyczących liczby funkcjonariuszy policji przebywających na zwolnieniach lekarskich lub pod „kodem 562”, gdy skontaktował się z nimi Le Figaro.

Niezadowolenie gliniarzy z Nicei wzmogło się dopiero po przeprowadzeniu niedawnej sprawy w sądzie. 20 lipca policjant został ranny na służbie, gdy próbował ominąć pędzący w jego kierunku pojazd. Podejrzany następnie zranił czterech innych policjantów, kiedy wjechał w ich samochód.

Uciekający został zatrzymany i osadzony w policyjnym areszcie. Początkowo został oskarżony o „usiłowanie zabójstwa funkcjonariusza”, ale sprawa szybko została przeklasyfikowana jako „opór przy aresztowaniu” i „przemoc” wobec funkcjonariuszy policji. Kary za te przypadki są o rzędy wielkości mniejsze. Wywołało to gniew policji w Nicei, która uznała przeklasyfikowanie faktów za policzek. „To była ostatnia kropla” – powiedział jeden z oficerów.

Odnosząc się do postępowania przeciwko policji, Le Parisien cytuje krajowego szefa organizacji policyjnej: „Funkcjonariusze policji muszą odpowiadać za swoje czyny, w tym przed sądem, ale także brać pod uwagę gwarancje, którymi się cieszą, które odróżniają ich od przestępców lub bandytów, — oświadczył Frédéric Veaux.

Pogląd ten podziela prefekt paryskiej policji Laurent Nuñez, który w poście na Twitterze poparł opinię Veaux.

Poparcie to spotkało się z ostrym oburzeniem ze strony lewicy sceny politycznej, donosi paryska gazeta. Pierwszy sekretarz Partii Socjalistycznej, Olivier Faure, nazwał to „niezwykle poważnym”, że „cała hierarchia policyjna stawia się ponad prawem i zasadami tymczasowego aresztowania” – napisał na Twitterze przed zwołaniem nadzwyczajnej sesji parlamentarnej.

Jean-Luc Mélenchon, staromodny trockistowski przywódca jednej z najsilniejszych partii lewicy parlamentarnej, skrajnie lewicowej LFI (Nieposłuszna Francja), rozpoczął kolejny wybuch przeciwko ministrowi spraw wewnętrznych i prezydentowi Republiki. Według niego „Darmanin, Macron i członkowie koła republikańskiego nie są skłonni wzywać policji do uspokojenia się i przestrzegania prawa”, więc powiedział, że ci politycy zachęcają organizm do „prowadzenia wojny”.

W rozmowie z kanałem informacyjnym BFMTV Mélenchon wezwał „policję tak rozbrojoną, jak to tylko możliwe”. Według niego policja powinna być pozbawiona jak największej ilości broni.

Z zupełnie innym akcentem konserwatywni wyborcy również odczuwają, że napięcie zamiast się wzmacniać, opadło. Komentując artykuł konserwatywnej gazety Valeurs Actuelles na temat niezadowolenia policji, jeden z czytelników zapytał: „Jeśli stu, tysiąc lub wszyscy policjanci będą musieli otworzyć ogień, czy wszyscy wylądują w więzieniu?” A kto nas później obroni, jeśli będzie atak, demonstracja, zamieszki lub coś gorszego? To będzie gorsze niż wojna domowa!”

Hirado.hu