Wiele razy wyjący z opozycji zmuszają nas do zrobienia niemożliwego i zrozumienia, dlaczego mówią takie głupie rzeczy? Tajemnica! Albo nie. Warto rozważyć tylko kilka wersji.
Oto ponownie wysunięty ostatnio zarzut, zgodnie z którym kroki rządu węgierskiego w zakresie polityki ludnościowej są nieskuteczne, bez względu na to, ile pieniędzy na to wydaje, bez względu na to, ile rabatów próbują zachęcić do rodzenia dzieci, nie udało im się osiągnąć współczynnika reprodukcji 2,1 niezbędne do powstrzymania spadku liczby ludności. Haha i lol!
To prawda, jeszcze się nie udało. Oczywiście podniesiono go z 1,23 do 1,56, ale to i tak wystarczy tylko do spowolnienia odchudzania. To także fakt.
Ale faktem jest również, że dziecko to nie nasionko pomidora, które raz zasadzone może przynieść obfite plony już po roku. Kto tego nie rozumie, albo ominął lekcje biologii, na których uczono praw reprodukcji, albo celowo przeinacza je z niecnych powodów (kopnijmy rząd, zmylmy mało myślących pozornymi prawdami). W pierwszym przypadku mała powtórka klasowa nie zaszkodzi, w drugim przestępcy powinni być poinformowani o polu politycznego kłamstwa.
To prawda, że istnieje jeszcze trzecia możliwość, nie całkiem niezwiązana z poprzednimi: panie i panowie wypowiadający się w ten sposób nie nauczyli się liczyć. Jednak w tym przypadku byłoby to konieczne.
Użyjmy modelu, który działa na małych liczbach, które są zrozumiałe nawet dla przedstawicieli z dyskalkulią. Weźmy dziesięć matek, które chcą mieć dzieci i załóżmy (co nie jest powszechne), że każda z nich urodzi troje dzieci, nie tracąc ani jednego roku. Czy byli w stanie podążać za tobą do tej pory? Tak więc dziesięć matek rodzi 30 dzieci w ciągu 3 lat. Załóżmy, że wszystkie z nich to dziewczyny, co oczywiście jest prawie niemożliwe, ale niech tak będzie.
Załóżmy też, że 30 dziewczynek, które się urodziły, zostają matkami w wieku 20 lat i dokładnie tak jak ich matki rodzą 3 dzieci. (Pomińmy fakt, że nie są w tym samym wieku, ponieważ nie urodzili się w tym samym czasie, ale w odstępie roku.) Cóż, dzieci z opozycji, ile to kosztuje? 90 dzieci. Nadal nie doszliśmy do setki, powyżej której możemy powiedzieć, że nie chudniemy, tylko rośniemy. Osiągnięcie pożądanego celu zajmie jeszcze co najmniej 20 lat (jeśli wszystko będzie tak jak jest)!
20 plus 20 to 40, co oczywiście nie jest liczbą poprawną politycznie, bo matematyka na pewno jest rasistowska, ale to jest w porządku, zdaniem opozycji i tak jesteśmy rasistami, więc słusznie stosujemy podejście tradycyjne.
Teraz, za pierwszego rządu Orbána, były pewne rozwiązania zachęcające do posiadania dzieci i założenia rodziny, ale w ciągu jednego roku socjalistyczny rząd wdeptał ich w błoto, wbił w ziemię, zmiótł i upewnił się, że stworzyć środowisko specyficznie antyrodzinne i antydziecięce, w którym posiadanie dzieci jest równoznaczne z akceptacją ubóstwa. Rezultatem był wspomniany już najniższy punkt, wskaźnik urodzeń na poziomie 1,23.
Kiedy zmienił się wiatr? Teoretycznie od 2010 roku, ale w pierwszych dwóch latach drugi rząd Orbána musiał skupić się na zlikwidowaniu szkód wyrządzonych przez poprzednią administrację i jakoś wyciągnąć kraj z krawędzi przepaści. Intensywne wsparcie rodziny mogło rozpocząć się dopiero po wyjściu z bankructwa, czyli niewiele więcej niż 10 lat temu. Dopiero później urodziły się dzieci z pierwszych rodzin, którym już pomogły zachęty (pierwsze!). W najlepszym wypadku mają już 10 lat!
Więc o co lubisz się kłócić? Gdzie jest ten wiek z 20 lat wymienionych w naszym przykładzie? Cóż, od 40? Nie mówiąc już o tym, że nasze wyliczenia były oparte na idealnej sytuacji, która prawie na pewno nie może istnieć i nie wzięliśmy pod uwagę tego, że niestety ludzie nie tylko się rodzą, ale też umierają...
Oczywiście, wy też to wszystko wiecie, pisklęta opozycji! Nie możemy zakładać, że wasz elektorat posłał do parlamentu wszystkich uczniów szkół pomocniczych (poza nielicznymi wyjątkami) lub wybrał ich na szefów samorządów (jest wyjątek w Budapeszcie, Magyar Biden). A jeśli jesteście rozsądnymi ludźmi, a jednak mówiliście tak o zasiłkach rodzinnych, to jestem zmuszony myśleć o was jak o rozsądnych draniach. Oczywiście staliście się zwolennikami LGBTQakármi, bo wśród nich nie rodzą się dzieci, mimo że Parlament Europejski zdecydował, że mężczyźni też mogą rodzić. A jeśli się nie narodzą, można krzyczeć światu, że chrześcijańsko-konserwatywny rząd „trwoni” pieniądze podatników na bezsensowne systemy wspierania rodzin.
Cóż, po prostu kontynuuj tę podłą grę, jak dotąd bardzo udaną. Partia konserwatywna wygrała wybory tylko cztery razy z rzędu, więc pozostało jeszcze siedem lub osiem wyborów, które mogą przegrać. A potem naprawdę dochodzimy do wieku 40 lat, kiedy wskaźnik urodzeń może wzrosnąć do 2,1.
Co wtedy powiesz? Tak, może wtedy nie masz nic.
Autor: György Tóth Jr
Zdjęcie: MTVA/Komisarz: Tibor Oláh