Wygląda na to, że nawet nie chciało im się zajmować konserwacją, żeby jak najszybciej ją zburzyć, a potem sprzedać nieruchomości za dobre pieniądze.

W kilku dzielnicach Budapesztu kempingi dla dzieci zmieniły się niekorzystnie ze względu na to, że lewicowy zarząd nie utrzymywał kompleksów: nie dbał o zachowanie konstrukcji, nie przeprowadzał napraw gwarancyjnych - zaznaczył Metropol. w swoim artykule.

Portal podaje, że na przykład dzieci z Józsefváros nie mogą korzystać z połowy zarezerwowanej dla nich części plaży nad Balatonem i wcześniej całkowicie odnowionego obozu z powodu działań burmistrza Andrása Pikó.

Lewicowa administracja miejska powinna zakończyć remont kompleksu do 2020 roku, ponieważ poprzednia prorządowa administracja miasta zostawiła na to pieniądze.

Zdaniem posłanki Fideszu Demeter Szilágyi odpowiedź na pytanie, dlaczego Pikosowie nie dokończyli remontu obozu, jest prosta:

„Ponieważ András Pikó nie miał zamiaru tego robić. Ich celem było pozwolić temu zgnić w ten sposób, a następnie sprzedać go po dobrej cenie”.

W Óbuda rodzice zaczęli protestować, ponieważ burmistrz László Kiss dopuścił do ruiny charakterystycznego obozu dzielnicy przy ulicy Laborc. Wiadomo, że oburzone listy, w których donoszono o zdumiewających warunkach, docierały do ​​siebie w przeszłości.

Do 2019 roku wszystkie dzieci z Óbudy mogły bezpłatnie uczestniczyć w obozie zorganizowanym w pięknym, zalesionym miejscu Parku Barátság, utrzymywanego przez gminę. W czasie pandemii sołtys, który „przesiadł się” z MSZP do DK, nie zajął się utrzymaniem i konserwacją, co spowodowało, że latem 2021 roku dzieci przebywały w obozie w złych warunkach. Potem były listy z oburzeniem, w których donoszono o zdumiewających warunkach. W kilku miejscach pojawiły się zdjęcia, na których widać, jak dzieci były „ogrodzone” na betonowym placu w 40-stopniowym upale.

Zabroniono im przebywania w cieniu drzew, powołując się na niebezpieczeństwo wypadków. Jak wcześniej informował Metropol, dzieci nie mogły korzystać z basenu, ponieważ nie było w nim wody. Maluchy siedziały na betonowym torze, nie zostały wpuszczone między drzewa z powodu zaniedbania.

Rok później Óbuda-Békásmegyer poinformowała ludność na swojej stronie internetowej, że jednym z typowych miejsc letnich półkolonii nie będzie ulica Laborc, ale szkoła przy ulicy Zápor. László Kiss zamknął obóz, powołując się na niebezpieczeństwo wypadków. Wszystko to zszokowało mieszkańców dzielnicy i zaprotestowali. Do tej pory pod petycją podpisało się ponad 500 osób.

„Niestety sytuacja nie zmieniła się również w tym roku. Obóz będzie funkcjonował tylko jako miejsce dla płatnych obozów, »opieka nad dziećmi« na ulicy Zápor, na betonie, pozostanie dla potrzebujących. Jeśli nie ma protestu społecznego, mogą łatwo sprzedać bardzo cenny teren! Wszyscy mieszkańcy Óbudy powinni pamiętać, że istnieją poważne tradycje nacisku społecznego, dlatego szpital Margit przetrwał!” – pisze student z Óbudy, który podpisał petycję przeciwko zamknięciu.

„Zapraszamy dr. László Kiss, aby obóz opieki dziennej Laborc utca został niezwłocznie zwrócony dzieciom”

„Co działa dobrze od lat, dlaczego ma być przerwane?” – pisze radny okręgowy, który podpisał petycję. Według innego: „Obóz został zbudowany dla dzieci przez robotników Óbudy w latach 70-tych i ludność. Z tego powodu kierownictwo okręgu Töttment nie ma ani podstaw moralnych, ani władzy wyborczej, aby z jakiegokolwiek powodu unieważnić intencje budowniczych. Mając to na uwadze, zabierzcie ręce z nieruchomości będących własnością społeczności, które mają poprawić jakość życia ludności, a zwłaszcza powstrzymajcie się od przekazywania ich znajomym! Ta dzielnica nie jest ich placem zabaw!” Trzeci mieszkaniec podpisał petycję, ponieważ: „Nie chcę, aby ponownie roztrwoniono bogactwo Óbudy i chcę, aby dzieci z dzielnicy miały wspaniałe lato”.

Zamiast obozu w tym roku tylko letnia opieka nad dziećmi będzie prowadzona w dwóch lokalizacjach i tylko dla dzieci w wieku poniżej 12 lat - powiedział przedstawiciel partii rządzącej Ádám Gyepes, który brał udział w ubiegłorocznej akcji, kiedy lokalna frakcja Fidesz, kierowana przez Balázsa Búsa , kupił bilety plażowe dla biwakujących dzieci, ale gmina kierowana przez Kissów też ich nie przyjęła. Tak więc nawet ta szansa została utracona na rzecz biednych dzieci.

Obóz w dzielnicy Krisztina Baranyi, w Ferencváros, pozostał, ale kosztuje znacznie więcej: stał się o 90 procent droższy, więc kosztuje rodziców ponad 4000 HUF dziennie na dziecko.

Jednocześnie dzieci w potrzebie nie muszą tego płacić.

Metropolita