Czy nie chodziło o to, że demokracja obywatelska uważa swoich członków za dorosłych obywateli?

Zaczęło się już od wiadomości telefonicznych. Im więcej rozmawiasz, tym więcej gromadzisz punktów. I…? Nie można go przenieść na następny miesiąc jako rezerwy.

Potem przyszli na stację benzynową: zbieraj punkty, możesz kupić kawę. Im więcej zatankujesz, tym więcej punktów otrzymasz. Ale nie myśl, że raz na jakiś czas zatankują za darmo.

Potem przyszła apteka. Nie wyzdrowiejesz, pójdziesz na zakupy. Im więcej razy zostaniesz schłodzony, tym więcej punktów będziesz mieć na karcie. Tylko u nas i tylko dla tego leku. Na karcie jest opisany drobnym drukiem: można brać tylko tę i tę witaminę. Co spowoduje biegunkę. Jako efekt uboczny.

Ale banki też nie pozostały w tyle. Ci, którzy robią z nimi interesy i dokonują przelewów, otrzymują punkty lojalnościowe. Do tego stopnia, że ​​nie pobierają opłaty manipulacyjnej. Albo nadal. I prawie nie ma odsetek od depozytu. Po prostu na nim siedzą i cieszą się tym.

Sklepy również nie oszczędzały na punktach: rób zakupy u nas. Na wyprzedaży. Teraz obniżyliśmy cenę, którą podnieśliśmy kilka razy bez Twojej wiedzy. I nie jest to już paczka kilogramowa, ale tylko osiemdziesiąt deka, czyli pół kilograma. Za tę samą cenę. Nie jest też trwały. Towar też nie. Kupisz nowy, który jest jeszcze gorszej jakości. Rzecz w tym, że przyzwyczailiśmy cię do nas. Przyjdź wydać pieniądze. Nawet tego nie przynoś. Tylko twoja karta bankowa. Ocenimy Twoją lojalność.

Podobnie jak firmy ubezpieczeniowe. Jeśli nie miałeś wypadku, płacisz mniej. Jeśli tak, płacisz jak oficer wojskowy. Jak nowe samochody. Każdy dziwnie wyglądający, hybrydowy, nowy tragac, który kupisz, dostajesz zniżkę. Po prostu weź to, aby schudnąć. Potem wyrzucasz go co trzy lata. Przepraszam, zastępujesz go. Przechodzić. Przekazujesz to dalej. Idiota, który nie ma nawet tyle pieniędzy z pożyczki co ty, po prostu na niego warczy.

W bastionach życia intelektualnego, na uniwersytetach i w służbie zdrowia idea ta szybko się rozprzestrzeniła. Miało to zachęcający efekt. Zbieraj punkty, a my Cię wypromujemy. Zaliczymy to do Twoich egzaminów. W szeregach. W Twoim rozwoju zawodowym. Uznajemy Twój sukces. Z góry uhonorujemy Cię za uszczypnięcie się. Nie zatrzymałeś się w bagnie obojętności, nic nie robiąc, tylko z niego wyszedłeś. Starałeś się, chciałeś się doskonalić. Zapewniamy połączenia, dzięki którym możesz ścigać się w rankingach.

Naoliwiamy Twoje ego, tuczymy wątrobę, smarujemy Twoją dumę, abyś mógł poczuć się zwycięzcą w porównaniu z innymi.

Twoje egzaminy będą łatwiejsze, szybciej zdobędziesz dobrą pozycję i szybciej spłacisz pożyczkę. Widzisz, już nas zaszczyciłeś, że Ci zaufaliśmy. Credo, credo, kredyt. Wierzyliśmy w Twoje możliwości. Uwierz w siebie, nie poddawaj się, myślę, że jesteś świetny. Nie zakopuj swoich umiejętności, bo możesz je daleko zaprowadzić. Po prostu nas wysłuchaj. My wiemy lepiej, na co warto wydać pieniądze, czemu/komu poświęcić swój czas. Podziękujesz nam za to, jak bardzo się Tobą zaopiekowaliśmy. Najważniejsze jest to, że uważamy Cię za inwestycję, z której czerpiemy korzyści. Co się sowicie opłaca.

Wystarczy kliknąć tutaj, wypełnić, wysłać tam, podać swoje dane, hasło i dokonać identyfikacji.

Zdaj egzamin na czas, teraz, szybko, szybko. Bo jutro jest późno. Tracisz dużą szansę. W takim razie jest to dla nas porażka. Ponieważ nie okazałeś się naszym prawdziwym klientem. Nic przez ciebie nie wygraliśmy. Byłeś uparty. Co stanie się z dużą ilością pieniędzy, które licytujemy za Twoje bańki? A co ze wszystkimi punktami, które straciliśmy przez ciebie? Przecież tam właśnie znajduje się nasz wskaźnik zaufania. Nie będziemy „wiarygodni”.

Teraz przeczytałam gdzieś, że nie tylko gotówka powoli ucieka nam z rąk, ale też pieniądze na kartach trzeba regularnie wydawać. Zachód odrzucił libijskiego prezydenta Kaddafiego, ponieważ ośmielił się prosić o złoto za ropę naftową, a nie o niezabezpieczone dolary. Hmm.

I nie śmiem nawet myśleć o kuchni czarownic światowej elity finansowej. Właśnie dlatego.

To nastawione na zysk, szantażowanie i zjawisko kałamarnicowego biznesu powoli próbuje zdominować nawet nasze najświętsze sfery. Trzeba iść z duchem czasu, że tak powiem. Woda może pozostać, kamień może płynąć. Ta zaawansowana technologia wirtualna jest taka dobra. To bardzo zwiększa naszą radość życia i nasze marzenia. Jedynym problemem jest to, że złą, grzeszną naturę ludzką i łaskotanie szatana widać w działaniu we wszystkim. Dlatego nie należy go deifikować. I unikać tych, którzy są rozsądniejsi i bardziej troskliwi. Ci, którzy nie mają tego hurra optymizmu. Ci, którzy mają większy opór, tak naprawdę odczuwają niechęć do tego. Ponieważ czują, że nie wszystko, co się topi, jest złotem.

„Nie rzucajcie pereł przed wieprze”. „Gdzie jest twój skarb, tam jest twoje serce”. Gdzie jest twoja karta, tam jest twój umysł. Gdzie są Twoje punkty, tam jest Twój kredyt.

Co to znaczy być autentycznym w oczach Boga? Czy warto przypisywać dobrej moralności technologii tylko dlatego, że nie jestem w złej wierze? To prawda, że ​​rzeczy nie mają moralności – pieniądze, świat wirtualny, maszyny nie są dobre ani złe, można je wykorzystać w dobrym lub dobrym celu – ale czy ich rządy są konieczne? Czy jednak też musimy sprawiać wrażenie, jak bardzo jesteśmy nowocześni, skoro w podstawowych sprawach nie zagoiliśmy jeszcze ran duszy?

Czy w tym precyzyjnym systemie kart nie jest oczywiste, że dla niektórych liczą się tylko umiejętności, przetrwanie i zdobycie przewagi konkurencyjnej? Dlaczego trzeba oszukiwać i manipulować ludźmi?

Czy nie chodziło o to, że demokracja obywatelska uważa swoich członków za dorosłych obywateli? Po co więc pranie mózgu? Oczywiście mogę swobodnie pochylić głowę pod jarzmo, bo zostałem tak ogłupiony tyloma reklamami i kampaniami, że pod kontrolą małpiego nawyku, ducha stada, dobrowolnie się poddaję. Prędzej czy później cię zmuszą. Każdy, kto stara się uniezależnić, kto ma prywatne zdanie, kto widzi inaczej, jest izolowany. Powodzenia. Inaczej mówiąc, wcale nie jest dobrze.

Zatem, drodzy towarzysze liberalni, powinniśmy położyć kres temu dociekliwemu pytaniu ubranemu w subtelność: Czy masz kartę? Przygotowujemy się?…

Jeśli mają do mnie zaufanie, zostawcie to mnie, ja zadecyduję, czy o to poprosić, czy nie. Do tego czasu pozostawiają punktację Bogu. Zbieram z nim punkty i to daje mi zajęcie na całe życie. On nie kocha mnie z ciekawości. Nie chce mi wciskać żadnych bzdur. Nie daje bzdurnych odsetek i punktów kredytowych za moją modlitwę.

Jeśli uzna to za stosowne, (w dół) wskaże również Tobie.

Péter Sebestyén / zarandok.ma

Wyróżniony obraz: Pixabay