Ulubieni „obywatele” burmistrza znieśliby popularny system parkowania przed szkołami, nawet za cenę zwiększenia niebezpieczeństwa przewożenia dzieci.

Choć jedna trzecia uczniów dojeżdża do szkoły samochodem, Grupa Robocza Air przyłączyła się do popularnego systemu parkingów szkolnych „Kiss & Ride”. Stowarzyszenie obywatelskie nie tylko uznałoby za dopuszczalne zniesienie powszechnej metody, ale ich zdaniem konieczne byłoby dalsze zaostrzenie. Organizacja preferowana przez burmistrza Gergely'ego Karácsony'ego przedstawiła stolicy liczne propozycje, a w kilku przypadkach ich pomysły zostały zaakceptowane.

„Może nie jesteśmy popularni, ale wcale nie jesteśmy zwolennikami tego stale rozwijającego się rozwiązania! Jedyną zaletą parkingów „Kiss & Ride” jest to, że rodzic nie musi stać na pasie ruchu, gdy dziecko wysiada – napisała Grupa Robocza Air na swojej stronie w mediach społecznościowych z okazji rozpoczęcia działalności szkoły roku w piątek.

„Kiss and Drive” nie podbiło świata przypadkiem, gdyż dzięki tej metodzie rodzice przewożący swoje dzieci samochodem zatrzymują się przed szkołą tylko do momentu, aż dziecko wysiądzie z pojazdu, a następnie jadą dalej, nie trzymając się zwiększyć ruch na ulicy.

Organizacja pozarządowa kopnęłaby ten popularny system parkowania. Według nich zajmuje to cenną przestrzeń publiczną na krótkoterminowe parkowanie, zachęca do jazdy, zanieczyszczenie powietrza wokół szkół nie będzie mniejsze i daje dzieciom zły przykład w zakresie zrównoważonego rozwoju.

„Zamiast tego celem byłoby wdrożenie programu ulic szkolnych w całym kraju. W godzinach szczytu porannego i popołudniowego na ulicę szkolną mogą wjechać wyłącznie mieszkańcy, a nie rodzice przywożący dzieci samochodem. Przybywając pieszo, rowerem lub komunikacją miejską, zdolności umysłowe dzieci również poprawiają się w porównaniu z siedzeniem na tylnym siedzeniu” – sugeruje organizacja.

Pod postem kilku komentujących stwierdziło, że przewóz trójki dzieci na rowerze jest niemożliwy, nie mówiąc już o pogodzie. Według Grupy Roboczej Air to wszystko są tylko wymówki i nie służą interesom dzieci, ale wygodzie rodziców.

Organizacja pozarządowa przedstawiła burmistrzowi Gergely’emu Karácsony’emu szereg propozycji, a grupa robocza bierze udział w ciągłych konsultacjach dotyczących życia stolicy, opracowywania zielonych programów. Byli w stanie wydać zdecydowane zalecenia w przypadku kilku decyzji skierowanych przeciwko samochodom.

Według badania przeprowadzonego w 2020 r. większość węgierskich dzieci chodzi do szkoły pieszo. 29 proc. respondentów dowozi dzieci komunikacją miejską, 23 proc. samochodem, a 12 proc. opowiada się za rozwiązaniem rowerowym. Pozostali w drodze do szkoły poruszają się hulajnogami, deskorolkami, łyżwami, a nawet hulajnogami.

Odsetek dzieci dowożonych do szkoły samochodem jest najwyższy w Budapeszcie (30 proc.) i w miastach na prawach powiatu (31 proc.). Z badania wynika, że ​​większość dzieci musi dojeżdżać od trzech do pięciu kilometrów, prawie co trzecie dziecko (28 proc.) mieszka tak daleko od szkoły. Prawie jedna trzecia uczniów musi przejść mniej niż trzy kilometry.

Prawie jedna czwarta uczniów szkół publicznych pokonuje dziennie ponad dziesięć kilometrów. Większość podróżujących samochodem dojazd do szkoły zajmuje od 5 do 30 minut, natomiast dwa procent dzieci dowożonych jest przez rodziców ponad godzinę dziennie.

naród węgierski