Niedawno w Kédivásárhely pojawił się prezes rumuńskiego stowarzyszenia nacjonalistycznego Calea Neamului i od razu wyszło na jaw jego skandaliczne zachowanie.

Według Maszola Mihai Tirnoveanu pojawił się przy pomniku Árona Gábora, który zakrył wypukłym portretem Avrama Iancu, przywódcy rewolucji 1848-49 i powstania antyniepodległościowego w Siedmiogrodzie, podczas gdy dwóch jego pomocników trzymało rumuńską flagę obok niego.

Według gazety stowarzyszenie zwykle paraduje po mieście pierwszego grudnia w towarzystwie kilkuset swoich zwolenników, ale upamiętniało ono rocznicę śmierci Avrama Iancu w Kézdivásárhely.

Ponadto Mihai Tirnoveanu z dumą relacjonował akcję na swojej stronie na Facebooku, zamieszczając film i zdjęcie.

Na ponad dwudziestominutowym nagraniu wideo widać dwóch członków stowarzyszenia Mihai Tirnoveanu, Gabriela Ungureanu i Mihai Berchiu, a także kobietę o imieniu Elena, wykonujących okrążenia honorowe na głównym placu w Kézdivásárhely. Na nagraniu ujawniono także, dlaczego wybrali to miasto i dlaczego są „źli” na węgierskiego bohatera narodowego.

Specyficzną urazą Tirnoveanu do Árona Gábora i jego posągu jest to, że wyprodukował armaty i proch, których armia węgierska użyła następnie przeciwko Mocom.

Maszol.ro dodał: Áron Gábor prawdopodobnie nawet nie wiedział, kim był przywódca Móc, który zginął w Körösbány we wrześniu 1872 r., gdyż mistrz strzelecki i bojownik o wolność z Bereck bronił przede wszystkim swojej ojczyzny przed wojskami carskimi i cesarskimi.

Większość ludzi tak naprawdę kojarzy nazwisko Áron Gábor z odlewaniem armat, jednak broń była odlewana głównie w warsztacie Mózesa Turócziego w Kézdivásárhely pod kierunkiem saksońskiego mistrza tokarskiego Ferdinánda Dummela, ale Antal Végh, István Pásztor, Antal Paizs i Dániel Szabó również przejął lwią część działalności fabryki.

Produkcją prochu zajmował się János Szacsvay, zwany Nimrodem z Estztelnek, Áron Gábor nie miał nic wspólnego z młynem prochowym. Nawiasem mówiąc, około siedemdziesięciu armat w dużej mierze przyczyniło się do walki Háromszéka w samoobronie.

Mihai Tirnoveanu skrytykował także fakt, że „terroryści” w Kézdivásárhely nie spotkali się z zasłużoną karą – pokazując flagę Székely wywieszoną na niektórych domach na głównym placu miasta cechowego.

Lider Drogi Narodu także groził swoim widzom grozą aneksji Siedmiogrodu, a nawet wprost stwierdził, że premierem Viktorem Orbánem jest obecnie Lajosa Kossuth, który wraz ze swoimi rumuńskimi współpracownikami pracuje nad tym, aby Transylwania ponownie należała do Węgier.

Mihai Tirnoveanu planuje kolejne awanse dla Székelyudvarhely i Sepsiszentgyörgy.

Członkowie organizacji nacjonalistycznej ostatni raz zakłócali węgierskie uroczystości upamiętniające, które odbyły się na cmentarzu Úzvölgy pod koniec sierpnia, donosi siedmiogrodzka węgierska gazeta Krónika. Następnie Mihai Tirnoveanu poprosił swoich zwolenników, aby „dali odczuć swoją obecność” w Úzvölgy, ale „dyskretnie, aby nie prowokować”.

Jednocześnie skierował także sygnał do Węgrów: jak powiedział, są oni gotowi zorganizować demonstracje i wszcząć postępowanie sądowe przeciwko 600 drewnianym krzyżom postawionym przez społeczność węgierską na cmentarzu wojskowym, gdyż również nie mają odpowiednich uprawnień. zezwolenie rumuńskiego opiekuna grobów wojennych (JEDNORAZOWY). „Zostawiliśmy wasze krzyże, zostawcie nasze” – powiedział.

Przed wydarzeniem, które miało miejsce w zeszłym miesiącu, Nemzet Útja zwrócił uwagę na przemówienie Viktora Orbána w Tusnádfürdő, narzekając, że jego członkowie nie mogli uczestniczyć w tym wydarzeniu. Dwie grupy rumuńskie poszły na miejsce zdarzenia, aby sprowokować przemówienie premiera, ale ochroniarze ich nie wpuścili. Mihai Tirnoveanu długo namawiał szefa policji, ale ten nie dostał się na widownię.

naród węgierski