Ciekawe, kto się pomylił: kardynał Péter Erdő, który wziął udział w konserwatywnym, prawicowym spotkaniu w Kötcs, czy Miklós Beer, emerytowany biskup hrabstwa Vác, ikona rodziny Ballibów?

Péter Erdő spotkał się z dużą krytyką za swój udział, choć należał do zwolenników ideologii konserwatywnej, czyli ideologii zawierającej wieczne standardy moralne, to jego wina, że ​​to jest teraz partia rządząca. To wina rządu, że remontuje kościoły, to Kościół jest za to wdzięczny.

Fidesz-KDNP ze względu na swoją ideologię podejmuje nawet międzynarodowe riposty, jest to zgodne z wartościami kościelnymi. Jaka jest ta ideologia? „W dzisiejszych czasach zwyczajowo mówi się o „konserwatywnym” systemie wartości, co oznacza tradycyjne (tysiącletnie? wieczne?) prawa moralne z ukrytą sugestią, że istnieje inny system wartości. Jest to jednak fałszerstwo, nie ma dwóch podstawowych wartości, można jedynie mniej więcej ignorować potrzeby znanych starożytnych „inherentnych” praw. „Nowe wartości” definiują się zatem w sensie negatywnym w stosunku do oryginału, jak np wyzwolenie, uwolnienie od obowiązków głównie moralnych i estetycznych” – napisał Gyula Botond w 2007 roku w książce Magia mediów.

Miklós Beer dryfował jednak nie wśród tych, którzy otwarcie wyznają wieczne wartości, ale wśród lewicowców, a lewicowe gazety, takie jak Népszava, proszą go o wywiad. Z tego wyłania się jego ideologia i zaangażowanie w liberalizm i lewicowość.

W swoim przemówieniu stale wzmacnia panele, które lewica dmucha od lat. Oczekiwania i sugestie lewicy co do kurczącego się Kościoła chrześcijańskiego wydają się uzasadnione, gdyż – jak twierdzi Miklós Beer – nie uważa ona Kościoła katolickiego za autentyczny.

Tak, lewica zawsze pracuje nad tym, aby wywrzeć jak największy wpływ na wszelkie nadużycia, które można wykorzystać, aby mocno uderzyć w Kościół katolicki. Chociaż występuje on w większej liczbie we wszystkich obszarach, w których zajmuje się dziećmi, w szkołach i sporcie, media kładą nacisk na kościół.

Były biskup okręgowy również potwierdził panel, ale jednocześnie skłamał, że propaganda Fideszu jest tu stale nadawana na wszystkich kanałach, w telewizji, w radiu Kossutha i tylko to dociera do ludzi, a mianowicie co oczerniają. W prasie zagranicznej pojawia się także informacja, że ​​Fidesz postawił na media i nie daje miejsca głosom opozycji. Choć prawda jest inna, tak właśnie mówią i temu przypisują zwycięstwo 2/3. Nie ma im kto wytłumaczyć, że przez 40 lat była to wyłącznie lewicowa propaganda partii komunistycznej, która nie skończyła się wraz ze zmianą reżimu, bo media pozostały w lewicowych rękach. Prawicowy rząd jedynie ciężką pracą zdołał zrównać głosy prawicy i lewicy, ale w mediach elektronicznych lewica może być jeszcze głośniejsza. Każdy ma wystarczający dostęp do informacji ze wszystkich stron. Ale trzeba masochizmu, żeby ktoś wyznający konserwatywne wartości i rząd, który je akceptuje, czytał lewicowe wypaczenia i oszczercze treści. Wszystko tutaj, ale wszystko jest bardzo złe, odbija się to echem i jest nękane przez dobrych ludzi.

Według Miklósa Beera także w Kościele istnieje podział na to, kto jest Fideszem, a kto nie. „Z religijnego punktu widzenia nie można opowiadać się po żadnej tendencji politycznej” – mówi.

Nasze pytanie byłoby takie, że nawet jeśli rząd broni spraw o aspekcie chrześcijańskim, moralnym, to nawet przed całym liberalnym światem? Co więcej, czy grożą mu sankcje, riposty i wrogie, zniekształcające media, bo chroni interesy dzieci, przed brutalną propagandą dotyczącą płci, jeśli broni świętości małżeństwa? Nawet wtedy nie da się poprzeć takiego rządu ze strony Kościoła?

Zakładamy, że jest to błędna ocena, lepiej dla Pétera Erdő uczestniczyć w takim środowisku intelektualnym, niż dla Miklósa Beera osaczać postępowych liberałów i wkładać im w usta słowa, które chcą usłyszeć.

Według reportera Népszavy rząd „wyniósł homofobię do poziomu państwowego”, a Kościół jest współwinny. Dwukrotnie powtórzył „homofobię wyniesioną do rangi państwa”, a Miklós Beer nie protestował. Faktycznie, jak się okazało z jego wystąpienia, zgodził się z tym. Nawiązał do papieża Franciszka, który wskazuje nam drogę do burzenia murów wykluczenia. Kim jestem, żeby osądzać? Tak, osąd należy do Boga, ale kapłan udziela rozgrzeszenia z powodu wyznanego grzechu.

Według Pisma Świętego homoseksualizm jest grzechem i kochamy tę osobę, ale odrzucamy grzech.

Papież Franciszek nie mówi nic więcej, niezależnie od tego, jak bardzo liberałowie chcą usłyszeć aprobatę dla tego stylu życia.

Milczenie współwinne, choć z pewnością zgodne z prawem moralnie poprawnym. Grzechem Kościoła jest nie tylko to, że akceptuje odnowione kościoły, ale także to, że akceptuje rzekome wymuszenia, ponieważ pieniądze nie zawsze trafiają do biednych.

Jest to jednak także prośba o spojrzenie z perspektywy, bo lewica milczy na temat tego, ile powstało miejsc pracy, jak praca publiczna przez długi czas okazała się dobrym rozwiązaniem, ile stworzono programów wsparcia rodziny i nadrabiania zaległości wobec Romów dla młodych osób o niskich dochodach, a nawet program Węgry Pomaga z powodzeniem działa. Ci, którzy żyją w lewicowej bańce, słyszą to wszystko tylko w pokręcony sposób, jakie to wszystko jest złe.

„Trzeba podejść do nich ze zrozumieniem” – mówi BM przeciwko ustawodawstwu rządu, które uważa się za wykluczające. I gdzie tu jest wykluczenie? To jest po prostu narracja lewicy, która jest kłamstwem.

Osoby tej samej płci mają takie same prawa, mogą żyć w konkubinacie, nikt ich nie krzywdzi, jak w innych krajach w większości muzułmańskich, gdzie na homoseksualistów czeka śmierć. To właśnie świętość małżeństwa rząd i dzieci chronią przed środowiskiem edukacyjnym i przed brutalnie napieraną propagandą homoseksualną.

Ze strony księdza katolickiego należy się za to pochwała rządowi, który zaszczycił swoje obrady obecnością Pétera Erdő. Tego właśnie spodziewalibyśmy się po Miklós Beerze, choć na pytanie reportera na ten temat odpowiedział dość dziwnie.

Reporter zadał pytanie, co mówi na temat małżeństw homoseksualnych. Były biskup hrabstwa odpowiedział, że „mogłbym to zaakceptować, podobnie jak aborcję, jako prawo cywilne”. A jako kościół? „Na poziomie kościoła nie” – brzmiała odpowiedź. Co to są podwójne standardy? To jest samo porównanie.

Doświadczenie jest takie, że jeśli ktoś skręci w lewo, ma to konsekwencje moralne, pojawiają się też problemy z wiarą. Hodász też zjechał w lewo i co się stało?

Łatwo ocenić, kto tu wmieszał.

Autor: Katalin Pók

Najpierw Węgry