„Dopóki ta piosenka nie zostanie odtworzona w państwowym radiu lub dopóki Béla Pintér nie otrzyma nagrody Kossutha, nie możemy tak naprawdę mówić o demokracji” – oznajmił autor tekstów w Klubrádio.

Klubrádió rozpoczął tzw. „ćwiczenia przetrwania”, w ramach których zwracają się do swoich zwolenników o pieniądze na działalność. Mandiner oglądał występ Klubrádió .

„Dopóki ta piosenka nie zostanie wyemitowana w państwowym radiu lub dopóki Béla Pintér nie otrzyma nagrody Kossutha, nie możemy tak naprawdę mówić o demokracji” – oświadczył Bródy na samym początku rozmowy.

„Od czasów Monteskiusza wiemy, że władza musi być dzielona, ​​aby poszczególne gałęzie mogły się nawzajem kontrolować” – Bródy kontynuował swoje wyjaśnienia. Niezależność władzy ustawodawczej, wykonawczej, sądowniczej i jako czwartej władzy mediów ma fundamentalne znaczenie. W związku z tym Brody uważa, że ​​walka sztuki i prasy, której celem jest niepodległość, jest walką o wolność.

Dodał: według niego na Węgrzech obowiązuje dziś zasada „dziel i rządź” (divide et impera), prasa została przejęta, rząd zamienił ją w machinę propagandową, opozycja jest podzielona, ​​odbywają się wybory zmanipulowane i nie wolno im mieć żadnego wpływu na to, jakie informacje docierają do ludzi.

Zdaniem Bródego rząd robi wszystko, żeby nie było innego zwycięzcy, dzieli kraj. Jest jednak inny wyścig, w którym ta taktyka nie działa. „Należę do dwóch trzecich, którzy stanowią dziś mniejszość na Węgrzech, którzy nie potrafią tak naprawdę wyrazić siebie, nie potrafią realizować swoich talentów, nie potrafią swobodnie działać, organizować się, znajdować przyjaciół, co ostatecznie skutkuje upadkiem Węgier zaległości w międzynarodowej rywalizacji” – stwierdził Brody.

„Moje doświadczenie historyczne jest takie, że tego rodzaju prawicowy i narodowy romantyzm zawsze prędzej czy później prowadzi kraj do katastrofy, ponieważ jest irracjonalny” – powiedział w wywiadzie autor tekstów i wykonawca.

Całość rozmowy dostępna jest tutaj.

Zdjęcie na okładce: MTI/Balázs Mohai