Ten człowiek od półtora dekady jest na żołdzie amerykańskiej lewicy i różnymi metodami działa przeciwko węgierskiej prawicy. Dziś robi to wszystko znacznie sprytniej, ale pozostaje tym samym komunistą z zagranicy, co był i jego cele są takie same jak wcześniej.
Márton Gulyás, założyciel Partizána, wypowiadał się w szwedzkim filmie edukacyjnym, który pojawił się kilka tygodni temu, o tym, jak rządy Orbána ograniczały demokrację od 2010 roku. Ale powiedział też, że choć wydaje się, że na Węgrzech panuje demokracja, skoro są wybory, nadal rządzi represyjny, autokratyczny reżim. Oprócz niego w nagraniu wypowiadają się agenci Sorosa z czarnym pasem, tacy jak Guy Verhofstadt i Judith Sargentini.
W przypadku Mártona Gulyása szwedzkie dzieci są wyśmiewane przez Węgry
Po skandalu wokół filmu Gulyás powiedział:
„Do dziś mogę zaakceptować to, co powiedziałem w tym oświadczeniu, istnieje wiele argumentów przemawiających za tym, o ile lepsza była jakość węgierskiej demokracji w 2010 roku w porównaniu z drugą połową 2010 roku. Dziś piszemy rok 2023, a sytuacja tylko się pogorszyła”.
Innymi słowy, jego zdaniem olśniewająca szermierka i gigantyczna korupcja wokół metra nr 4 oraz majątek publiczny roztrwoniony za grosze za granicą, co charakteryzowało epokę Gyurcsány-Bajnai, pokazało, że demokracja jest znacznie zamożniejsza niż obecnie.
Dlaczego byliśmy zaskoczeni tymi stwierdzeniami? Czy bylibyśmy aż tak zapominalni? Dlaczego w ogóle pomyśleliśmy, że Márton Gulyás znalazł się pośrodku, że stał się teraz niezależnym, obiektywnym i zadbanym reporterem? Czy dzieje się tak dlatego, że swoimi pytaniami postawiłeś już lewicowo-liberalnych ludzi w trudnej sytuacji? A może dlatego, że w jego programie występowali także prawicowcy? Czy to nie przypadek, że wszystkich tak pokonał?
Ponieważ pracuje innymi metodami, pozostaje takim samym komunistą, jak wtedy, gdy obrzucił farbą Pałac Sándora. Jest po prostu bardziej wyrafinowany w stosunku do swojego celu.
Z podsumowania Origo wiemy, że Gulyás zarabiał na życie jako aktor Krétakörös dzięki pieniądzom Sorosa i wsparciu Open Society w wysokości 125 000 dolarów. Od 2012 roku dał się poznać jako lider fali protestów wywołanych przez Sieć Studencką. Te ostatnie demonstracje ujawniły także, że amerykańscy trenerzy z sieci Sorosa za pośrednictwem Fundacji Civil College uczyli przywódców demonstracji, jak skutecznie wywierać presję i wywołać rewolucję. Procesy te zostały z sukcesem przeprowadzone w kilku miejscach u naszych sąsiadów i nie powinniśmy lekceważyć tych metod tylko dlatego, że nam się jeszcze nie udało. Kilka przykładów: Ukraina, Macedonia, Gruzja, Mołdawia.
Po upadku HaHás działacz komunistyczny zwracał na siebie uwagę różnymi prowokacjami. W sierpniu 2015 roku zakłócił wystawę pawilonu węgierskiego na Biennale w Wenecji.
Gulyás również agresywnie protestowali przeciwko budowie płotu przez węgierski rząd, co spowodowało konieczność interwencji włoskiej policji. A w 2017 roku oblał farbą Pałac Sándora, za co został skazany na 300 godzin prac społecznych. W tym czasie zaczął zakładać kanał Slejma na YouTube, który później okazał się finansowany przez finansowany przez Sorosa Közös Ország Alápítvány za pośrednictwem Stowarzyszenia Społeczność Alternatywna.
Za Partizánem sam przyznał, że „na końcu stawki jest także György Soros”. Nawet nie zacznę wymieniać.
Cóż, po takich wydarzeniach, myślenie, że Marci Gulyás się zmienił, że Marci Gulyás nie jest już komunistą, że Marci Gulyás nie jest już agentem Sorosa, jest więcej niż naiwnością.
Márton Gulyás jest stale szkolonym agentem Sorosa.
Który jest teraz znacznie bardziej wyrafinowany niż pięć lat temu. Zdał sobie sprawę, że sympatię społeczeństwa można znacznie lepiej wzbudzić bardziej powściągliwymi metodami, siedząc przed kamerą w ładnym studiu, niż agresywnymi i brutalnymi środkami.
W rzeczywistości Gulyás i stojący za nim profesjonalni trenerzy byli jeszcze mądrzejsi. Zdali sobie sprawę, że społeczeństwo węgierskie naprawdę zaakceptuje Marciego tylko wtedy, gdy zaprosi prawicowych rozmówców i będzie z nimi w miarę uczciwie rozmawiać. Inaczej mówiąc, prawica legitymizuje działalność goszczącą byłego rzucającego farbą.
Przypadek szwedzkiego wideo i reakcja Gulyása wyraźnie pokazują, że ani on, ani jego cele się nie zmieniły. Jego celem jest w równym stopniu zastąpienie rządu Orbána, pomoc lewicy, którą uważa za właściwą, w dojściu do władzy i maksymalnym służeniu interesom pracodawców. Tyle że teraz robi to jeszcze sprytniej niż przed laty. Nie po to warto legitymizować swoją działalność.