Oznacza to, że w systemie edukacji „rozwiniętego Zachodu” coś poszło fatalnie.
Sofia jest studentką uniwersytetu lingwistycznego; na zaproszenie organizacji skrajnie lewicowych przybył na skądinąd nielicencjonowany marsz organizowany w Lyonie pod hasłem „Palestyna wygra”,
ponieważ uważa atak Hamasu za „uzasadniony”.
To pierwszy pokaz życia Liny, która przygotowuje się do roli menedżera ds. zasobów ludzkich, wcześniej brała udział jedynie w licealnym marszu klimatycznym. „Mówią, że Hamas jest organizacją terrorystyczną, ale ja uważam, że jest odwrotnie. Izraelczycy są terrorystami – wnikliwie analizuje sytuację, ilustrując zjawisko „efektu Dunninga-Krugera”. „To smutne, że umierają dzieci i cywile… ale coś musi się wydarzyć”.
Obie dziewczyny z radością zauważają, że w ruchu w Lyonie uczestniczyli głównie młodzi ludzie, wśród których było tylko kilku muzułmanów.
Jeden ze studentów Instytutu Studiów Politycznych w Lyonie zauważa, że na ulice wypędziło go głównie oburzenie, że kilka dni wcześniej konserwatyści na jego uniwersytecie zakazali wykładu na temat „izraelskiego apartheidu” członka marksistowskiej orientacji Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny, uznany za organizację terrorystyczną – mówca znalazł się na widowni, usiadł i stamtąd przemawiał do entuzjastycznie nastawionych młodych ludzi, którzy uczestniczyli. W każdym razie według francuskiego studenta politologii
Potępianie weekendowych posunięć Hamasu jest jak potępianie reakcji Ukrainy na rosyjską inwazję.
Odosobniony przypadek, ruch 100-200 półwykształconych studentów uniwersytetów uwrażliwiony przez marksistowskie organizacje studenckie, odwróćmy stronę – moglibyśmy powiedzieć, gdyby 34 organizacje studenckie Uniwersytetu Harvarda nie wydały już w sobotę wspólnego oświadczenia, w którym obarczają odpowiedzialnością za wszelką przemoc „cały reżim izraelski”. Po wystarczająco jednostronnym podsumowaniu wydarzeń ostatnich dziesięcioleci studenci czwartej najlepszej uczelni świata, współpracującej pod nazwą „Palestyńskie Grupy Solidarności”, stwierdzają: „Jedyną winą jest reżim apartheidu”.
Deklaracja została pierwotnie Amnesty International , która jednak do poniedziałkowego wieczoru po cichu usunęła się z listy sygnatariuszy.
W następstwie oburzonych reakcji – w tym politologa Iana Bremmera, który prosił rodziców z Harvardu, aby porozmawiali o tych sprawach ze swoimi dobrze wykształconymi dziećmi, a także profesora z Princeton, który ze smutkiem zauważył, że „coś jest bardzo, bardzo nie tak na kampusie” – Uniwersytet Harvarda, jego rektor we wtorek oświadczenie , w którym stwierdza, że studenci mają prawo do wypowiadania się, ale nie robią tego w imieniu uczelni.
Mandiner / Francesca Rivafinoli
Wyróżnione zdjęcie: Anas Mohammed/Shutterstock