Wydaje się, że Anna Donáth zdała sobie sprawę, że z Ferencem Gyurcsánym i jego żoną nie ma szans na wygranie wyborów na Węgrzech. Realizacja zajęła dużo czasu. Poprzedził go upadek partii opozycyjnych i haniebna porażka w wyborach w 2022 roku.

Rozumiemy, że zainteresowania się zmieniają. Jednak węgierscy wyborcy nie klasyfikują się według kaprysów liderów partii opozycyjnych, którzy zdradzają ich idealizm.

W wyborach parlamentarnych liczy się to, jak w dłuższej perspektywie będzie kształtował się poziom życia społeczeństwa. Społeczeństwo nauczyło się porównywać i wie, że panujący rząd musi reagować na wydarzenia światowe wpływające na nasz kraj. Zobacz wojnę rosyjsko-ukraińską lub przerażające akty terrorystów Hamasu atakujących Izrael. Nie można zapomnieć także o klęskach żywiołowych i epidemii Covid.

Oceniając to wszystko, długoterminowy prymat FIDESZ-KDNP nie może być dziełem przypadku. Nie jest też tak, że opozycja nie może wyjść ze swojej zniszczonej pozycji. Pragnienie władzy sprowadziło ich partie na złą drogę. Droga prowadziła do Brukseli, gdzie w drodze zdrady stanu można było zdobyć bilet wstępu do pierwszego rzędu.

Dołączyli do zwolenników nielegalnej migracji i zgodzili się na wstrzymanie środków unijnych dla Węgrów. Zburzyliby płoty strzegące naszej granicy, zgodziliby się na podział migrantów według kwot.

Ich żądza władzy przewyższa zdrowy rozsądek. Przed i po zmianie systemu zapłaciliśmy wysoką cenę, gdy zignorowaliśmy ich obietnice i kłamstwa. Do dziś pamiętamy drapieżną prywatyzację, bankructwo kraju i ich zdradę stanu. Nie tylko pokolenie Kádárów, ale także jego polityczni potomkowie wyrządzili niezmierzone szkody. Jesteśmy w momencie, w którym zarządzanie kapitałem stało się dosłownie niemożliwe. Uciekają, faktoringując 50 miliardów.

Spójrzmy w lustro! Zadajmy sobie pytanie, ile razy zostaliśmy pobici przez ten darmowy bagaż okupujący stolicę.

Nasz Premier miał rację, to pokazuje stabilność naszego społeczeństwa, że ​​po zmianie reżimu w naszym kraju nie było przedterminowych wyborów. Nawet wtedy, gdy było to potrzebne w 2009 roku. Jednak nasza cierpliwość nie zrodziła róż, ale czerwone goździki, powiedzmy, że nadal pijemy jej sok.

Dzielnie walczymy o prawa Węgrów z czeską UE. Tak musi być, bo tu należymy i chcemy dobra. Zbliża się okres karencji w czerwcu 2024 r. Unijni wyborcy mogą postawić niepewną, często wywróconą do góry nogami UE na nogi. Musimy zażądać, aby w 27 krajach Unii Europejskiej konsultacje społeczne odbyły się w tym samym czasie, co wybory. Zróbmy to w oparciu o zasadę suwerenności ludu i demokracji. Niech większość ludności naszych narodów decyduje o sprawach naszego losu.

Zapytajmy

- Czy popierasz zawieszenie broni i negocjacje prowadzące do pokoju w celu zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej?
- Czy chcesz zatrzymać nielegalną migrację?
- Czy jesteś zwolennikiem suwerenności narodowej i odrzucasz federalne aspiracje Unii?
– itp.

Czysta woda w szklance!

Stworzenie suwerennej Europy zamiast prawdziwej reprezentacji elektoratu skutkuje przygotowaniem się do naszej kolonizacji armii polityków o nędznych środkach do życia. Nie pozwólmy biurokratom, którzy oddychają siedliskiem korupcji, kontrolowanym od tyłu za dobre pieniądze, sprzedawać naszą wolność.

Oprócz rozszerzenia Unii Europejskiej wierzymy, że nasz kontynent może być czynnikiem wielkiej potęgi i zbudować pomost pomiędzy społeczeństwami i gospodarkami Zachodu i Wschodu.

László Csizmadia
jest prezesem CÖF-CÖKA