Choć piosenki piosenkarza znał cały kraj, na ulicy nie został on rozpoznany.

W tym roku György Korda jest na scenie od 66 lat. Jako gość programu Kultúrfitnesz Petőfiego Rádió wspominał początki, w tym dzień, w którym po raz pierwszy powiedział rodzinie o swoich planach zawodowych. W audycji przyznał, że nie jest pilnym uczniem, więc ojciec wysłał go do pracy na stanowisku asystenta, ale szybko stało się jasne, że ten zawód nie jest dla niego.

„Uświadomiłam sobie, że naprawdę chcę zostać piosenkarką. Kiedy mi powiedział: „Synu, do tej pory w naszej rodzinie byli tylko uczciwi ludzie” – Korda wspominał początki.

„Wśród moich przodków nie znajdziemy artystów, a jednak ten zawód mnie pociągał. Już po odbyciu służby wojskowej wiedziałem na pewno, że będę śpiewał i że muszę znaleźć sposób, aby wyróżnić się na tle rówieśników” – powiedział György Korda.

Artysta dodał, że na początku jego kariery nie było telewizji, więc mimo że jego piosenek słuchało wielu ludzi, nie był wówczas rozpoznawany na ulicy.

„Kiedyś wszedłem do cukierni, przywitałem się, a następnie przedstawiłem się jako Lehel Németh. Był wówczas odnoszącym sukcesy piosenkarzem tanecznym i chciałbym, żeby tak mnie postrzegano” – György Korda opowiedział historię z przeszłości, o której popularności jasno świadczy fakt, że

w okresie epidemii koronowirusa rozpoznano go nawet w masce, jedynie jako żonę Balázs Klárirę.

Małżeństwo nadal aktywnie koncertuje i regularnie można je zobaczyć na ekranie, m.in. w muzycznym programie Duny Let's do the Festival! jako członkowie jury. „Ten serial ma ducha i dlatego wypełnia lukę. Mówią o tym, ludzie to uwielbiają” – podkreślił György Korda.

Híradó.hu

Zdjęcie na okładce: György Korda i Klári Balázs w Plázs Siófok
Źródło: Facebook/György Korda i Klári Balázs