Po wyborach parlamentarnych w 2022 roku udowodniono, że powstania ustawy o ochronie suwerenności nie można odkładać w czasie. Partie opozycyjne i ich organizacje pozarządowe z całą pewnością zdradziły interesy Węgrów. Faktem jest również, że robiono to nie tylko podczas wyborów, ale także przed i po.
Wykorzystano zagraniczne pieniądze w sposób sprzeczny z konstytucją, ale lekkość sankcji karnych mogła oznaczać ucieczkę. Wykorzystywanie niekontrolowanych milionów dolarów wynikało z transgranicznych interesów przypominających mafię.
Aby obalić Viktora Orbána i jego rząd, zastosowano wiele nieuczciwych środków. Zamienili się w partie z fundacji przebrane za cywilów, wprowadzając w błąd tych, którzy do nich przystąpili. Nie cofali się przed zamachem stanu dokonanym przez swoich starych towarzyszy przy użyciu niesmacznych, odziedziczonych metod.
Zawiedli idealizm swoich wyborców, zasiadając przy stole do ruletki i grając na ich interesach.
Kierując się swoim starym hasłem „proletariusze świata zjednoczcie się”, utworzyli swój sojusz wyborczy w Ziemi Obiecanej. Jednak Węgrzy zdali egzamin śpiewająco i zdecydowali się na nie raz i zapewne definitywnie. Podczas wyborów stwierdzono, że handlarze pieniędzmi, kantorzy zainteresowani przestępczością, fałszerze bilansów narodowych, osoby przyciągające wzrok i mistrzowie upadłości nie mogą już mieć kredytu.
Przesłanie wyborów parlamentarnych w 2022 r. jest takie, że posadzili cię na złym koniu.
Z zadowoleniem przyjmując ustawę o ochronie suwerenności, należy zauważyć, że ze szkodnikami można skutecznie walczyć jedynie za zgodą większości społeczeństwa.
W interesie społeczeństwa obywatelskiego sądy muszą zapewniać sprawiedliwość i obecnie można to zrobić.
Niech tak będzie. W międzyczasie powinno funkcjonować wyższe forum, sąd publiczny oparty na moralności publicznej. Jest to zawsze obowiązkowe źródło prawodawstwa.
Ani przez pół minuty nie należy wierzyć, że ustały oszustwa żądnych władzy. Trzeba zwracać szczególną uwagę na ich badaczy, których można nazwać wynajętymi najemnikami. Możemy mieć tylko nadzieję, że ich zwolennicy przejrzą przez sito i fałszywe słowa sygnalisty Ferenca Gyurcsány’ego wreszcie usłyszą strona opozycji. Jeśli tak się stanie, radzimy im, że jeśli chcą sadzić, najpierw muszą je odchwaścić.
László Csizmadia
jest przewodniczącym rady nadzorczej CÖF-CÖKA