László Kéri zmiażdżył pozostałą mu władzę w ATV. Ponownie.

Politolog László Kéri był gościem Egona Rónai w Egyenes beszéd ATV László Kéri ocenia rok - tym tytułem rozpoczęła się rozmowa. Przez lata lewicowego mówcę zasłużenie porównywano do Tamása Fonáka, jednego z bohaterów popularnego angielskiego serialu animowanego Jamie i cudowna lampa Ponieważ zawsze sprawdzało się dokładnie odwrotnie niż przewidywał, co dla Tamása Fonáka jest cechą miłą i zabawną, ale dla politologa dość godną ubolewania.

Zatem dawny autorytet zawodowy László Kériego jest już dość zużyty, ale wydaje się, że mimo to ludzie w ATV naprawdę lubią słuchać jowialnego profesjonalisty, który poza tym przyjemnie pogada. Tak też się stało i tym razem. Kéri opowiedziała typowy dla lewicy topos, od wysokiej inflacji, przez problemy w służbie zdrowia, po sytuację nauczycieli. Oczywiście z rozmowy wyszło też, że jego zdaniem Viktor Orbán coraz bardziej przedstawia własne interesy polityczne tak, jakby były interesami Węgier.

Celowo nie chciał rozmawiać o opozycji, twierdząc, że media rządowe już wystarczająco ją karcą, nie chce o niej powiedzieć nic złego. Jednakże Egon Rónai zapytał, dlaczego po wszystkich złych rzeczach, które wydarzyły się w tym roku, zdaniem Kériego wydaje się, że sprzeciw nie jest potrzebny.

Ekspert Kéri natychmiast zareagował i stwierdził, co następuje:

„[…] Dlaczego uważamy, że nie są one potrzebne? Widzę to jako proces, który wygotuje się sam. Myślę, że część węgierskiego społeczeństwa, która nie wierzy w Fidesz, widzi tylko to, że owszem, jest opozycja, ale żadna z nich nie jest na tyle silna, abym uważał, że jest to alternatywa rządowa. Bo jest ich sześć, siedem, nie wiem dokładnie, i że są sobą zajęci, a to najmniej dobra wiadomość dla tych, którzy będą ich podziwiać. Można to długo analizować. […] Viktor Orbán najwyraźniej od września przeszedł w tryb kampanii. Jego najważniejszą rzeczą do powiedzenia jest Bruksela i oczekiwane zmiany w Brukseli, ponieważ ponownie wierzy, że w całej Europie nastąpią poważne zmiany, które zmienią jej pozycję międzynarodową, co jest dziś więcej niż godne ubolewania”.

Mówi o koniecznym procesie wobec opozycji, która jego zdaniem się wykipi, podczas gdy praktycznie od 2010 roku jest ona w ciągłym upadku, próbowała już wszelkich możliwych rozwiązań, aby dostać się do rządu, za każdym razem efekt końcowy był brzydki z ich punktu widzenia.

Kiedy to się skończy, panie Kéri? Nie wspominając już o tym, co to za politolog, który nie chce się sensownie rozprawić z opozycją, a jedynie beszta i beszta rząd i premiera?

László Kéri w dalszym ciągu miażdży swój autorytet każdym swoim przemówieniem. Sic transit gloria mundi , czyli chwała świata przemija.

naród węgierski

Wyróżnione zdjęcie: politolog wygłasza przemówienie podczas ceremonii nadania nazwy dzielnicy nazwanej na cześć zmarłego prezydenta Árpáda Göncza na końcu mostu Árpád w Peszcie, 27 września 2016 r. MTI Zdjęcie: Noémi Bruzák