Pospiesz się! Teraz naprawdę? Chłopcy, dziewczęta, kobiety i mężczyźni, to naprawdę żałosne! Wierzę, że niektórym mistrzom mózgu nie podoba się fakt, że rząd się konsultuje, ale ci, którzy wyrośli z przedszkola, mają już więcej mózgów niż ty.
To nie pierwsza konsultacja narodowa, która naśmiewa się z towarzyszy libszewickich, ale błagam, nie powinna robić z pani idioty. Niczym histeryczne maluchy krzyczą, tupią, potrząsają pięściami, a może nawet rzucają się na ziemię i ze złości uderzają pięścią w podłogę. Oburzają się, marudzą, że to nie ma sensu, ale w takim razie co w tym złego? Jeśli to nie ma sensu, to nie ma, mam na myśli dla nich. Jeśli jednak go tam nie ma, to po co reklamują, że nikt nie powinien go wypełniać, że należy go oddać pustego lub wyrzucić do kosza. Co jest bzdurą, ale tak nie jest. To po prostu tandetne.
Nie rozumiem tego wszystkiego. OK, globalistycznym libszewikom nie podobają się pytania, bo można na nie odpowiedzieć w sposób sprzeczny z intencjami unijnych idiotów, a węgierscy idioci tego nie znoszą. Ale można też dawać odpowiedzi sprzeczne z opinią większości. Rozsądnie byłoby zachęcić ich zwolenników do wzięcia udziału w konsultacjach i włożenia palca tam, gdzie powinien być pobożny globalista. A jeśli zbierze się wystarczająca liczba działaczy „antyrządowych”, strona konserwatywna nie będzie mogła twierdzić, że wola narodu jest niemal jednomyślna.
Ale nie, oni nie mają nawet tyle rozsądku. Dobrze ci pokażą, ale nie wiesz co. Przecież nieważne ile ankiet zbiorą – lub ukradną, bo to też jest na nich moda – nieważne ile zniszczą, ostateczny wynik i tak się narodzi, bo to nie jest referendum i nie ma progu ważności , ale na pewno nie spodoba im się wynik.
Ich marudzenie jest nadal pożyteczne, bo wyraźnie pokazuje, że cała libszewicka opozycja jest odgałęzieniem Annaleny Baerbock. Niemiecki geniusz spraw zagranicznych ujawnił także z nieskończoną odwagą i nieskończoną głupotą, że zupełnie nie obchodzi go, czego chcą jego wyborcy. Ponieważ Niemcy są prawdziwymi demokratami, ich politycy po prostu nie tolerują wtrącania się swoich wyborców w politykę. Annalena jest zdania, że skoro już zostałam wybrana, to ja jestem führerem do następnego głosowania, a ty jesteś führerem.
Cóż, nasza szczerze szanowana opozycja libszewicka jest dokładnie tak samo demokratyczna jak naród niemiecki. Nie pozwól większości decydować co jest dla niego dobre, a co nie! Pytanie plebsu o cokolwiek jest świętokradztwem, bo w końcu i tak odpowiada, a to może być nawet nieprzyjemne dla polityka. Potem oczywiście obrażają się, jeśli nie podoba nam się ich koncepcja demokracji.
Oczywiście są wśród nich, a tym bardziej wśród ich zwolenników, tacy, którzy bez mrugnięcia okiem i myślą o „świętej sprawie”, czyli antyrządowej, idą do piekła. Są tacy, którzy to robią w Brukseli, kłamią na temat Węgier, wspominają o antysemityzmie, bo na plakacie konsultacyjnym widać też dziwnego syna George'a Sorosa. Nie ma znaczenia, że wielki ojczym naszego narodu, Ursula von der Leyen, jest w towarzystwie piszącej SMS-y, plakat i ulotka nadal mają charakter antysemicki. Choć sadzonka Sorosa nie twierdzi, że jest Żydem, co więcej, jego ojciec jest specyficznie antyizraelski, ale nie poddamy się.
Na koniec mamy rozwiązanie „bardziej prymitywne nie może być” – wandalizm plakatów. Dostępni są do tego tylko najbardziej ograniczeni sekciarze, ponieważ najmądrzejsi potrafią zrozumieć, że wynik jest niczym, w najlepszym przypadku, jeśli zostaną złapani, w najlepszym przypadku będą w stanie zapłacić, w najgorszym przypadku mogą nawet zostać zamknięci. Rozdzierając plakat, list konsultacyjny i tak dociera do obywateli (oczywiście pod warunkiem, że doręczyciel go nie usunie), a kto chce, wypełnia go pomimo podartego plakatu. Nie wiedziałeś o tym, detektywie wywiadu?
Libszewicy dobrze by zrobili, gdyby skonsultowali się w tej sprawie. Nie na szczeblu krajowym, bo to spowodowałoby ich cierpienie, ale przynajmniej między sobą. Zobaczymy, czy wpadną na pomysł kolejnej takiej inicjatywy.
Póki co... przedszkole.
Obraz na okładce: aHang